Pages

środa, 24 lipca 2024

„Kroma” - Lorenzo de Felici


Tęcza?

Wyobrażacie sobie świat bez kolorów? Wszystko jest czarne i białe, ewentualnie szare? Ciężko prawda? Wydawnictwo Nagle! kolejny raz zaskakuje i sięga po komiks, który opowiada historię, jakiej świat jeszcze nie miał okazji zobaczyć. Kim jest Kroma i dlaczego każde z jej oczu posiada inny kolor?

FABUŁA

Uwięziona w najwyższej wieży Bladego Miasta, Kroma przeżywa swoje dni w przekonaniu, że jest największym złem, jakie zrodziła ziemia. Dziewczyna żyje w ukryciu, ponieważ jest świadoma, że jedyne co potrafi robić, to ranić. Pewnego dnia Kroma spotyka sierotę o imieniu Zet – chłopca, który zauważa w dziewczynie całkowite przeciwieństwo. Kroma staje się jego bratnią duszą, ich przyjaźń rozkwita. Jak potoczą się ich losy? Czy zdecydują się na ucieczkę z Wypłowiałego Miasta, mimo świadomości, że życie poza murami oznacza ryzyko śmierci ze strony gigantycznych drapieżników, przypominających krokodyle? Czy Kroma pomimo odmienności zostanie zaakceptowana przez ludzi w mieście? A może będzie musiała sobie wywalczyć akceptację?

OPRAWA GRAFICZNA

„Kroma” zwróciła moją uwagę dzięki kolorowej, oryginalnej okładce. Jak dobrze wiecie, jestem fanem barwnych komiksów. Dlatego też, możecie sobie wyobrazić moją minę, kiedy otworzyłam komiks i zobaczyłam czarne i białe kolory, które były dosłownie wszędzie. Tak, marszczyłam wtedy brwi i zastanawiałam się: „Gdzie te kolory z okładki?”. Ale w pewnym momencie otrzymałam to, na co tak cierpliwie czekałam i „Kroma” przywitała mnie feerią barw, które ugościły moje oczy i dały im szczęście. Komiks w twardej oprawie, będący całkiem grubą pozycją prezentuje się wyśmienicie. Co więcej, idealnie nadaje się na prezent dla komiksowego maniaka. W środku zaś mamy naprawdę ciekawą kreskę, która pełna jest szczegółów, choć na pierwszy rzut oka wygląda na niedbałą. Zaś kontrast barw na czarno białych tłach to coś, co zapiera dech w piersi podczas lektury.

OPINIA OGÓLNA

Nie myliłam się, że „Kroma” mi się spodoba. Historia jest jednotomowa, zamknięta, co także jest dużym plusem. Lorenzo de Felici od pierwszej strony zaciekawia czytelnika i nie pozwala się oderwać do samego końca. Nie ukrywam, że lektura tego komiksu była dość ciekawym doświadczeniem, głównie ze względu na neutralność kolorów na początku, które zaraz na początku zaskoczyły, a potem sprawiły, że człowiek czekał na tęczę. Historia nie wymaga dużego skupienia, wątki troszkę za bardzo skaczą, ale jestem w stanie wszystko wybaczyć za te kolory. Z dymkami dialogów także nie miałam problemów, co jest dużym plusem.
„Kroma” to komiks przypominający pudełko niespodzianek. Otwieramy kokardę i otrzymujemy wierzchnią warstwę papieru i karton, który nie wygląda zachęcająco. W miarę wnikania w fabułę, odkrywamy wszystkie wypełniacze i styropian, jaki znajduje się w pudełku, aby w końcu otrzymać prezent, który odpowiada na pytania o historii Kromy i Wypłowiałego Miasta. Moim zdaniem miód malinka!