Pages

sobota, 31 sierpnia 2019

„Więcej niż on” - Jay McLean


Historia Logana ciąg dalszy. 

Wiecie, że Jay McLean, podobnie jak Ginger Scott prowadzą u mnie w rankingu na najlepsze książki z gatunku YA i NA. Cieszę się, że wydawnictwo Kobiece wydaje obie te autorki, bo dzięki temu, możemy spotkać fantastycznych bohaterów i ich historie. 

„Więcej niż on” rozpoczyna się, kiedy „Więcej niż ona” się kończy. Amanda załamana rozstaniem z Loganem i jego niespodziewanym wyjazdem, którego cel jest ciągle ukrywany szuka pocieszenia wszędzie. Byleby tylko zapomnieć o chłopcu, któremu oddała swoje serce. On wyjechał do Afryki, aby pracować w programie Lekarze Bez Granic, a ona każdego dnia próbowała żyć z uśmiechem na ustach, ze wsparciem brata i przyjaciół. Kiedy Amanda myślała już, że nigdy nie podniesie się z tego rozstania, Logan wraca do domu, z bagażem pełnym niemiłych wspomnień, z których musi się rozliczyć. 
Dziewczyna postanawia stawić im czoło, razem z chłopakiem i pomóc mu wrócić do normalności. 
Wrócić do niej. 

Lubię Jay McLean, ale czasami nie kumam sensu jej działania. Autorka rozbiła na dwa tomy historię Logana i Amandy, i jak w pierwszym tomie naprawdę miała ona sens, tak drugi był zwyczajną „zapchajdziurą” w serii. Jak dla mnie, opowieść tej pary mogła być w jednym, grubszym tomie i nie ukrywam, że miałoby to większą rację bytu. 

„Więcej niż on” miałoby być smutną częścią serii. Prawda jest taka, że wyszła z niej naciągana historia z problemami, które może i mają sens, ale są niepotrzebnie rozpisane na trzysta stron, przez co szybko książka szybko zaczęła mnie nudzić. I niby jest to ładna historia o zagubionej gdzieś w toni problemów miłości, ale generalnie historia Amandy i Logana w tym tomie to nuda. 

Smutno mi to pisać, bo Jay McLean naprawdę ma świetne książki, ale jeżeli możecie ominąć tę pozycję to zróbcie to. Zmarnujecie swój czas na gorzkie żale między bohaterami i ich przemyślenia nie służące niczemu konkretnemu. Owszem, kilka wątków zostaje tutaj wyjaśnionych, ale nie są one aż tak porywające, żeby nie można było oderwać się od tej fabuły. 

Najbardziej w „Więcej niż on” cieszy mnie Lucy. Ta bohaterka od pierwszego tomu skradła moje serce, ale dopiero tutaj pokazała prawdziwe oblicze, które jest po prostu zajebiste. Ta dziewczyna ma największą charyzmę ze wszystkich bohaterów, a co lepsze następny tom jest właśnie o niej i o Cameronie, którego także bardzo lubię. 

„Więcej niż on” to pozycja, którą możecie sobie odpuścić, jeżeli nie zależy Wam na stuprocentowym przeczytaniu serii. Naprawdę lepiej sięgnąć po kolejną część, niż męczyć się z Amandą i Cameronem. No, ale decyzję ostateczną pozostawiam Wam. 

Za egzemplarz dziękuję