Pages

sobota, 8 grudnia 2018

„Ostatni giganci z rockowej dżungli: GUNS N'ROSES” - Mick Wall


Książka, która jest spełnieniem marzeń, każdego fana.


Guns N' Roses to zespół, na którym się wychowałam. Ich piosenki grane między „Black Sabbath”, „Metallicą”, „Pink Floydami”, a innymi zespołami z gatunku rock/metal, od najmłodszych lat wpadły w moje ucho. I zostały ze mną, aż do teraz i na wieki. 
Przysięgam, umrę, a „November Rain” będzie lecieć na moim pogrzebie. 

Guns N' Roses to zespół, który został założony w 1985 roku, w Los Angeles, które było kolebką wysypujących się zespołów. Wiele z nich nie przetrwało dłużej, niż kilka miesięcy, jednak zespół założony przez Axla, Slasha, Duffa, Stevena i Izzyego został wyłoniony z całej tony gnoju i rok później podpisał pierwszy poważny kontrakt z Geffen Records. To dało im szansę na ogromny sukces, który w końcu nadszedł.

Mick Wall podjął się napisania biografii zespołu. Od samego początku, kiedy członkowie byli dzieciakami z nędznych domów, do końca rozpadu i ponownego połączenia. Całą swoją książkę poparł wywiadami, które przeprowadził z pierwszym składem zespołu, ich menadżerem i okolicznymi osobami, które miały przyjemność (bądź nie) rozmawiać z rockandrollowcami. 
„Ostatni giganci z rockowej dżungli” to książka, która pokazuje zespół „od kuchni”. Co więcej rozwiewa większość wątpliwości i pokazuje, że życie w trasie koncertowej, nagrywanie pierwszej płyty nie jest bajką, tak jak wszyscy dookoła sobie wyobrażają. 
Sława i pieniądze to jedno, cała reszta, ta której nie widać to drugie.

Jedno, z czego jestem dumny, to fakt,że żaden z członków nie zmarł, kiedy nimi się zajmowałem – stwierdza [Alan Niven].- Wymagało to sporo wysiłku. Chodzi o to, że możesz pomagać im toczyć bitwy, ale to oni muszą wygrać wojnę...”

Naprawdę dużo wiedziałam o „Guns N' Roses”, bo interesuje się nimi od bardzo dawna, ale z tej pozycji dowiedziałam się sporo nowych informacji, których wcześniej nigdzie nie mogłam znaleźć. Mick Wall nie boi się pisać prawdy, opowiadać o fochach Axla i o kłótniach między członkami zespołu, które głównie idą o nadużywanie narkotyków i alkoholu. 
Nie boi się zajrzeć do spraw prywatnych, każdego z muzyka i opisać to w sposób brutalny i prawdziwy. Takim, jakim to było, bez słodzenia, czy upiększania. 

'To Guns N' Fuckin' Roses, skarbie. I jak mówią słowa znanej piosenki, kiedy wzniosą się wysoko, nigdy nie będą chcieli spaść.”

Mogłabym się przyczepić, że było tu za mało rockandrollowo oraz że autor oszczędził nam smaczków odnośnie uzależnień, ale uważam, że tyle, ile zostało napisane w tej pozycji o życiu poza koncertami Guns N' Roses, to wystarczająca dawka, aby zrozumieć, że od samego początku łatwo nie było, a co ważniejsze bogato też nie. Wiele ludzi pomogło młodym chłopakom dostać się na sam szczyt i zostać na nim na dłużej, a z tych „wielu” mało który otrzymał zwyczajne podziękowanie od zespołu (albo otrzymał, ale od jednego, dwóch członków, bo reszta miała gdzieś). 

Na samym końcu, pozycja ta przyprawiła mnie o ogromny smutek, bo tak brutalnej prawdy się nie spodziewałam. No dobra... spodziewałam, gdzieś ta myśl, stale krąży w mojej głowie, ale nie potrafiłam jej do siebie dopuścić, a tutaj BUM. Spadła na mnie jak grom z nieba i zasmuciła mnie okrutnie. Nie napiszę Wam jednak, co to takiego, bo tę pozycję zwyczajnie trzeba nie tyle przeczytać, co poczuć. Najlepiej słuchając na pętli każdej z płyt zespołu. 

Większość spędza swoje życie, martwiąc się swoją anonimowością. Ale kiedy dotrzesz na szczyt, przekonujesz się, że jest pieprzoną iluzją, że nie istnieje. A kiedy utracisz anonimowość, zaczynasz doceniać jej wartość. Musieliśmy za to zapłacić później i była to wysoka cena.”[Alan Niven]

Książka jest pięknie wydana. Porządny papier, czarna oprawa z czaszką, rewolwerami i cylindrem, które tworzą chwytliwą okładkę, a w środku wklejki z kolorowymi zdjęciami, które są miłą odskocznią od historii, która nierzadko była ciężka. Trzeba przyznać, że Mick Wall, zna się na rzeczy i wie, jak pisać biografie. Jego styl jest lekki, a całe ściany tekstu, dosłownie przebiega się wzrokiem z ciekawością, co będzie dalej. „Ostatnich gigantów z rockowej dżungli” po prostu się pożera.

Doskonale zdaję sobie sprawę, że mało z Was, będzie zainteresowanych tą pozycją, bo wiadomo, ze każdy ma inny styl muzyczny. Mam jednak nadzieję, że wśród Was są Ci, którzy darzą ten zespół taką miłością jak ja. Ta biografia jest dla Was! Zabierze Was w podróż po sławie i koncertach, a także pokaże wszystko, co dane było przejść GN'R, zanim stali się znani. 
Z mojej strony mogę tylko napisać, że teraz czuję się spełniona. Po koncercie rok temu w Gdańsku, który zmiótł mnie z powierzchni Ziemi (tak, wróciłam z otchłani kosmicznej), ta pozycja stała się idealnym dopełnieniem wiedzy o zespole, który jest dla mnie najlepszy z najlepszych.

Jedyną barierą, jaką sobie narzucamy, jest hard rock. Wiemy, że w jakiś sposób nas ogranicza. Ale decydujemy się na to, bo nie chcemy żeby zginał, a widzimy jak umiera.” [Axl Rose]