Pages

wtorek, 4 grudnia 2018

„Playboy za sterami” - Vi Keeland, Penelope Ward

  
Kolejna książka udanego duetu.

Mieliśmy okazję poznać już „Drania z Manhattanu”. Teraz zaś możemy przeczytać kolejną książkę duetu Keeland, Ward, czyli „Playboy za sterami”. Ale to nie koniec! Wydawnictwo EditioRed już zapowiedziało dwie kolejne: „Milionera i bogini” oraz „Romans po brytyjsku”. Szczególnie na tę ostatnią czekam, bo już dawno ją czytałam i uwielbiam historię Simona.
 
Kendall Sparks ma dwadzieścia pięć lat i nie wie, co zrobić ze swoim życiem. Jest córką potentatów ropy, a matka wymaga od niej dziecka. Najlepiej męskiego potomka. Dziewczyna chce jednak zażyć trochę życia i to właśnie ta pokusa sprawdza ją na lotnisko, gdzie Kendall siedzi przeglądając katalog i zastanawia się, gdzie mogłaby się udać. Na ratunek przychodzi jej przystojny mężczyna, który przypadkiem wylewa na nią napój. Z racji, że dziewczyna nie ma biustonosza, otrzymuje od winowajcy kurtkę. Rozmawiają chwilę, a niejaki Carter Clines proponuje jej lot do Rio de Janerio, do Brazylii. Potem odchodzi, a Kendall myśląc chwilę idzie za poradą nieznajomego i tym oto sposobem leci do Rio. Para ponownie spotyka się na lotnisku, ale tym razem w Brazylii. Carter ratuję Kendall z opresji i postanawia zabrać ją ze sobą do hoteliku, który okazuje się być prywatnym domkiem, wspaniałej kobiety Marii Rose, która służy radą i pomocą. Tam dwójka zaczyna się poznawać, szczególnie, że okazuje się, iż będą musieli dzielić pokój. Carter otwiera się na Sparks i opowiada jej swoją historię, a ta nie pozostaje mu dłużna. Ale nic nie trwa wiecznie i dwa dni później Clynes musi wylecieć ponownie, tym razem do Dubaju. Dopiero na lotnisku, pilot zaczyna rozumieć, że Kendall jest kobietą stworzoną dla niego. Sparks też czuje do seksownego kapitana samolotu coś więcej.
I nie zamierza tego zostawić w rękach przypadku.
 
Kiedy zaczynałam czytać „Playboya za sterami” od razu przypomniała mi się książka Katy Evans „Muse”, której recenzję możecie przeczytać na blogu. Myślałam, że dostanę kolejną „lotniskową bajkę”, ale z każdą kolejną stroną książki zaczynałam wciągać się coraz bardziej. Końcem końców, wyszło, że przeczytałam „Playboya” w jeden dzień, bo kiedy już doszłam do 70% to nie chciałam iść spać bez skończonej książki.
 
Carter Clynes skradł moje serce. Uwielbiam pilotów i to wcale nie, dlatego, że noszą ten gustowny mundur. Triple C, bo taką ksywę dostał Clynes jest przystojnym i seksownym mężczyzną, który pod powłoką playboya, tak naprawdę okazuje się być altruistą i dobrym człowiekiem, wcale niemyślącym tylko o kobietach i seksie. 
Kendall Sparks jest dla mnie postacią, która nie do końca wiedziała, co się dzieje. Dziewczyna mimo swojego wieku, nie potrafi postawić się rodzicom, a kiedy już to robi ma ogromne wątpliwości, czy zrobiła dobrze. Przyznam szczerze, że nie polubiłam się z tą bohaterką, była mi raczej obojętna. Ale to przecież u mnie norma, także wiecie. Nic dziwnego.
 
Historia poza ciągłymi przelotami samolotowymi, odprawami i kolejnymi lotniskami, ma także drugi wątek, który jest lepszy, niż te samoloty. Bowiem Carter opiekuje się starszym panem, który uważa że jest jego synem, chociaż prawda oczywiście jest inna. Jednak w opisach, jakie autorki poczyniły widać miłość między młodym pilotem, a starszym mężczyzną. Ten wątek ponownie skradł mi serce. Szkoda, że było go tak mało.
 
„Playboy za sterami” to kolejna udana historia, napisana przez VI Keeland i Penelope Ward. Na dłoni widać, że te autorki świetnie się ze sobą dogadują i umieją pisać tak samo dobrze razem, jak i oddzielnie. W sumie, skoro są przyjaciółkami to nie ma się, co dziwić, ale akurat czytałam duety, gdzie kompletnie nic nie kleiło się do siebie. Tutaj tego nie ma.

Pozycja ta jest idealna na wieczory, aby sobie odpocząć. Wciąga, ale rozdziały są tak podzielone, że nie trzeba czytać jej całej w jeden wieczór (i nie spać). Można spokojnie odłożyć ją, aby następnego dnia ponownie wrócić do historii Cartera i Kendall. Jest to przyjemna pozycja, z którą każdy fan autorek powinien się zapoznać.
 
Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu