Pages

sobota, 15 czerwca 2019

„Hazel Wood” - Melissa Albert


Tajemnica kryje się w leszczynowym lesie. 


O „Hazel Wood” słyszałam, kiedy premierę miała anglojęzyczna wersja, co lepsze zainwestowałam w ebooka tej pozycji na Kindle, ale oczywiście milion książek później okazało się, że wydawnictwo Media Rodzina ma zamiar wydać tę pozycję u nas. No to wiecie... poczekałam do polskiej edycji, dalej czytając coś innego. 

Alice jest siedemnastoletnią dziewczyną, która wraz z matką przemierza świat. Nie jeżdżą po kuli ziemskiej, aby ją zwiedzić, a aby uciec przed pechem, który od początku je prześladuje. Jednak dopiero, kiedy przychodzi do nich koperta z listem oznajmiającym, że babcia dziewczyny, poczytna autorka mrocznych historii, której książki są białymi krukami, umiera obie z Ellą, matką Alice poznają co oznacza w życiu prawdziwy pech. Pewnego dnia, kiedy Alice wraca ze szkoły, już w holu apartamentowca, w którym mieszka z mamą i jej nowym mężem czuje, że coś jest mocno nie tak. Kiedy wchodzi do domu okazuje się, że jej mama została porwana przez tajemnicze osoby, o których w swojej książce opowiadała babcia Althea. Dziewczyna biorąc swojego przyjaciela ze szkoły Ellery'ego Fincha, który przy okazji jest wielkim fanem twórczości jej babki. Oboje wyruszają w podróż do Hazel Wood, aby uratować matkę Alice, a także odnaleźć prawdę o Alice. 
Czy będą potrafili przezwyciężyć swoje lęki?
Czy odnajdą wejście do tajemniczej krainy?

Zaczynając od początku... sądziłam, że to będzie jednotomowa przygoda. 
Jakaż byłam naiwna... teraz nikt nie pisze fantastyki w jednym tomie przecież. 
„Hazel Wood” to pierwszy tom serii o tym samym tytule, co lepsze na 2020 zapowiedziany jest już drugi tom „The Night Country”. 
Ale to nie wszystko z newsów. Zostały bowiem zakupione prawa do ekranizacji tej pozycji przez Columbia Pictures i tylko czekać, aż będzie film. 

Przejdźmy teraz do konkretów.
„Hazel Wood” wciągnęło mnie. I powiem Wam, że to tak solidnie, bo siedziałam bite pięć godzin i czytałam, aż skończyłam. Historia zaczyna się ciekawie, ale nie przygotowuje na to, co będzie się działo na samym końcu. Także z każdym kolejnym rozdziałem byłam coraz bardziej zdziwiona, a na końcu zastanawiałam się, co ta autorka tutaj nawyrabiała. 

Motyw baśni, które wcale nie są sielankowe i piękne, jak uczono nas od dziecka to coś czego w fantastyce jeszcze nie było. Ba! Śmiało mogę przypisać „Hazel Wood” do dark fantasty nawet i, kiedy przeczytacie tę pozycję na pewno przyznacie mi rację. W baśni „Opowieści z Uroczyska” Mellisa Albert pokazała, jak historie zmyślone potrafią przeniknąć do naszego świata i zwojować go. Pokazała, że walka między dobrem, a złem nigdy nie ustaje, wbrew temu co mówią bajki, a „żyli długo i szczęśliwie” to mit. 

Momentami śmierdziało mi tutaj „Alicją w Krainie Czarów”, a przez to, że nie cierpię tego motywu i tej historii jestem na nią naprawdę mocno wyczulona. Melissa Albert dała sobie z tym radę i nie spowodowała obrzydzenia na mojej twarzy, podczas czytania, za to muszę pochwalić. 

Podobało mi się rozwiązanie z Finchem. W pewnym momencie stanęło mi serce, ale potem zaczęło bić ponownie. Chociaż potem znowu nie było kolorowo. Wszystkiego mieć nie można. Sama Alice jest mi obojętna. Historia jaką przeżyła jest świetna, ale ona jako bohaterka po prostu była dla niej tłem. Nie wybijała się ponad fabułę. Powiedziałabym nawet, że to właśnie fabuła była lepsza, niż główna bohaterka. 

Czekaj, aż się liście zaczerwienią, i nicią świat ci zaszyją. Jeśli podróży swej nie ukończysz, to bój się, kiedy wzejdzie słońce.”

„Hazel Wood” to mroczna historia, która podczas czytania budzi najciemniejsze skrawki naszego mózgu. Świat stworzony przez Melissę Albert jest nietuzinkowy i dopracowany, a autorka zaintrygowała mnie zakończeniem, które mimo zapowiedzianego drugiego tomu nie ma cliffhangera!!!! 
Skupcie się! Podaje hasło: nie ma cliffhangera, można czytać. 

„Hazel Wood” to książka warta każdej sekundy z nią spędzoną. Jeżeli lubicie fantastykę i mroczne historie to właśnie znaleźliście idealnego kandydata na wieczór. Albo trochę dłużej. 

Za egzemplarz do opinii dziękuję wydawnictwu