Pages

niedziela, 12 stycznia 2020

„Profesor Feelgood” - Leisa Rayven


Kim jest celebryta z instagrama?


„Profesor Feelgood” to drugi tom serii „Masters of Love” od autorki znanego w Polsce „Złego Romeo”, a teraz już także „Pana Romantycznego”. Czy druga część serii okazała się być tak samo zabawna i ciekawa, jak pierwsza?

Asha Tate jest młodszą siostrą Eden, która znalazła swoje szczęście z Maxem, zwanym dawniej Panem Romantycznym. Dziewczyna choć nie zazdrości swojej siostrze i cieszy się jej szczęściem, czasami czuje się zwyczajnie samotna. Jej życie opiera się na przelotnym seksie, który nie zawsze jest owocny, a także pracy. Pracy, w której ma szansę na awans. Jednak aby zostać redaktorem w wydawnictwie musi przejść test, który wymyślił szef, bowiem konkurencja do awansu jest zbyt duża, aby można było po prostu wybrać zwycięzcę. Asha każdego dnia podziwia zdjęcia tajemniczego Profesora Feelgooda na portalu społecznościowym. Pod każdym z tych zdjęć mężczyzna zamieszcza chwytające za serce wiersze, które pokazują jego wrażliwą naturę. Kiedy w wydawnictwie pada hasło o konkursie na awans, Asha przeglądając wszystkie propozycje łapie się za głowę, bowiem żadna z nich nie pozwoli jej się wyróżnić, aby uratować wydawnictwo od bankructwa, a co za tym idzie stratą pracy. 
Czytając jeden z wierszy Profesora Feelgooda dziewczynie przychodzi szalony pomysł do głowy.
Bo dlaczego by nie wydać książki napisanej właśnie przez tego wrażliwego celebrytę?

Czy „Profesor Feelgood” jest lepszy od „Pana Romantycznego”? Jest. 
Ale nie polecam czytać go, jako pozycję samodzielną, bo tracicie dużą część historii Eden i Maxa, którzy tutaj także się pojawiają. Asha Tate jest jeszcze bardziej kreatywną i wesołą bohaterką, niż jej siostra, a przygoda jaka ją spotyka to coś, czego z początku nie życzyłabym największemu wrogowi, aczkolwiek na końcu lektury już bym mu to mogła pożyczyć. 
Profesor Feelgood (wiem, że chcielibyście poznać jego prawdziwą tożsamość, ale nie zabiorę wam tej przyjemności) to mężczyzna, jakich w książkach, a szczególnie romansach jest bardzo mało. Wrażliwy i normalny, który nie żyje w luksusach i nie ma miliardów na koncie. Mężczyzna, który woli jeansy i koszulkę, niż garnitur na co dzień. Ot zwykły facet do rany przyłóż, a nie jakiś wyfiokowany biznesmen, z ego wielkości największego hotelu w Dubaju. 

W książce znalazłam tylko jeden błąd. Są to słowa „wyjdź za nią”, które mówi mężczyzna do mężczyzny. Z tego co pamiętam w angielskiej wersji było „marry her”, czyli po polsku powinno to zostać przetłumaczone, jako „ożeń się z nią”. To... „wyjdź za nią” da się przełknąć, ale wzrokowo mi to przeszkadzało. Ot tak po prostu. 

Historia jest wesoła i ciekawa. Chociaż znamy jej koniec, to i tak czyta się tę pozycję z niecierpliwością. Co więcej opisów seksu, które tutaj wystąpiły nie ma dużo i nie są one wyolbrzymione do tego stopnia, że nudzą. Są miłym przerywnikiem, ale to wszystko. Fabuła tej pozycji opiera się na wierszach i książce Profesora i to właśnie one są tutaj najważniejsze. 
„Profesor Feelgood” to pozycja na jeden wieczór, która wciąga i, którą szybko się czyta. Ciekawa jestem o kim jest trzeci tom, bowiem nawet autorka nie zamieściła jeszcze opisu, ani okładki. Zatem na ostatnią część serii będziemy musieli troszkę poczekać. 

Za egzemplarz do opinii dziękuję