Pages

wtorek, 13 lipca 2021

„Incel” - Wiktor Mrok


Gdzie jest ta dziewczyna?

„Incel” to kolejny thriller, po który sięgnęłam z ciekawości, czy zostanę wciągnięta w jego historię. Wiktor Mrok ma na swoim koncie już dwie książki, a „Incel” jest kolejną pozycją, którą wydawnictwo Initium postanowiło wydać w papierze na księgarskie półki.
Czy zostałam zamroczona książką Wiktora Mroka?

W pewne lipcowe popołudnie, niedaleko Moskwy dwie studentki znajdują zwłoki. Ciało zawinięte w folię, należące do młodej kobiety zostało zmasakrowane przez zwierzęta posiadało ślady bestialskich tortur seksualnych. Dochodzenie w sprawie odnalezienia sprawcy zabójstwa rozpoczyna moskiewski wydział zabójstw pod dowództwem major Alony Nikiszyny.
Wydawać by się mogło, że sprawa będzie prosta, w końcu każdy sprawca popełnia błędy i zostawia ślady swoich działań. Tutaj jednak nie było śladów. Zespół Nikiszyny nic nie znalazł, a każdy poszlak prowadził w ślepą uliczkę. Przedsięwzięte zostają kolejne środki pomocnicze, które uruchamiają nowe oddziały kryminalnych.
Wszystko zmienia się, kiedy w biały dzień porwana zostaje kolejna kobieta. Śledztwo przyspiesza, a między zabójcą, a policją rozpoczyna się wyścig z czasem.
Czy moskiewska policja zdąży uratować dziewczynę przed dewiantem seksualnym i seryjnym mordercą w jednym?

„Incel” to historia, która zabiera nas w mózg psychopatycznego zabójcy, który znęca się seksualnie nad swoimi ofiarami. Niewątpliwie jest to thriller, jednak moim zdaniem momentami zbyt przekombinowany.

Ogólnie to miałam bardzo długi próg wejścia w tę historię. Dopiero gdzieś tak mocno po połowie poczułam się wciągnięta, ale nie było to takie „wciągnięcie”, że żyłam tą książką. Raczej po prostu zainteresowałam się rozwojem fabuły, w której zabrakło mi porządnej akcji.

Jak wiecie, czytam kryminały i thrillery od wielkiego dzwonu. Dlaczego? Cóż, ciężko mi się w nie wciągnąć, jeżeli nie chwycą mnie w swoje sidła od razu. „Incel” od Wiktora Mroka to średniak w świecie thrillerów. Nie czułam tej lektury dłużej, niż czułam.
Muszę przyznać, że pomysł na historię był naprawdę dobry, jednak jego wykonanie zostało przegadane i wiele wątków z chęcią bym usunęła, aby książkę tę zmniejszyć objętościowo i narzucić jej szybsze tempo akcji.

Wiktorowi Mrokowi nie można odmówić humoru, jednak nie zawsze zabawne, rozpędzające złą atmosferę teksty zostały umieszczone w dobrym miejscu. Może dla czytelnika thrillerowego, który jest na co dzień z takimi pozycjami, takie zabiegi mają sens. Dla podrzędnego czytelnika tego gatunku, jakim osobiście jestem było to rozpraszające z napięcia i fabuły.

Wiem, że marudzę, ale „Incel” to dobry pomysł na książkę, który niestety został zmarnowany wykonaniem. Autor pokusił się o mocne, realistyczne opisy, które są tutaj autem, a także o poprowadzenie trzech narracji – policji, ofiary i mordercy, która pozwala poznać myśli i plan działania każdej postaci. Niestety przez zbyt wysoki próg wejścia, dalsza część książki była dla mnie średnia, bo ile namęczyłam się na początku to moje.
Kończąc, jeżeli jesteście fanami gatunku to zapewne nie będzie Wam przeszkadzać wszystko, co mi w „Incelu” przeszkadzało. Czemu tak piszę? Ponieważ przeżywam to samo przy science-fiction, które czytam nałogowo i żyje książkami z tego gatunku, a znam osoby, które w połowie lektury są znudzone i mają ochotę wziąć coś innego.
„Incel” od Wiktora Mroka jest pozycja tylko dla zatwardziałych fanów thrillerów, szczególnie tych, które długo się rozwijają. Jeżeli podobnie jak ja, czytacie ten gatunek „z doskoku” to „Incel” raczej nie jest dla Was.