Pages

wtorek, 25 lutego 2020

„Dziedziczka Jeziora” - Maria Dahvana Headley


Umiesz pływać?


Wiecie, że „Dziedziczka Jeziora” w polskiej wersji ma oryginalną okładkę? Pewnie tak, ale chciałam wydawnictwu Galeria Książki podziękować za ten gest, bo żadna inna nie byłaby w stanie oddać tego, co dzieje się w środku tej książki. 
A jeżeli zapytacie mnie, jakim jednym słowem określiłabym tę pozycję, odpowiem – dziwna...

Herot Hall to bogate miasteczko, w którym mężowie są idealnymi mężami, żony, idealnymi gospodyniami domowymi, a dzieci to płynne złoto. Każdy trawnik jest równo obcięty, a w całym miasteczku panuje sielska atmosfera, mimo że za plecami mówi się o innych nieco inaczej. Choć miasteczko wydaje się być prosto z bajki, to całe dookoła pokryte jest siecią kamer, które stanowią swoisty mur od świata zewnętrznego, a każdy ruch jest skrupulatnie wyłapywany przez szklane obiektywy. 
Willa Herot, która po dość przykrych przygodach w młodym wieku została żoną Roberta Herota, który odziedziczył Herot Hall, wiedzie spokojne i przykładne życie prawdziwej pani domu. Każdy dzień tej kobiety wygląda prawie tak samo, a ona sama nie czuje się z tego powodu źle. No może troszkę, ale przecież nie będzie tego zmieniać. 
Kiedy Willa korzysta z uroków swojego życia, w jaskini poza granicami miasta mieszka weteranka wojenna, Dana wraz ze swoim synem Grenem. Kobieta żyje z dzieckiem w cieniu, bo nie chce aby świat ich odnalazł. Choć kocha swojego syna, nie planowała go, a kiedy wróciła z wojny, on po prostu już z nią był. Dana od dziecka prosiła syna, aby nigdy nie odważył się zejść do ludzi w mieście. 
Pewnego dnia Gren widząc swojego rówieśnika wyszedł z jaskini, zszedł z góry i z zamiarem zabawy z innym dzieckiem, wyszedł z ukrycia. 

Nie jestem fanką retellingów, ale czytam je z czystej ciekawości. Czasami sprawiają, że czuję się, niczym masochista, a czasami okazują się całkiem przyjemną lekturą. „Dziedziczka Jeziora” należy do tej drugiej kategorii. Wracając do tego, co napisałam na początku, zapewne zastanawia Was fakt, dlaczego określiłam tę pozycję, jako dziwną. Otóż książka od Marii Dahvany Headley jest historią Beowulfa przeniesioną w dzisiejsze realia. Nie odbierajcie słowa „dziwna” w negatywnym sensie. „Dziedziczka Jeziora” to nietuzinkowa i niebanalna opowieść, której sposób, w jaki została przedstawiona jest po prostu dziwny, ale przyjemny. 

Przez pierwsze kilka stron miałam problem z połapaniem się, co w ogóle w tej historii się dzieje. Autorka mocno skacze po życiu zarówno jednej, jak i drugiej bohaterki, ale kiedy mniej więcej ustali się co i jak to lektura tej pozycji robi się czystą przyjemnością. 

Headley ciekawie pokazała różnice między światem bogatym, a światem biednym. Kiedy Willa ma wszystko, czego kobieta może w życiu pragnąć, Dana nie ma niczego, a jej syn jest dla niej najważniejszy. Autorka pokazała też, że bogactwo nie zawsze służy szczęściu, a już na pewno nie temu prawdziwemu, o które tak ciężko walczyć. 

Podobała mi się kreacja Grena, który jest tutaj Grendelem, znanym właśnie z Beowulfa. Przez dużą część książki dostajemy skrawki informacji o nim, które pobudzają chęci do poznania tego chłopca bardziej. Dopiero po dobrej połowie książki Gren zaczyna grać pierwsze skrzypce, a fabuła rusza z kopyta i do samego końca nie da się tutaj odetchnąć. 

Nie ukrywam, że „Dziedziczka Jeziora” to pozycja, która mogła nie wyjść. Headley postawiła sobie nie lada orzech do zgryzienia pisząc tę historię. Mogła w każdej chwili przedobrzyć, albo zmienić wszystko w jedną wielką papkę. Jednak udało jej się wykonać zadanie na pięć plus i „Dziedziczka Jeziora” okazała się być naprawdę dobrą książką, która wciąga w swój świat i buduje tajemniczość od pierwszej strony, aby na końcu nas zmiażdżyć. Dalej uważam, że jest to lektura niebywale dziwna, ale myślę, że zrozumiecie moje zdanie dopiero, kiedy sami przeczytacie historię Dylana i jego kolegi Grena. 

„Każde życie zaczyna się tak sami i tak samo kończy. Reszta to opowieść, nawet jeżeli jej nie rozumiesz, nawet jeżeli nie jesteś pewna, co jest prawdą, a co podejmowaną przez umysł próbą wydobycia sensu z mgły”

Za książkę do opinii dziękuję wydawnictwu