Pages

niedziela, 10 marca 2019

„Bennett Mafia” - Tijan


Jak nie Cross, to Kai.


Po „Crew”, które skradło moje serce, Tijan zaproponowała nam „Bennett Mafia” z Kai na czele. I choć do okładki nie byłam przekonana, to książka sama w sobie jest... ciekawa.
Ostatnimi czasy zauważyłam, że Tijan lubi wkraczać w gangi i mafię, ale co lepsze muszę przyznać, że autorce pasują takie klimaty i, jak dla mnie to może zostać na stałe w takim temacie. 

Kiedy Riley Bello chodziła do szkoły, zawsze głośno było o jej współlokatorce Brooke Bennett. Dziewczyna była jedną wielką zagadką, ale nikt nie odważył się jej podpaść, gdyż w jakiś dziwny sposób wszyscy się jej bali. Riley była najlepszą przyjaciółką Brooke i ta mówiła jej o wszystkich swoich sekretach, a pewnego dnia poznała jej rodzinę. Kai Bennett od razu wpadł Riley w oko, jednak był zadziornym, egocentrycznym dupkiem, który jednocześnie przyciągał ją do siebie i odpychał. Drogi Riley i Brooke rozeszły się chwilę po śmierci najstarszego brata Brooke – Corda, kiedy to ojciec dziewczyny stwierdził, że był to wypadek, ale Brooke powiedziała Riley, że to ojciec go zabił, bo czuł niebezpieczeństwo w przejęciu mafii, którą prowadził. Trzy miesiące później na czele mafii stanał Kai, gdyż ich ojciec umarł, a Brooke wyjechała z Hillcrest i to był ostatni raz, kiedy Riley ją widziała.
Czternaście lat później, siedząc z Blake'iem, swoim najlepszym przyjacielem w wiadomościach Riley usłyszała, że Brooke Bennett zaginęła.
A dwa dni po tej wiadomości Kai Bennett stawił się przed drzwiami Riley i porwał ją, aby dowiedzieć się prawdy i odnaleźć swoją siostrę. 

Tijan w formie!
Usiadłam do „Bennett Mafia” z dystansem, bo choć naprawdę lubię tę autorkę, są fragmenty jej książek, które mnie nudzą i podczas lektury byłam zaskoczona lekkością tej pozycji. 
Kai to mój ulubieniec! Jest agresywny, pewny siebie i wredny do potęgi, ale przy Riley, w dalszej ich znajomości widzimy ogromną zmianę w jego zachowaniu.
Riley zaś jest bohaterką, jakie lubię najbardziej. Walczy o siebie i nie boi się oberwać, za tę walkę. Dziewczyna wie czego chce i dąży do tego. Jest odważna i nie idzie na kompromisy. Bo wiecie, jak się ma miękkie serce, to trzeba mieć twardą dupę. 


Niesamowita jest chemia między Kai, a Riley. Tutaj Tijan pokazała naprawdę coś, czego nie widać przy jej poprzednich książkach. Między tą dwójką jest prawdziwa zabawa w „kotka i myszkę”, która wciąga do cna i bez bicia przyznam się, że czekałam na te fragmenty, kiedy Kai z Riley byli sami. 

Jednak „Bennett Mafia” na końcu mnie zmęczyła. Jedna sprawa została rozwiązana, a nagle na głowę zwaliła się im druga, którą już prawie do końca książki bohaterowie się zajmowali. Poczułam się zmęczona, gdyż takie „bicie piany” dla większej ilości stron mnie nudzi. Wymuszanie dłuższej książki nie sprawia, że robi się ona lepsza. Może to tylko moje odczucie, ale naprawdę pod koniec byłam znudzona, bo autorka mogła spokojnie zakończyć książkę po wyjaśnieniu pierwszej niewiadomej. Ta druga część... no niby też jest ciekawa, ale dla mnie pozycja ta wydała się już za długa i, jak na początku do 60% byłam naprawdę wsiąknięta w rodzinę Bennettów, tak później czytałam aby skończyć. 
Sięgając po polskie wydanie stwierdzam, że kiedy czytałam zagraniczną wersję, najwyraźniej nie był ten czas na Tijan. "Bennett Mafia" to naprawdę dobra książka, ale trzeba sięgnąć po nią w odpowiednim momencie. Cieszę się, że przeczytałam ją jeszcze raz. 

Nie mówię, że to źle. To, że mnie dalsza część znudziła, nie oznacza, że Was też znudzi. Tijan jednak dalej jest w formie i dobrze się ją czyta, a klimat mafii to coś, czego mi u niej brakowało. Mam nadzieję, że napiszę jeszcze jakąś inną jednotomową historię o mafiosach. 
„Bennett Mafia” to polecam przeczytać tę pozycję, z czystej ciekawości, albo fanatyzmu do autorki. Nie będziecie żałować, bo lekturę czyta się naprawdę szybko. 

Za ARC dziękuje autorce Tijan.