Pages

wtorek, 23 października 2018

„Małe Licho i tajemnica Niebożątka” - Marta Kisiel

Dorośli też lubią bajki.

O Marcie Kisiel, słyszałam cały ogrom opinii. Wszystkie pozytywne, albo jeszcze bardziej pozytywne. Przyznam szczerze, że zawsze podchodzę do polskich autorów ze sceptycyzmem, co zresztą wiecie, ale ryzykować też lubię.
Zaryzykowałam i sięgnęłam po tę „ałtorkę”.
I odleciałam na inną planetę, razem z tytułowym Niebożątkiem.

Przy pewnej ulicy stoi sobie pusty dom. Zniszczony, zaniedbany i całkowicie opuszczony.
Dorośli mijają go nie patrząc na niego, przyzwyczajeni do jego lokacji. Gdyby jednak, choć jeden z nich zaglądnął do środka, zdziwienie wzięłoby go przeogromne.
Bowiem w domu żyje rodzina.
Nie do końca normalna, ale za to, jak najbardziej prawdziwa.
Wujek Konrad, Tutu, dwa anioły, mama, nawet potwór spod łóżka.
A w tym wszystkim Bożek (tylko taki bez wiernych).
Bożydar Jakiełłek, dla którego nadszedł czas iść do szkoły i spotkać się z prawdziwym światem twarzą w twarz.

Kiedy zobaczyłam okładkę tej pozycji miałam dziwny wyraz na twarzy, a w mojej głowie pokazało się pytanie „ Książka dla dzieci? Serio?”.
Wszystko zmieniło się, kiedy zaczęłam czytać tę cienką książeczkę, bowiem zostałam pochłonięta bez reszty. Dosłownie poczułam, jak wpadam w ciemną dziurę, z której nie mogę wyjść dopóki nie skończę tej lektury.
Po własnych doświadczeniach z „Małym Lichem...” wiem, że komputer pójdzie w odstawkę, jeżeli dacie swojemu brzdącowi tę książkę.

Z tego, co się dowiedziałam historia, która toczy się w tej pozycji jest jakimś dalszym ciągiem do poprzednich dzieł Marty Kisiel. Jednak, jeżeli chcielibyście wiedzieć, jakich i o co w nich chodzi, to nie do mnie, gdyż twórczość tej autorki jeszcze przede mną.
Koniecznie muszę to nadrobić!
Mogę szczerze napisać, że Marta Kisiel rozbudziła moją wiarę w polskich autorów na nowo.
Aczkolwiek z następnymi pozycjami i tak będę obchodzić się ostrożnie, bo w imię przysłowia „jedna jaskółka wiosny nie czyni” tak samo jest z polskimi pisarzami.

„[...] Świat byłby niepełny, gdyby byli na nim sami zwyczajni ludzie. Zwyczajni ludzie robią mnóstwo zwyczajnych rzeczy, bez których nie umielibyśmy żyć. Ale to dziwni wspinają się na najwyższe szczyty gór, latają w kosmos, patrząc godzinami w gwiazdy. Przekraczają granice światów... albo zdrowego rozsądku. Albo piszą książki.”
  
„Małe Licho i tajemnica Niebożątka” pochłonęła mnie swoją prostotą i sympatycznością. Autentycznie.
Miałam wrażenie, że ta książka wyciąga do mnie ramiona, aby mnie najzwyczajniej w świecie przytulić do siebie. Zdarzyło mi się coś takiego pierwszy raz, toteż zapamiętam to na długi, długi czas.

Bohaterowie są wymyśleni z prawdziwym kunsztem i każdego z nich, jaki by nie był polubiłam od pierwszych stron. Co ciekawe, można by pomyśleć, że ta historyjka ma być tylko rozrywką podczas czasu wolnego. Prawda jest jednak inna. W tych dwustu stronach Marta Kisiel, przekazuje nam cały ogrom wartości. Pokazuje jak wkraczanie dziecka w kolejne etapy może być dla niego stresujące, bądź to, że dobra materialne rozdawane na prawo i lewo naszym brzdącom nie pomogą, jeżeli nie damy im swojej uwagi i towarzystwa, czyli coś, na co dzisiejszy świat cierpi, każdego dnia.

To było moje pierwsze spotkanie z Ałtorką i niemalże od razu zauważyłam wygodny i niebywale plastyczny język pisarski. Zdania dosłownie „lepiły” się podczas czytania do mnie. Cała ta książka kleiła się między sobą, a wtrącenia sprawiały, że z pozycji z morałem, otrzymaliśmy świetną historię dla dzieci i dorosłych, która przekazuje każdemu inne wartości. Wszystko zależy od daty urodzenia.

Na pochwałę zasługuje też oprawa graficzna. Poza piękną okładką, w środku książki mam też przepiękne ilustracje. Niestety nie stwierdzę, jak barwnie one wyszły, gdyż „Małe Licho...” czytałam na czytniku, a jak wiadomo tam wszystko jest w barwach czarnych... i białych.

Jestem totalnie zakochana w Marcie Kisiel. Już wiem, skąd ta autorka ma tyle pozytywnych opinii. Sama dodaję do tego stosu swoją.
Chce więcej.
Zdecydowanie.
Marta Kisiel poza świetnym poczuciem humoru w swoich książkach, potrafi pokazać drugie dno, które nie jest ukryte za milionem porównań i metafor. Jest ono na wyciągnięcie ręki, wystarczy jedynie chcieć je zauważyć.
„Małe Licho i tajemnica Niebożątka” to pozycja, którą polecam Wam z całego serca.
Nie wahajcie się ani chwili i czytajcie tę lekturę od razu, ja zaś udam się w kolejną przygodę z tą autorką.

Za egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuję