Pages

czwartek, 24 stycznia 2019

„George i tajny klucz do wszechświata” - Lucy & Stephen Hawking



Astrofizyk w duecie ze swoją córką. 


Kosmos jest moją pasją, tak samo jak książki. Przeczytałam naprawdę solidną ilość lektur o naszym wszechświecie i po każdą kolejną pozycję od wydawnictwa Zysk i s-ka, która jest właśnie o kosmosie sięgam z chęcią i uśmiechem na ustach, bo wiem, że będzie to kolejna pasjonująca podróż. 
Przy lekturze „George'a i tajnego klucza do wszechświata” też tak było!

George to młody chłopiec, który jest nieco wycofany ze świata i nie ma za dobrych kontaktów ze swoimi rówieśnikami. Rodzice chłopca są wziętymi ekologami i co weekend pikietują o dbaniu o Ziemię, której zasoby z dnia na dzień ubywają. George nie ma nawet komputera, gdyż jego rodzice uważają, że technologia to zło wcielone. Ma za to świnkę, którą otrzymał od babci i, którą nazwał Freddie. 
Pewnego dnia świnka ucieka z domu i George wybiera się na poszukiwanie swojego pupila. Ślady prowadzą do Domu Obok, w którym kiedyś mieszkał starszy pan, ale od dawna stoi on pusty. Chłopiec chcąc nie chcąc udaje się za Freddim do Domu, wbrew rodzicom, a tam spotyka dziewczynkę w jego wieku, która przedstawia się jako Annie. 
Po krótkiej rozmowie George poznaje także ojca Annie – Erica, który widząc chęć w chłopcu do nauki postanawia pokazać mu Kosmos. 
Nie, nie kosmos, który nas otacza, chociaż ten także. Kosmos to najinteligentniejszy komputer, który potrafi wyliczyć wszystko bardzo szybko. 
George postanawia zostać troszkę dłużej w Domu Obok i po raz pierwszy widzi, że Kosmos potrafi rozmawiać z Ericiem, ale też ma inne umiejętności. 
Jedną z nich jest portal do naszego wszechświata. 


Cóż to była za lektura!
Stephen Hawking zaczął pisać tę pozycję ze swoją córką i która skończyła tę pozycję bez niego. 
Na samym początku myślałam, że będzie to bardziej książka naukowa, ale okazała się być świetną pozycją dla dzieci z elementami fizyki, która przyswaja się bardzo szybko, gdyż jest naprawdę laickim językiem napisana. Słuchajcie, nie mam dzieci, dlatego nie miałam na kim testować tej książki, ale myślę, że czytanie „George i tajny klucz do wszechświata” przed snem powiedzmy ośmiolatkowi to świetna zabawa i dla rodzica i dla dziecka. 

Cała fabuła opiera się na chłopcu, który poznaje tajniki fizyki i kosmosu, a jednocześnie chodzi do szkoły i tam dowiaduje się, że jeden z jego nauczycieli nie do końca jest czysty jak łza. Ale poza tą historią mamy też wstawki prosto z NASA, które mówią o istotnych faktach, jak gwiazdy, planety, czy cząsteczki, z których jesteśmy zbudowani. Historia chłopca okraszona jest rysunkami, które przedstawiają scenki opisywane w tekście, a we wstawkach można znaleźć kolorowe zdjęcia zrobione przez łaziki, które znajdują się w kosmosie, bądź satelity specjalnie wypuszczane, aby mogły badać wszechświat. Ta książka mimo swojego dość dziecinnego wyglądu, to studnia wiedzy, dla małolata, który powinien być oczarowany środkiem tej oprawy.


A skoro mowa o oprawie. Magia! Jestem naprawdę zakochana w tej książce!
Kolorowa obwoluta mówi nam o czym jest ta lektura, a pod nią kryje się piękna, twarda okładka, która pokryta jest chropowatą powierzchnią. I chociaż zdjęłam obwolutę podczas czytania, gdyż nie chciałam jej zniszczyć to „George i tajny klucz do wszechświata”, ani trochę nie stracił na uroku. Co więcej, książkę przeczytałam w jeden dzień, ale to głównie dlatego, że większość książek o kosmosie wciąga mnie okrutnie. Gdyby jeszcze raz miała czytać tę pozycję (co na pewno się wydarzy) to zdecydowanie będę sobie dawkować lekturę i delektować się nią powoli. 

„George i tajny klucz do wszechświata” jest książka idealną na prezent dla dziecka. Pozycja pokazująca, jak dziecinnie łatwa jest fizyka i, jak nawet najtrudniejsze rzeczy można prosto i konkretnie wyjaśnić. Ale nie tylko dzieci będą się tutaj świetnie bawić, bo dorośli także znajdą w tej lekturze ciekawostki, które zostaną im na długo w pamięci. Jak kiedyś przyjdzie mi mieć dzieci to zrobię z nich kosmicznych nerdów i od małego będę czytać im właśnie o kosmosie. A kiedy będą już dorosłe, wręczę im książki Hawkinga. Niech czytają i zabiorą mnie w kosmos, jak już będą pracować w NASA.

Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu