MUSICIE TO PRZECZYTAĆ.
Uwaga!
Będę zachwalać!
Jay McLean znałam z „Lucasa”, ale „More than this” nie miałam okazji czytać. Wydawnictwo Kobiece wydało tę pozycję i udało mi się po nią w końcu sięgnąć.
Zastanawiam się, dlaczego wcześniej jej nie przeczytałam i dlaczego nikt mi jej nie polecił?
A przede wszystkim... DLACZEGO TA KSIĄŻKA MA TAKI MAŁY ROZGŁOS?
Zanim przejdę dalej, uwierzcie mi musicie „Więcej niż my” przeczytać.
Zaraz Was do tego przekonam.
Mikayla miała wszystko. Kochającą rodzinę, dom, najlepszą przyjaciółkę i przystojnego chłopaka. Jej życie, w jeden dzień, podczas balu na zakończenie liceum stało się piekłem. Wieczór, który miał być najpiękniejszym w jej życiu okazał się prawdziwym koszmarem.
Jake, przypadkiem stał się świadkiem zawalającego się życia Mikayli i jako jedyny postanowił jej pomóc bezinteresowanie.
Zrodziła się między nimi przyjaźń, jakiej żadne wcześniej nie poznało, a z każdym kolejnym dniem ich świat zaczął się łączyć w jedność. Przyjaźń zaczęła być miłością i chociaż krzywdzili się wiele razy i chcieli zaprzeczyć temu, co nieuniknione – uczucie i tak znalazło ich słaby punkt.
Specjalnie napisałam mało o fabule tej pozycji, bo nie wyobrażam sobie, żebyście mieli nie przeczytać „Więcej niż my”.
Jeżeli jeszcze jej nie czytaliście to bierzcie się czym prędzej, a jeżeli macie tę pozycję za sobą to jestem z Was szczerze dumna.
Uwielbiam bohaterów!
Jake jest ideałem faceta, jakiego każda z kobiet chciałaby spotkać na swojej drodze (ale nie w obliczu takiej tragedii). Ten typ rozlał miód na moje serce i wielbiłam każdą stronę tej książki, czego nigdy jeszcze nie robiłam. Cała paczka Jake'a jest fenomenalna! Każdy z chłopaków coś sobą reprezentuje i ma tę „iskrę”, która przyciąga do niego bohaterki ( i prawdziwe fanki). Jestem bardzo ciekawa Camerona, ale jak tak teraz myślę to Dylan i Logan też są niczego sobie i też chce poznać ich historie.
„Każdego
pieprzonego dnia budzę się i widzę ją w szortach, obcisłej
bluzeczce i z tymi jej seksownymi oczami zmęczonej sarny.
Każdego
dnia jest na wyciągnięcie ręki, a jednak nie mogę jej mieć.
Być
obok osoby, którą się kocha, i nie móc jej kochać to męczarnia.”
Z początku myślałam, że Mikayla będzie mnie denerwować swoim zachowaniem. Ale Jay McLean zgrabnie poprowadziła fabułę i sprawiła, że szczerze Mikey współczułam i było mi jej zwyczajnie szkoda. Jeszcze na samym początku to nie tak bardzo, ale później już zdecydowanie. Mimo to, zaskoczyłam samą siebie i polubiłam bohaterkę. Podejrzewam też, że dziewczyny chłopaków z paczki Jake'a też będą super. Szczególnie upatrzyłam sobie Lucy, która jest molem książkowym.
„Więcej niż my” się po prostu je. Dosłownie!
Zjadłam tę książkę w kilka godzin i choć nie miałam kaca książkowego po niej to i tak było mi dziwnie. Nie wiem dlaczego, ale czytając kolejną książkę dalej żyłam historią z tej pozycji i myślałam już do przodu „co może być w następnych tomach”, które przeczytam jeszcze w tym roku. Nie dam rady wyczekać na polskie tłumaczenie.
„Więcej niż my” to MUST READ!
Ta książka wyraża więcej, niż najckliwsze powieści jakie czytaliście, a uczucie i napięcie budowane przez autorkę, które nie ma finału doprowadza do nerwicy i białej gorączki. Chciałoby się w końcu zobaczyć między bohaterami zbliżenie, ale to wyczekiwanie bez końca zabija. Emocje, towarzyszące lekturze gwarantowane i chociaż nie będziecie potrzebować chusteczek, to mocna kawa zdecydowanie Wam się przyda. Książka nie pozwoli Wam zasnąć, dopóki jej nie skończycie, a jak zaśniecie to będziecie cierpieć katusze! Polecam!
Za egzemplarz dziękuję