Pages

piątek, 19 kwietnia 2019

„Niebezpieczna Gra” - Emilia Wituszyńska


Policjantka na tropie.


Nie będę po raz kolejny pisać, dlaczego mam uprzedzenia do polskich pisarzy. „Niebezpieczna Gra” była mi przez kilka osób polecana, przez co, kiedy już pojawiła się w zapowiedziach Wydawnictwa Kobiecego zapisałam sobie tę pozycję do przeczytania. Nie spodziewałam się za to kompletnie niespodzianki, jaką uczynił mi kurier przychodząc właśnie z tą pozycją, kiedy nie wiedziałam co przeczytać. Nie czekając dłużej, zabrałam się właśnie za debiut Emilii Wituszyńskiej. Czy polska autorka tym razem nie zawiodła?

Weronika Kardasz jest jedną z najlepszych warszawskich policjantek. Jednak jeden błąd, który wykonuje podczas akcji okazuje się być dla niej tragiczny w skutkach. Kobieta, obwinia się o utratę wieloletniego partnera i zaczyna staczać na dno, będąc każdego dnia na kacu i nie robiąc wokół siebie dosłownie nic. 
Pewnego dnia zostanie zawiadomiona o stawieniu się na komisariacie, a tam poznaje Przemysława Reja - wziętego aktora, który widział morderstwo kandydata na urząd premiera, ale będąc solidnie nachlany kompletnie nic nie pamięta. 
Dopóki sprawa nie zostanie całkowicie wyjaśniona, Rej prosi o ochronę, a komendant policji stwierdza, że dobrym pomysłem powrotu do pracy przez Weronikę, byłaby opieka właśnie nad aktorem.
Problem w tym, że kobieta nie chce niańczyć dużego dziecka, a obydwoje mają grać parę zakochanych, aby nie wzbudzić podejrzeń.
Czy przystojnemu aktorowi i bezwzględnej do bólu policjantce uda się współpracować?

Powiem Wam... Napisze Wam, że podobało mi się.
I to nie podobało mi się w stylu „No spoko, może być”, tylko podobało mi się to solidnie.
Jestem (a na palcach jednej ręki mogę policzyć) zaskoczona tym, co dostałam w książce od polskiej autorki. 

Zaczynając od początku pierwsze, co rzuciło mi się na oczy, podczas lektury to Weronika. Boże, ta laska jest zajebista. Dziewczyna jest konkretna, potrafi klnąc jak szewc i ma w dupie wszystko i wszystkich. Liczy się dla niej powodzenie misji, chociaż niekoniecznie zawsze jest to najlepszym rozwiązaniem. Weronika Kardasz skradła moje serce swoim charakterem i ripostami, które słała na każde przytyki od Przemka. 
Sam Przemek też nie jest gorszy od Wery, bowiem aktorzyna z niego niezły, widać nie tylko na ekranie, ale też i w życiu. Może nie polubiłam go tak, jak Wery, ale był sympatyczny. I wredny jak cholera. 

Podejrzewam, że fani gatunku stwierdzą, że historia jest oklepana. I w sumie może tak być, ale mnie osobiście, ani trochę nie przeszkadzało to, co działo się w fabule. W dodatku, autorce udało się mnie zaskoczyć w trakcie przygód Wery i Przemka, co jest już naprawdę dużym wyczynem i wielkie brawa dla Emilii Wituszyńskiej za pomysł na taką książkę, gdzie policyjna akcja i strzelaniny, przeplatają się z namiastką romansu, którego nikt się nie spodziewa. 
Gwoli ścisłości, ostatnio marudziłam o braku „złotego środka” między dialogami, a opisami otoczenia i wiecie co? Tutaj odnalazłam pełny spokój. Autorka doskonale wiedziała kiedy skończyć opisywać miejscówkę, a zacząć rozmowę między bohaterami. Jestem więcej, niż zadowolona.

„Niebezpieczna Gra” to naprawdę udany debiut! Wiem, że to za wcześnie, ale czekam na kolejne pozycje od tej autorki i koniecznie będę chciała je przeczytać. To kolejna polska autorka, która spodobała mi się, ze swoją pierwszą książką. A wiecie, że jak ja coś polskiego polecam to musi to być naprawdę dobre, bo ciągle narzekam. Także, jak zobaczycie „Niebezpieczna grę” w księgarni to nie zastanawiajcie się, tylko od razu bierzcie i kierujcie się do kasy. Warto! 

Za egzemplarz dziękuje wydawnictwu