Pages

środa, 13 marca 2019

„Walcząc o odkupienie” - Kate McCarthy


Książka, która zwala z nóg.


Wydawnictwo Niezwykłe wiele razy pokazało, że sięga po nietuzinkowe książki, które już podczas czytania wywierają naprawdę ogromny wpływ na czytającego. „Walcząc o odkupienie” było dla mnie pozycją, której wcześniej nie znałam. Ba! Nawet ani razu nazwisko autorki mi się nie przewinęło przed oczami. Zatem do książki podchodziłam z dystansem szczególnie, że miała ona pokazywać żołnierzy australijskich oddziałów specjalnych, a wiecie, że dużo wymagam od takich książek.
Czy Kate McCarthy udało się mnie zadowolić?


Ryan Kendall nie miał łatwego życia. Od najmłodszych lat był skazany na porażkę, a wszystko za sprawą jednego, głupiego wypadku, po którym jego rodzina pomału zaczęła staczać się na dno. Chłopiec bity przez ojca, uciekał do swojego najlepszego przyjaciela, którego poznał w szkole – Jake'a Tannera i jego młodszej o dwa lata siostry Finlay. Lata mijają, a chłopcy zaczynają mieć to samo marzenie i tym oto sposobem oboje idą do australijskiej armii, aby następnie dostać się jednostki oddziałów specjalnych. Odbywają misje w Afganistanie, jedną za drugą, a Fin w tym czasie próbuje zbudować sobie własne życie z Ianem, którego zna od dziecka i, którego nie cierpi jej brat i Ryan. 
Dziewczyna kończy studia i odbywa półroczne wyprawy na krańce świata w ramach naprawiania ekosystemu Ziemii, a dwaj bracia, choć nie połączeni krwią patrzą na jej poczynania i sami wznoszą się coraz wyżej i wyżej w swojej karierze. 
Jednak Ryan z każdym kolejnym rokiem patrzy na Finlay coraz bardziej pożądliwym wzrokiem.
Zresztą Fin także pragnie, aby przyjaciel jej brata w końcu się obudził i pozwolił sobie na miłość. 
Dopiero tragedia sprawia, że oboje budzą się z letargu i wreszcie kończą się oszukiwać. 

No muszę przyznać, że jestem zauroczona tą pozycją. 
Wprawdzie wszyscy pisali, że potrzebny jest wagon chusteczek i ponownie nie mieli racji, bo choć było mi momentami naprawdę smutno, tak nie uroniłam, ani łzy nad „Walcząc o odkupienie”. 

Historia jest ciekawa. Bohaterowie dobrze rozpisani, a całość choć przewidywalna, to jednak zaskakująca przy samej końcówce. Muszę przyznać, że Katy McCarthy wsadziła w tę pozycję serce i to widać podczas czytania. 
Nie będę się tutaj rozpisywać nad bohaterami i ich historią miłosną, bo to nie ona jest tutaj najważniejsza i nie ona mnie wciągnęła.


FENOMENALNIE rozpisane zostało to, co w „Fighting Temptation” u K.C. Lynn było olane, czyli psychika żołnierzy i to, jak naprawdę wyglądają te misje wojskowe. 
Ukłony i wielkie brawa dla autorki z mojej strony, bo w końcu poczułam się, jakbym czytała książkę napisaną z porządnym researchem, który w podziękowaniach okazał się być prawdziwy. Katy McCarthy prowadziła rozmowy zarówno z żołnierzami, będącymi na misjach, jak i ich żonami, które musiały ogarnąć cały świat bez swojej drugiej połówki. 
Tego oczekiwałam po tej książce i dostałam to w zadowalającym mnie stopniu. 

Ryan borykał się podczas misji z problemami, a kiedy wracał do domu te problemy były jeszcze bardziej widoczne i jeszcze mocniej dawały mu się we znaki. Jego psychika została rozbita na drobne kawałeczki, które poskładane w całość pokazały, że człowiek wracający po misji, który widział niejedno na własne oczy: śmierć, wojnę, krew i zabijał ludzi nie wraca taki sam do własnego domu. Tego właśnie potrzebowałam i to w tej książce otrzymałam. 

„Walcząc o odkupienie” to książka, przy której parę razy dostaniecie zawału, co wrażliwsi będą potrzebować chusteczek, ale kiedy skończycie tę pozycję to będziecie szczęśliwi, że ją przeczytaliście. Na oko niepozorna lektura, jest fantastyczną historią o miłości, śmierci, walce o dobro i własne szczęście. Jest to pozycja, do której na pewno będę wracać, bo warto od czasu do czasu przypomnieć sobie o co walczą nie tylko żołnierze, ale też zwykli ludzie, którzy każdego dnia borykają się z prozą życia. 

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu