Pages

piątek, 22 lutego 2019

„Napij się i zadzwoń do mnie” - Penelope Ward


Mistrzyni humoru powraca. 


Penelope Ward znamy nie od dzisiaj. Wydawnictwo EditioRed co chwilę wydaje nam kolejne pozycje tej autorki, które cechuje świetny humor i ból brzucha od śmiechu po skończeniu każdej książki Ward. „Napij się i zadzwoń do mnie” to jedna z nowszych pozycji, która po angielsku nosi tytuł „Drunk Dial”. Przyznam szczerze, że osobiście wolałabym już ten angielski tytuł, niż dosłowne tłumaczenie na nasz język, ale mniejsza z tym. Na pochwałę zasługuje oryginalna okładka, która doskonale oddaje głównego bohatera. 

Rana Saloomi nie miała łatwego życia. Małżeństwo jej rodziców zostało zaaranżowane i po pewnym czasie jej matka zaczęła spotykać się ze swoim kochankiem, odtrącając męża i córkę od siebie. Aż w końcu uciekła w siną dal. Dziewczyna wychowywana przez ojca, który starał się ją kontrolować, zaczęła wymykać się z domu. Wpadła w złe nawyki, ale wyszła po latach na prostą i aktualnie pracuje jako tancerka tańca brzucha w restauracji. Pewnego dnia, Rana będąc pijana, postanawia zadzwonić do swojego starego przyjaciela, u którego mieszkała z rodzicami, za dobrych czasów. Landon Roderick odbiera po kilku sygnałach, a Rana po pijaku wyrzuca mu wszystko, co chciała powiedzieć, po czym rozłącza się w panice. 
Jednak chłopak nie chce odpuścić i dzwoni do niej ponownie.
A potem znowu.
I znowu.
Jedna pijacka rozmowa, zmienia się w historie opowiadane przez telefon. 
A pod wpływem chwili rozmowy telefoniczne zmieniają się w spotkanie na żywo. 
Tylko czy oboje są gotowi na związek?

Wspominałam już, że lubię Penelope Ward? Pewnie tak. 
„Napij się i zadzwoń do mnie” to kolejna udana książka, pełna wesołych sytuacji i tekstów zwalających z nóg. Z początku nie byłam przekonana do bohaterów. Ani Rana, ani Landon nie byli ciekawi. Ot, ona tańczy i ma ciężką przeszłość, której nie chce zdradzić, a on prowadzić footruck i też ma ciężką przeszłość, którą trzyma w tajemnicy. No super. Gdzie tu porozumienie?
Potem jednak między tą dwójką pomału zaczęłam dostrzegać rozkwitające ziarenko porozumienia, a Landon zaczął pomału opowiadać Ranie o wszystkim, co ukrywał. Z wzajemnością, chociaż u dziewczyny wyszło to znacznie później. 
Podobało mi się, że Ward uknuła sobie historię, której nie wyjawiła tak całkiem od razu, chociaż można było się domyślić, jak potoczy się fabuła. Wprawdzie brak porozumienia między bohaterami z początku naprawdę mi przeszkadzał, tak potem było już coraz lepiej. 

Humor, jaki jest w tej książce, możemy spotkać tylko u Ward, albo Keeland. Obie autorki mają bardzo podobne klimatycznie książki, a ich duety sami wiecie jakie są. Lubię czytać te autorki zarówno w duecie, jak i osobno. Tutaj także nie zabrakło wesołych sytuacji, które czasami były dla bohaterów żenujące (dobrze, że tylko dla nich). 

„Napij się i zadzwoń do mnie” to udana książka. Czyta się ją niezwykle szybko i przyjemnie. Powiem Wam, że nie poczułam nawet upływu czasu podczas lektury, tak samo jak nie wyczułam, jak szybko kartki przelatywały mi między palcami, aż pocałowałam tylną okładkę. Ta książka dobrze wchodzi, a jeszcze bardziej śmieszy. Zdecydowanie polecam Wam tę pozycję. Jest idealna na wieczór, aby odpocząć i zrelaksować się, a także pobudzić trochę mięśnie brzucha. 

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu