Pages

czwartek, 13 czerwca 2019

„Hate to Love You” - Tijan

 

Miłość na studiach? Tak, poproszę!


Wiecie, że jestem w fanką Tijan. Nie od dzisiaj pojawiają się recenzje jej książek na moim blogu i w sumie dopiero ostatnio zaczęłam trochę narzekać na tę autorkę. Wiem też, że ta autorka ma tyle samo fanów, co i przeciwników w Polsce i w sumie to nie dziwię się. Tym razem, wydawnictwo Kobiece wypuściło na nasz rynek jednotomową pozycję, właśnie od tej autorki. „Hate to Love You” czytałam drugi raz, aby przypomnieć sobie tę historię, a do tego odświeżyć informacje, aby napisać dla Was moją opinię. 
Nie przedłużając, zaczynajmy.

Kennedy Clarke od dziecka pragnęła zostać prawniczką. Kiedy przyszło do wyboru studiów, dziewczyna nie wahała się ani chwili i złożyła papiery właśnie na studia prawnicze. Po wcześniejszych przygodach, Kennedy ma nadzieję, na uniknięcie nieprzyjemnych sytuacji, w których będą brali udział przystojni i seksowni mężczyźni. Dziewczyna woli skupić się na szkole i zajęciach, niż wdawać w romanse szczególnie, że nie ma dobrych wspomnień po ostatnim chłopaku. Jej reguły, ustalone przed przyjazdem na studia biorą jednak w łeb, kiedy na horyzoncie pojawia się rozgrywający kapitan drużyny futbolowej i najpopularniejszy chłopak w kampusie – Shay Coleman. 
Kennedy nie jest pewna swoich reguł, a z każdym kolejnym dniem Shay burzy jej mury i zbliża się do niej. 
Czy Clarke przeciwstawi się Coleman'owi, czy może zdecyduje się po raz kolejny zaufać?

Stara, dobra Tijan.
Muszę przyznać, że te jej starsze książki podobają mi się bardziej, niż te nowe. Głównie przez to, że tam ciągnie się jeden wątek przez całą fabułę i wraz z jego rozwiązaniem kończy się cała książka. W tych nowych pozycjach, autorka po rozwiązaniu jednego wątku, od razu przechodzi do jakiegoś innego, który nie został jeszcze wyjaśniony i, jak już pisałam to przy okazji innej recenzji jej pozycji, szuka sensacji na siłę, aby wydłużyć książkę. 

„Hate to love You” to studencka klasyka. Mamy tutaj bohaterkę, która dostaje się na studia, jej brata, który kumpluje się z najprzystojniejszym chłopakiem na uczelni i właśnie tego chłopaka, który jest kapitanem drużyny futbolowej i dziwnym trafem upatruje sobie siostrę swojego kumpla do poderwania. Nic nowego – można stwierdzić. Jednak Tijan ma dar pisania książek w taki sposób, że wciągają, nawet jeżeli są całkiem zwyczajne. 

Pierwsze spojrzenie, pierwszy dotyk, pierwsza rozmowa i pierwszy pocałunek – wszystko to sprawia, że „Hate to love You” jest pozycją, która zabiera nas w podróż po pierwszych razach i powolnym, niepewnym poznawaniu się, aby zrozumieć swoje uczucia i odnaleźć samego siebie. 

Klasycznie, jak u Tijan polubiłam bohaterkę. Kenz jest waleczną dziewczyną, która momentami naprawdę solidnie zaskakuje. Nie jest to typowa „ciepła klucha”, a laska z pazurem, która wie czego chce i dąży do tego każdego dnia. Shay... no wiecie, to Shay po prostu. Ode mnie nie usłyszycie złego słowa o tym bohaterze, bo generalnie każda postać, jaką Tijan tworzy mi się podoba. Co ciekawe, i damska, i męska. Jednak nie jestem tak wybredna, jak myślałam. 

Szkolne życie Kenz nie jest łatwe, a dziewczyna wiele razy wdaje się w niebezpieczne sytuacje. Co więcej jest też na tyle uczynna, że potrafi pomóc swoim koleżankom, bez czekania na nagrodę. Shay przez całą pozycję jest dość tajemniczą postacią, ale pod koniec i on się otwiera i zaskakuje wszystkich dookoła. 

„Hate to love You” to pozycja pełna młodości i pasji. Nie będę kryć, jeżeli lubicie delikatne romanse, z wątkami lekko kryminalnymi, których fabuła rozgrywa się na studiach to ta książka jest zdecydowanie dla Was. Myślę, że nie trzeba być fanem autorki, aby ta pozycja się spodobała. A jeżeli, jak ja jesteście fanami autorki to wiem, że i tak przeczytacie tę książkę i wiem, że będziecie zadowoleni. 

Za egzemplarz dziękuję