Pages

niedziela, 21 października 2018

„Pozwól mi zostać” - Tijan


Książka, dzięki której Tijan Cię zaskoczy.

Seria „Fallen Crest” ma tyle samo zwolenników, co i przeciwników. Osobiście jestem w tym pierwszym obozie i nie zamierzam zmieniać zdania. Wielu z Was, po przeczytaniu pierwszej części przygód Sam, Masona i Logana, zrezygnowało z czytania Tijan.
Mam jednak nadzieję, że dacie jej szansę jeszcze raz.
Przy „Pozwól mi zostać”, które jest książką inną, niż wszystkie.

Mackenzie Malcolm pierwszy raz znalazła się w łóżku Ryana, przez przypadek. Dziewczyna przeprowadziła się z całą rodziną do stanu Oregon, gdyż jej ojciec otrzymał lepszą propozycję pracy.
Dzień później Mackenzie, razem ze swoją siostrą Willow miały skończyć osiemnaście lat.
Willow, nigdy ich nie skończyła.
Rodzina pogrążyła się w żałobie, ale każdy z jej członków przechodził ją zupełnie inaczej.
Mackenzie znalazła schronienie w ramionach Ryana, który stał się jej latarnią podczas tego sztormu. Dziewczyna wypierała z głowy informację o śmierci swojej siostry i starała się żyć, tak jakby ona dalej była blisko niej.
Bo była.
Ale tylko w głowie Mackenzie.
Życie dziewczyny zmieniło się o 180 stopni. Nie tylko, z powodu utraty siostry. Razem z Willow, straciła całą swoją rodzinę, którą uporczywie stara się na nowo połączyć.


„Nasze oczy się spotkały i natychmiast poczułam z nim jakąś więź. Byliśmy tylko my. Żadnych problemów z siostrami. Żadnych byłych. Żadnego dręczenia. Nic. Tylko on i ja.”


„Pozwól mi zostać” nie należy do lekkich książek.
Specjalnie napisałam w akapicie wyżej tak malutko, choć to i tak za dużo.
Tę książkę po prostu trzeba przeczytać, bo każdy z Nas zrozumie ją inaczej.
A posłowie, po przeczytaniu historii Mac i Ryana ponownie zmieni Wasze postrzeganie tej pozycji.

Jeżeli odrzuciliście Tijan po przeczytaniu pierwszego tomu „Fallen Crest” to proszę Was, przeproście się z nią jeszcze raz i sięgnijcie po „Pozwól mi zostać”.
Gwarantuję, że ta pozycja zdecydowanie Wam się spodoba.

Każdy z Nas przeżywa żałobę po bliskiej osobie inaczej. Jedni zamykają się na świat i są otępiali, inni chcą imprezować do nieprzytomności, żeby nie pamiętać o rzeczywistości.
W „Pozwól mi zostać” śmierć Willow, poróżniła całą rodzinę i każdy jej członek poszedł w swoją stronę. Mackenzie z początku interesowała się tylko Ryanem, który dawał jej spokój i zapomnienie. Łączyła ich głęboka przyjaźń, która w pewnym momencie zaczęła przeradzać się w znacznie głębsze uczucie, gdyż Ryan okazał się rozumieć Mac, bo przeszedł bardzo podobną historię.
Potem jednak, dziewczyna zrozumiała, że musi wykonać konkretny i stanowczy krok, aby nie doprowadzić do całkowitego rozpadu rodziny.
To w niej była ukryta siła, która musiała zostać obudzona.

Muszę Wam napisać, że ciężko pisze mi się tę opinię. Choć piszę ją „na świeżo” nie zmienia to faktu, że im dłużej myślę o tej pozycji, tym dziwniejsze myśli przychodzą mi do głowy.
„Pozwól mi zostać” mocno siada na psychikę, a serce boli bardziej z każdym kolejnym rozdziałem. Nawet jeżeli jest on szczęśliwy to i tak wydaje się być smutny.

Gdybym spojrzała w dół, zobaczyłabym moje bijące serce leżące u stóp. On znowu otworzył dziurę w mojej piersi.”

Nie jest do dołująca książka.
Nie.
To raczej pozycja, która ma na celu włączenie myślenia.
Zastanowienie się nad swoim życiem.
Nad tym, jakie jest ono kruche i tym, że żaden człowiek nie jest sam na tym świecie.

„Pozwól mi zostać” to pozycja warta przeczytania. Po jej skończeniu, książka zostanie z Wami na dłużej, tak jak została ze mną. Będziecie myśleć o niej i starać się zmienić treść, którą przeczytaliście.
To Tijan, której nie znaliśmy.
Poważniejsza.
Silniejsza.
Inna.

Za egzemplarz dziękuję