Pages

czwartek, 24 czerwca 2021

[Manga, też książka] „Neon Genesis Evangelion” | Gainax & Yoshiyuki Sadamoto (11-14)


Koniec?

Tak, jak pisałam w poprzedniej opinii kończąc dziesiąty tomik „Neon Genesis Evangelion” sięgnęłam po ostatnie cztery. Ostatnie, które miały wszystko wyjaśnić i zamknąć tę historię.
Ale czy to już naprawdę koniec?

FABUŁA

Po spektakularnym poświęceniu Rei, kiedy to dziewczyna wysadza w powietrze siebie i Evę 00, aby chronić Shinjiego, chłopak zamyka się w sobie. Wiadomość, że dziewczyna cudem przeżyła, choć nie jest już tą Rei, którą znał wcześniej, Ikari zbiera się w sobie. Sytuacja zaczyna się gmatwać, gdyż pojawia się piąte dziecko, które uznawane jest za dziecię Adama. Shinji chcąc nie chcąc staje przed bardzo ważnym dla niego pojedynkiem, w którym przyjdzie mu zabić nowego przyjaciela. Chłopak znowu popada w depresje, a to dopiero początek jego problemów. Starszyzna Seele chcąc przyspieszyć Plan Dopełnienia Ludzkości, dokonuje cyberataku włamując się na główny komputer w sztabie NERVu. Dzięki Ritsuko przejęcie komputera spełza na niczym, a Seele w zamian postanawia zawładnąć NERVem i Evangelionami przy pomocy żołnierzy. Atak militarny sprawia, że piloci Ev stają się celem. Rozpoczyna się ostateczna bitwa, która toczy się nie tylko na powierzchni, ale też w głębi tajnej bazy prowadzonej przez Gendo.
Jaki będzie jej koniec?

OPRAWA GRAFICZNA

Ostatnie cztery tomiki mangi są wykonane tak, jak poprzednie. Parę kolorowych stron na początku i obwoluty, które kryją pod sobą te same rysunki. Kreska dalej mi się podoba, jest ostra i prosta. No i ponownie mamy to, co lubię najbardziej, czyli więcej treści przekazywanej rysunkami, niż tekstem. Nie ukrywam, że naprawdę mało tekstu w dymkach jest tutaj największym plusem. Pomijając fakt relaksu dla oczu, kadry przedstawiające walki i inne wydarzenia wzbudzają pracę wyobraźni. Od strony graficznej nie ma się do czego przeczepić. Można tylko chwalić.

OPINIA OGÓLNA

Hm... powiem szczerze, że nie spodziewałam się czegoś takiego w ostatnim tomiku mangi. Sądziłam, że autorzy rozprawią się z bohaterami w bohaterskiej bitwie i po prostu ich zabiją. Zostałam zaskoczona, a w zasadzie to jeszcze bardziej zdziwiło mnie to, że tak naprawdę czternasty tom „Neon Genesis Evangelion” niczego w zasadzie nie wyjaśnia i zostawia zakończenie, które możemy ułożyć sobie w głowie. Nie wiem szczerze, jak to ocenić. Spodziewałam się czegoś innego, chociaż to co dostałam nie było złe. W sumie, nawet nie powinnam pisać złe. Wydaje mi się, że jak w poprzedniej opinii pisałam o zakończeniu wszystkich wątków, tak teraz stwierdzam, że lepiej by było, gdyby „Neon Genesis Evangelion” nie był wydłużany na siłę. Spokojnie można było skończyć tę historię w dwunastu tomikach. Z bohaterów najbardziej polubiłam się z Rei, zaś najmniej z Gendo. Gendo, który od początku był dla mnie podejrzany, a na końcu osiągnął szczyt.
Końcem końców każdy, kto przeczyta „Neon Genesis Evangelion” wyciągnie z tego własne zakończenie. Zatem jeżeli jesteście ciekawi mangi, której koniec sami musicie sobie wymyślić i zrozumieć to ta historia jest dla Was idealna.

Za tomiki do opinii dziękuję wydawnictwu J.P. Fantastica.