Pages

piątek, 26 kwietnia 2019

„Przebaczenie” & „I do, Babe” - Tillie Cole


Człowiek diabła z oczami anioła.


Poznaliśmy już czterech członków klubu motocyklowego Kaci Hadesa. Kiedy za granicą wychodziła ósma część tej serii u nas pokazała się piąta, którą jest „Przebaczenie” opowiadające o znanym nam już Xavierze Heyesie. 

Phebe, jako mała dziewczynka została oddana do Zakonu Dawida. Dziewczynka wychowała się tam, a będąc trenowaną od małego posiadła zdolności, niezbędne do pełnienia w Zakonie funkcji starszej siostry. Jej jedynym celem było uwodzenie mężczyzn, którzy dołączyliby do Zakonu, a także nauczanie o tym uwodzeniu innych sióstr. Dziewczyna zostaje jednak podarowana Meisterowi, który jest przywódcą Bractwa Aryjskiego, gdzie przeżywa prawdziwe tortury. Phebe jest siostrą jednej z kobiet należących członka Katów, co dla motocyklistów oznacza, że musi zostać odbita. 
Zadania tego podejmuje się Xavier Heyes, który nosi ksywę AK, razem z grupą innych śmiałków. Mężczyźni mają za zacznie przeniknąć w szeregi Bractwa Aryjskiego i odbić Phebe. 
Czy jednak misja zakończy się powodzeniem?
I czy były snajper, który ma na koncie niemało trupów będzie potrafił pozbyć się swoich trosk za sprawą kobiety, która przedrze się przez mur w jego sercu?
Cze Phebe upora się ze swoimi rozterkami i zacznie żyć na nowo? Wolna, niezależna i kochana?

Chociaż sam AK jest dla mnie ciekawą postacią, tak „Przebaczenie” okazało się być aktualnie jedną ze słabszych książek Tillie Cole w serii „Katów Hadesa”. Kiedy podczas czytania innych nie mogłam się oderwać, tutaj wlekło mi się to strasznie. 
Najbardziej nie pasowała mi tu Phebe i jej problemy. Można o nich wspomnieć kilka razy, ale żeby ciągle o nich pisać? Stare czasy AK miały sens i to, jak jego życie wygląda aktualnie też ma jakąś rację bytu. U Phebe, cóż... nudziło mnie to. Jej problemy nie były wyssane z palca, ale Cole opisała je w sposób niezwykle męczący, przez co dłużyło mi się to. W dodatku Phebe robiła z siebie kogoś kim nie była, żeby nie wiem... pokazać, że potrafi być niegrzeczna? (chodzi mi o akcję w barze). 
W każdym razie ten tom byłby lepszy, gdyby był o sto stron krótszy i, gdyby było znacznie mniej rozmyślań Phebe. 

Po „Przebaczeniu”, który jest piątym tomem mamy nowelkę na raptem sześćdziesiąt stron „I do, Babe”, która opowiada o przygotowaniach Mae i Styxa do ślubu. Styx, chcąc w końcu powiedzieć coś konkretnego do swojej przyszłej żony prosi Ky, aby ten pomógł mu przemóc się i nauczył go mówić. Ky podejmuje wyzwanie, które spełza na niczym, ale końcem końców wszystkich czeka wielkie zaskoczenie. Tej nowelki, zapewne nie będzie w Polsce, ale w sumie z tego co przyuważyłam po angielsku też jej nie ma w papierze. Czy warto ją przeczytać? Jak ktoś nie ma problemu z językiem to warto. Ale jeżeli jej nie przeczytacie to też za dużo nie stracicie. 

„Przebaczenie” jest dla mnie najsłabszą częścią serii. Zbyt długie, rozwlekłe i momentami nudzące. Mimo to, historia AK jest ciekawa i warto ją przeczytać (chociaż Phebe już niekoniecznie). 
Oczywiście czekam na kolejną książkę z serii, bo jakby nie patrzeć to „Kaci Hadesa” są jedną z lepszych motocyklowych pozycji na naszym rynku. Brutalni, intensywni i ocierający się o granice, których nie powinno się przekraczać. Jeżeli jesteście fanami Tillie Cole to oczywiście jest to pozycja obowiązkowa dla Was. Być może Wam historia AK i Phebe spodoba się bardziej, niż mnie. 

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu