Pages

wtorek, 27 sierpnia 2019

„Nieczyste więzy” - K.N. Haner


Królowa dramatów w nowej odsłonie.


K.N. Haner przyzwyczaiła nas do historii romantycznych, które pokazują, że żaden problem nie jest w stanie zniszczyć prawdziwego uczucia. „Nieczyste więzy” od samego początku okazały się być thrillerem. Ta historia nie miała prawa mieć szczęśliwe zakończenie. Ba! Od początku była skazana na cierpienie. 

Claire Johnson zastanawiała się, dlaczego dalej egzystuje na tym świecie. Jej matka, zgwałcona, umarła przy porodzie, mając trzynaście lat, a dziadki Claire mimo że przyjęli ją pod swój dach i wychowali, to każdego dnia pokazywali do wnuczki niechęć. 
Dziewczyna w końcu wydostała się z rodzinnego domu do San Francisco, gdzie podejmuje staż w dobrze prosperującej firmie. Szybko okazuje się, że jej buntownicza postawa i natura samotnika zwraca uwagę syna prezesa, który wykorzystuje swoją posadę, aby dziewczynę namówić do seksu za pracę. Pewnego dnia, dzięki dziadkom trafia do gabinetu psychiatrycznego doktora Colina Douglasa, który już podczas pierwszego spotkania wie, jak podejść Clarie, aby ta mogła się otworzyć i opowiedzieć mu swoją historię. 
Dziewczyna po pierwszej wizycie stwierdza, że chce kontynuować terapię u doktora Douglasa, a z biegiem czasu zaczyna się od niego uzależniać i coraz bardziej na nim polegać. 
Colin Douglas będący najlepszym psychiatrą w San Francisco ma jednak swoje mroczne tajemnice, które nie wychodzą poza próg gabinetu. 
Jednak z Claire wszystko się zmienia. 
Douglas odkrywa łączące ich upodobania i pragnie je wykorzystać, nie tylko w gabinecie lekarskim.

„Nieczyste więzy” to całkiem nowa K.N. Haner. Nie ma tutaj pięknej i przyjemnej miłości, nie ma kwiatków i serduszek. Jest ból, ekstaza, cierpienie i tajemnice. 
Cieszę się, że Kasia podjęła się napisania pierwszego thillera. Już od dawna wiedziałam, że potrafi to zrobić i tylko czekałam właśnie na taką książkę od niej. 
Doczekałam się. „Nieczyste więzy” przeczytałam w jeden dzień, a czytnik palił mi się w rękach podczas lektury, bo chciałam jak najszybciej wiedzieć, co będzie dalej w fabule z Claire i Douglasem. 

Claire to dziewczyna, która przez trudne dzieciństwo, nie możne odnaleźć się w rzeczywistości. Dziewczyna wini siebie za śmierć swojej matki, chociaż przecież nie jest niczemu winna tak naprawdę. Jej samotność jest, jak żywa w tej książce i czuć ją przez strony książki. Co więcej szybko widać różnicę w zachowaniu wobec Douglasa, który wzbudza w niej zaufanie. 

Zaś Colin Douglas to mój mąż książkowy numer jeden do Kasi Haner. Zaklepuję. 
Przysięgam, gościu jest tak popieprzony, że nawet Eros z „Morfeusza” się tutaj chowa. 
Jakbyście chcieli wiedzieć to Simon z „Na szczycie” twardo ma drugie miejsce, a Eros trzecie. 
Douglas to mężczyzna, który nie liczy się z nikim i niczym. Bierze to co chce albo dobrowolnie, albo siłą i ma głęboko, co sądzą o tym inni. Ten bohater to cud miód i orzeszki. A jaki z niego brutal! Chce więcej! 




Nie zabrakło też postaci drugoplanowych, którzy stanowią ważne tło do wydarzeń, dziejących się w całej książce. Lucas, przyjaciel Claire z pracy jest jej wsparciem, nie tylko w sprawach zawodowych, ale tez prywatnych, a jego siostra Felicja okazuje się być bratnią duszą Claire. I ona, i on odegrają w życiu Johnson ważne role. 

Historia choć może wydawać się przewidywalna, ani trochę taka nie jest. Nie ukrywam, że snułam domysły odnośnie fabuły i bohaterów, ale żaden z nich się nie sprawdził. „Nieczyste więzy” to książka, która na pewno zaskoczy Was podczas lektury niejednym zwrotem akcji. Zaś zakończenie pozostawi w głębokim szoku i rozmyśleniach. 

Polecam! To mocna książka, która wciąga od pierwszej strony. „Nieczystych więzów” się nie czyta. Je się dosłownie pochłania. Kiedy zaczniecie, to gwarantuje Wam, że do samego końca nie oderwiecie się od tej pozycji.