Pages

czwartek, 1 sierpnia 2019

[Manga, też książka] „Plunderer”| Suu Minazuki (1)

 

Macie tego więcej?


Dobra, nie oszukujmy się. Nie czytam opisu tej mangi, a wzięłam ją widząc tego przystojniaka z okładki pierwszego tomu. Przeczucie mnie nie zawiodło. „Plunderer” poza rzucającą się w oko okładką jest także historią, na której kolejne tomy czekam z wytęsknieniem. 

Matke Hiny pochłonęła Otchłań. Przed śmiercią jednak, dziewczynka usłyszała od swojej rodzicielki prośbę, aby odnalazła Czerwonego Barona, jednego z najpotężniejszych wojowników w świecie, w którym liczba będąca tatuażem na ciele stanowi wartość człowieka. 
Hina udała się w podróż, bijąc setki kilometrów, co dało jej liczbę 441, którą ma wybitą na wewnętrznej stronie uda. Dziewczyna pojawia się w wiosce, w której szybko zyskuje zainteresowanie bezdomnego, z liczbą -999 na dłoni. Chłopak nie chce się od niej odczepić i wędruje za nią, aż do karczmy, w której Hina poznaję Nanę, będącą numerem 77. 
Kobieta opowiada dziewczynie o świecie, w którym rządzą liczby i mimochodem pyta o jej misję.
Kiedy Hina niczego nie świadoma odpowiada, że szuka Czerwonego Barona, Nana zmienia swoje podejście do niej. Słysząc magiczne dwa słowa, o wielkim wojowniku, obok dziewczyn pojawia się chłopak wołający na siebie Czerwony Baron.
Prawda wygląda jednak inaczej, a ocalenie przed śmiercią przychodzi z najmniej oczekiwanego kierunku. 

Daaaajcie mi tego więcej!
„Plunderer” to manga, która od pierwszych stron wciąga i już w pierwszym też tomiku rozkręca się na całego. Na dodatek zakończenie tego tomiku tak podniosło mi ciśnienie, że tym bardziej cierpię z braku kolejnego do przeczytania. 

Hina na razie wydaje się być łatwowierną dziewczynką. Ufa każdemu, kogo spotyka na swojej drodze, co nie do końca jest dobre. W sumie to wcale nie jest, ale mniejsza z tym. Dąży do wypełnienia ostatniej woli swojej mamy i misja, którą od niej otrzymała zwyczajnie ją zaślepia. No dobra, tak to sobie na razie wytłumaczyłam. Czy taka jest prawda? To się dopiero okaże. 

Ale Rihito to całkiem przyjemna postać. Specjalnie nie podałam Wam jego imienia wcześniej, abyście nic o nim nie wiedzieli i sam sięgnęli po tę historię, aby się dowiedzieć. Jestem ciekawa, jak zostanie rozwinięta jego postać, bo póki co zapowiada się naprawdę dobrze. 

Cała historia jest dość oryginalna. Światem rządzą liczby i, ci z wyższymi mogą rządzić tymi, którzy są liczbowo pod nimi (jakkolwiek to brzmi). Każdy człowiek ma inny system zdobywania nowych gwiazdek (cyferek na liczniku), a pojedynki między nimi mogą sprawić, że albo odda się wszystkie gwiazdki, albo wynik spadnie tylko o jedną wartość. 
Ciekawa jestem jak rozwinie się dalej ta historia i gdzie zostaną poprowadzeni bohaterowie.

Sam tomik prezentuje się nieźle. Na początku mamy kilka kolorowych stron, a na końcu szkice i krótkie opisy bohaterów, którzy znaczą coś w tej historii. Boli tylko obwoluta. Jak zobaczy się tył i przód to łatwo można poznać prawdę o Czerwonym Baronie, ale jakby co, nie wiecie tego od mnie. 

„Plunderer” to manga, którą będę chciała przeczytać w całości. Jestem w stanie stwierdzić to po pierwszym tomiku. Wiecie, jak to jest. Czytacie jeden i czujecie, że to będzie dobre. Z „Akame ga Kill” też tak miałam i nie myliłam się, co do tej mangi. Tutaj mam to samo i nie mogę się doczekać kolejnego tomiku. Polecam!

Za tomik dziękuję wydawnictwu