Pages

niedziela, 29 kwietnia 2018

„Story of Bad Boys” - Mathilde Aloha


Pierwszy tom niepozornej historii, której do niepozorności wiele brakuje. 


Jak zobaczyłam okładkę „Story of Bad Boys” wydaną przez Feeria Young, ucieszyłam się, że jest ona identyczna jak oryginalna. Może nie przyciąga ona wzroku, ale jest na tyle intrygująca, jak na młodzieżówkę, że warto zwrócić na nią uwagę i po nią sięgnąć. 
Dzięki księgarni dadada.pl miałam okazję spełnić swój plan czytelniczy i kiedy pozycja Mathilde Alohy do mnie przybyła, zabrałam się za nią od razu. 
I przeczytałam ją w jeden dzień. 

Liliana Wilson rozpoczyna nowy etap w swoim życiu. Dziewczyna pierwszy raz udaje się z daleka od domu, na studia do Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles, aby studiować dziennikarstwo. Już na samym początku jej przygody zaczynają się problemy, kiedy to okazuje się, że wskutek pomyłki dokumentacji na uczelni zostaje ona uznana za chłopca i przydzielona do pokoju w akademiku z dwoma współlokatorami. Mimo tego, Lili nie poddaje się i stwierdza, że wytrzyma ten pierwszy rok, a potem zmieni sobie miejsce zamieszkania. W dodatku dziewczyna tęskni za swoją przyjaciółką Rosie, która leży w szpitalu pogrążona w śpiączce. Kiedy poznaje w nowym mieszkaniu pierwszego z dwójki współlokatorów – Evana, ten okazuje się być jak starszy, kochany brat. Szybko staje się jej przyjacielem. Spędzają razem śniadania przy stole oraz wymieniają się uwagami i pomagają sobie w nauce. Dzień później do ich wspólnego mieszkania wpada drugi towarzysz – Cameron, który lekko mówiąc jest rasowym dupkiem. Chłopak oziębły od samego początku, stara się ignorować fakt dziewczyny w swoim mieszkaniu i uznaje, że ta kłamie specjalnie, aby być z nimi w pokoju. Z biegiem czasu Lili zaczyna zauważać, że chłopcy z jej pokoju większą ekipą udają się w nieznane miejsca, a potem wracają cali pokrwawieni i w siniakach. Wilson robi za pielęgniarkę i za każdym razem opatruje ich, jednak kiedy pyta, co robili, ci nie chcą powiedzieć prawdy. 
W dodatku Cameron, który rzekomo ma dziewczynę, mąci Lili w głowie, zachowując się sprzecznie wobec niej z minuty na minutę. 
Nie zmienia to faktu, że w sercu Lili zaczyna się rodzić dziwne uczucie wobec Camerona, a sądząc czasami po jego prośbach, może ono być odwzajemnione.

Jeżeli sądzicie, że dowiecie się czegokolwiek z tej pozycji i że jakakolwiek tajemnica zostanie rozwiana, to muszę Was uprzedzić, że nie. „Story of Bad Boys” kończy się ogromnym cliffhagerem, który dosłownie boli. 
Bardzo boli. 
Kiedy przeczytałam ostatnią stronę tej książki, miałam ochotę rzucić nią o ścianę, a autorkę wykląć po wsze czasy, bo tak książek się nie kończy. 
Dlatego już teraz uprzedzam Was, że jeżeli macie „Story of Bad Boys” na półce, ale nie czytaliście to poczekajcie do drugiego tomu. 
Warto.

Co do bohaterów, to muszę przyznać, że bardzo podobała mi się różnica w zachowaniu i charakterach dwóch przyjaciół z dawnych lat, jakimi są Evan i Cameron. Jeden z nich, był typowym przyjacielem „zza płotu”, który zawsze jest uśmiechnięty i chętny do pomocy. Drugi zaś typowy zimny drań, który jest z zewnątrz obojętny i chłodny, a tak naprawdę obserwuje i kiedy trzeba to reaguje. W sumie, chłopców w tej pozycji jest znacznie więcej i Enzo, który także dość często się pojawiał też mi się w jakiś sposób spodobał. Swoją drogą, jak zobaczyłam imię Enzo, to od razu dopowiedziałam sobie w myślach „Ferrari” i to był pierwszy punkt, który sprawił, że ta pozycja mi się spodobała.

„Story of Bad Boys” to książka młodzieżowa, która wciąga od pierwszej strony. Jest napisana lekkim i przyjemnym językiem, a historia mimo że znajoma i wiele razy spotykana w innych książkach, jest napisana ciekawie i nie nudzi. Wręcz przeciwnie, czeka się aż do końca, żeby dowiedzieć się prawdy, szczególnie, że podczas lektury wychodzą coraz to nowe tajemnice i sekrety. 

Zdecydowanie jestem bardzo na tak. Tę książkę należy przeczytać, aby odpocząć i poznać ciekawą historię młodej dziewczyny, zaczynającej studia. Autorka poprowadziła fabułę w sposób i przewidywalny i nie, przez co ciekawość sięga zenitu, szczególnie kiedy jest się już na końcu pozycji. Nie żałuję, że muszę czekać na drugi tom i jednocześnie żałuję, bo jednak wolałabym wiedzieć, co dzieje się dalej między Cameronem, a Lili. Jakoś wytrzymam, nie mam innego wyjścia, ale za to mogłam Was ostrzec, żebyście poczekali na dwa tomy, zanim zaczniecie czytać. No chyba, że lubicie się maltretować, to na własne ryzyko czytacie pierwszy tom, bez posiadania drugiego. Polecam!

Za egzemplarz do recenzji dziękuję księgarni