Pages

sobota, 14 grudnia 2019

„Świąteczna Gorączka” - Maja Damięcka


Idą święta!


Doskonale wiecie, jak bardzo nie lubię książek, które mają w sobie motyw świąteczny. Kiedy pierwszy raz zobaczyłam „Świąteczną Gorączkę” od Mai Damięckiej, pokręciłam głową i powiedziałam „nigdy więcej świątecznych książek”. A potem zaczęły się te pozytywne opinie, których przeczytałam całą masę i moje postanowienie diabli wzięli. Po „Świąteczną Gorączkę” sięgnęłam i ja. 

Mikołaj Dębski jest zagorzałym przeciwnikiem świąt i wszystkiego, co może się z nimi łączyć. Jest też najbogatszym i najprzystojniejszym kawalerem w Warszawie, którego firma przeznacza duże sumy na szpital. Właśnie z tego powodu Dębski musi, co jakiś czas pojawiać się na imprezach, na których musi strzelać przemówienia i udawać, jak wspaniale się bawi pośród ludzi, kiedy mógłby leżeć w łóżku z kobietą i oddawać się zupełnie innemu zajęciu. Tym razem nie było inaczej, a Mikołaj będąc na imprezie w szpitalu, zauważył kobietę, która zawróciła mu w głowie. 
Kobietą tą była Sara, która reputację playboya znała od dawna i szybko spławiła Dębskiego i jego starania. Mikołaj widząc, że Sara jest niezdobytą twierdzą postawił sobie za cel, rozkruszyć jej mury. 
Czy Mikołajowi uda się podbić serce Sary?
Czy Dębski polubi w końcu atmosferę świąt i ulegnie świątecznej gorączce?

„Świąteczna Gorączka” reprezentuje wszystko, czego nie potrafię przetrawić w książkach. 
Mamy święta, mamy akcję dziejącą się w Polsce i mamy polskich bohaterów. 
I wiecie co? 
To wszystko zajebiście mi się podoba! 
Uwierzcie mi, ja też byłam zdziwiona, kiedy zamknęłam tę pozycję z uśmiechem na twarzy. 

Muszę przyznać, że żadna opinia, którą miałam okazję czytać w internecie nie pomyliła się, co do tej książki. „Świąteczna Gorączka” to wesoła książka, która poza motywem świąt, ma także swoje ciemne strony. Zarówno Dębski, jak i Sara mają przeszłość, którą chcą zapomnieć i omijać szerokim łukiem, a ta cały czas powraca ze zdwojoną siłą. 

Muszę pogratulować autorce przedstawienia pomysłu na fabułę. W końcu dostałam romans, który jest normalny. Pod słowem „normalny” kryje się prawdziwość całej historii. Sara jest pediatrą, która oddaje się pomocy dzieciom w szpitalu, a Mikołaj, chociaż bogaty nie afiszuje się swoim bogactwem, a przede wszystkim nie ma jakiś dziwnych, wyrwanych z nieba wymagań, w stosunku do kobiet. No i przede wszystkim, nie każe im podpisywać miliona umów i klauzul poufności, jakby był prezydentem, a nie biznesmenem. Jest to normalna opowieść o NORMALNEJ miłości, która zaczęła się w grudniu i rozwinęła przez święta. Cud, miód i orzeszki. Poważnie. 

„Świąteczna Gorączka” może nie zmieniła mojego zdania o książkach, które pisane są stricte na święta, ale na pewno umiliła mi poranek, bo wtedy właśnie ją czytałam. Nie ukrywam, że nie jest to jakaś wybitna pozycja, raczej przyjemne czytadło, przy którym można się pośmiać. Sara to bohaterka, która potrafi odpyskować, za co ponownie bije brawa autorce, bo ileż można czytać o szarych myszkach bojących się powiedzieć coś głośniej, a co dopiero spojrzeć na męskiego penisa. 
Dębski, jak już pisałam to mężczyzna, który wie czego chce, ale nie afiszuje się ze swoją zajebistością, co także mi się podoba. 

Zatem, jeżeli szukacie książki na święta, albo o świętach to „Świąteczna Gorączka” jest pozycją idealną na ten czas. A znacie mnie i doskonale wiecie, że nie polecałabym pozycji, w dodatku świątecznej, która naprawdę by mnie nie urzekła. Przy okazji chciałam dodać, że jeżeli Maja Damięcka napisze kolejną książkę, to z chęcią po nią sięgnę. 

Za egzemplarz dziękuję