Pages

poniedziałek, 2 marca 2020

[Manga, też książka] „Seven Days” | Venio Tachibana & Rihito Takarai (1-2)


Lekka i przyjemna dylogia.


Do „Seven Days” zbierałam się przez bardzo długi czas, a teraz, kiedy jestem po lekturze tych dwóch tomików, zastanawiam się, dlaczego?
Bo nie taki diabeł straszny, jak go malują.

FABUŁA

Touji Seryou to pierwszoklasista, który w szkole ma opinię lowelasa. Jednak to nie on podrywa, a jest podrywany. Chłopak co tydzień zaczyna być z inną dziewczyną, która poprosi go o spróbowanie bycia razem, ale po siedmiu dniach, czar pryska i para rozchodzi się we własne strony. Yuzuru Shino, który w szkole jest najlepszy w łucznictwie, słysząc opowieści dziewczyn o Seryou czuje się zaintrygowany. Kiedy spotyka młodszego kolegę, czekając na dostawę pizzy, postanawia zadać mu dość zaskakujące pytanie: Czy chciałby z nim chodzić?
Touji zdziwiony nie odpowiada, a dostawca pizzy przerywa ich rozmowę, która pozostaje w zawieszeniu do następnego spotkania chłopaków.
Między Seryou, a Shino rozpoczyna się tydzień bycia razem. Chłopcy spędzają wspólnie czas, jednak w szkole kryją się ze swoim związkiem.
Kiedy wszystko idzie wspaniale, w końcu musi dość do kryzysu. Yuzuru będąc zazdrośnikiem, nie potrafi przestać myśleć o byłej dziewczynie Touji, która miała na imię tak, jak on na nazwisko, czyli Shino.
Czy chłopiec poradzi sobie ze swoimi wątpliwościami i przezwycięży zazdrość?
Czy w niedzielę Seryou i Shino rozejdą się i już nigdy więcej do siebie nie wrócą?

OPRAWA GRAFICZNA

Oba tomiki utrzymane są w tym samym stylu. Okładki pozostały oryginalne. Kreska jest przyjemna dla oka. Sylwetki bohaterów są smukłe i szczupłe, ale nie anorektycznie chude. Moich znienawidzonych ścian tekstu w kadrach też nie spotkałam. Tomiki prezentują się zacnie, mamy kolorowe strony na początku każdego z nich, aczkolwiek dwa to trochę mało. Autorzy mogli trochę pociągnąć tę historię i powiedzmy podsunąć nam cztery części. Szczególnie, że zakończenie tak naprawdę nie do końca można nazwać zakończeniem.

OPINIA OGÓLNA

Muszę przyznać, że „Seven Days” ma dość pomysłową i nietuzinkową fabułę. Zaczynając do tego, że autorka scenariusza wymyśliła „pytanie o związek na siedem dni”, kończąc na ogromnej wrażliwości Yuzuru, który choć przystojny (tak jak Touji) jest leniwy do cna i najlepiej wychodzi mu spanie na lekcjach. Z tym pytaniem, to ciekawy pomysł na rozwinięcie fabuły. Pomyślcie, dziewczyny pytające Toujiego o związek, z góry wiedzą, że po siedmiu dniach znowu będą same. Yuzuru pytając młodszego kolegę o spróbowanie, chyba tak naprawdę nie zastanawiał się, co może mu ten żart/nie żart przynieść. Całe to zamieszanie okazuje się grą wartą świeczki, bowiem chłopcy, choć zupełnie od siebie różni, dogadują się niczym dwie bratnie dusze.
„Seven Days” to szybka manga, która pokazuje, że czasami wystarczy się odważyć, aby mogło nas spotkać szczęście na dłużej. Co więcej, odwaga ta, nie musi być wielkim wyczynem. Wystarczy jedno pytanie i danie z siebie ciut więcej, niż zazwyczaj, aby osiągnąć coś znacznie cenniejszego.
Kiedy zamknęłam drugi tomik, odetchnęłam z radością i czułam spokój. A uwierzcie mi, dawno nie czułam spokoju zamykając mangę, bo żadna nie chce się skończyć tak szybko, jak ta.
Chociaż, jak już pisałam, nie byłabym zła, gdyby „Seven Days” miało o dwa tomiki więcej.

Za tomiki do opinii dziękuję