Pages

czwartek, 24 kwietnia 2025

„World of Warcraft. Dzień smoka” - Richard A. Knaak


Refresh.

Kiedyś wydawnictwo Isa wydało w naszym kraju „Dzień smoka”. Książka została białym krukiem, choć bardziej dla fanów gry, którzy poza cyfrowym WoWem chcieli poznać też ten papierowy. Po latach wydawnictwo Insignis udało się otrzymać prawa do wydania tej pozycji ponownie, w lepszym, większym wydaniu. „Dzień smoka” nadszedł.

Kiedyś Azeroth wyglądało zupełnie inaczej, niż teraz. Była to kraina mlekiem i miodem płynąca, w której każdy mógł znaleźć dla siebie miejsce i nie być prześladowany. Jednak, przez Płonący Legion Azeroth pogrążyło się w wojnach i nieustannym rozlewie krwi. Dziś orkowie, smoki, gobliny i trolle toczą walkę o dominację nad rozproszonymi, skłóconymi królestwami. W wyniku niepokojących napięć między najwyżej postawionymi czarodziejami świata, buntowniczy mag Rhonin wyprawia się w niebezpieczną podróż na opanowane przez orków ziemie Khaz Modan. Podczas swojej ekspedycji Rhonin odkrywa zatrważający spisek, który jest mroczniejszy, niż wszystko, z czym do tej pory się zetknął. Jeśli w świecie Azeroth ma nastać kolejny świt, Rhonin będzie musiał zawrzeć niebezpieczny sojusz z pradawnymi istotami powietrza i ognia.

„Dzień smoka” to pierwszy tom trylogii „Warcraft”. Książka, która jak na wszystkie aktualnie wydane pozycje ze świata gry jest najstarsza, a przez co dla wielu może wydać się też drewniana i bardzo ciężka do czytania. Fabuła tej pozycji skupia się na Rhoninie i jego zadaniu, a do pomocy ma kilka barwnych postaci, w tym Veressę Windrunner. Jest to lektura zawierająca w sobie wszystko, co potrzeba, aby stworzyć naprawdę ciekawą historię, choć zdaje sobie sprawę, że laików WoWa, cała ta polityka i zamieszanie wokół Azeroth oraz wojny mogą męczyć, a nawet zniechęcić do dalszego czytania. W końcu nie każdy lubi babrać się w politycznym bagnie.

Złapała mnie nostalgia podczas czytania tej pozycji. Mam przyjemność mieć drugi tom w języku angielskim, który uchodzi za bardzo słabą książkę, ale „Dzień smoka” obudził we mnie wspomnienia moich początków w komputerową wersję „World of Warcraft”. Przeżyłam z tą grą szmat mojego życia i nie powiedziałam ostatniego słowa, choć wielu twierdzi, że WoW się skończył. Cóż, dla jednych tak, dla drugich nie.

Każda pozycja ze świata WoWa to dla mnie must read. Nawet, jeżeli miałam okazję czytać którąś z nich po angielsku to i tak ponownie sięgam po nie w języku polskim. Te książki zwyczajnie mnie cieszą. Cieszy mnie to, że wydawnictwo Insignis nie odpuszcza i nadal wydaje je w Polsce. Cieszy mnie to, że „Dzień smoka” ponownie wrócił na sklepowe półki. Cieszy mnie to, że gracze blizzardowskiej gry mogą po godzinach sięgnąć po papier i wejść w ten świat ponownie. Nie wiem jak wy, ale ja uwielbiam żyć w grze i nie rozstawać się z nią, kiedy nie ma potrzeby.

„Dzień smoka” to książka, której nie poleciłabym czytelnikom nie znającym lore gry. Zdecydowanie jest to pozycja dedykowana dla fanów postaci, świata i wszystkiego, co Blizzard stworzył w WoWie. Szczególnie, że to właśnie oni odnajdą w książce wiele odniesień do świata WoWa i innych książek. Z niecierpliwością czekam na kolejne dwa tomy trylogii.