Pages

środa, 17 października 2018

„Gliniarz” - Laurelin Paige, Sierra Simone

Za mundurem panny sznurem...

W Polsce mieliśmy okazję czytać już duet Paige i Simone. Z tego, co pamiętam wielu z Was się spodobał, ale też dużo głosów było na nie. Wydawnictwo Kobiece ponownie serwuje nam książkę tego duetu, do której przymierzałam się w oryginalne. Z moim zbieraniem się, okazało się, że szybciej przeczytam ją po polsku i tak też się stało.
Czy „Gliniarz” okazał się być lepszy od „Twardziela”?

Livia Ward jest bibliotekarką, która została przeniesiona z centralnej biblioteki do małej filii w Corinth. Dziewczyna jest zadowolona z tej zmiany, bo lubi spokój. Ma czternastoletnią przyjaciółkę Ryan, która od najmłodszych lat jest prawdziwą aktywistką, walczącą o dobro kobiet. Livia każdego dnia budzi się myśląc o zbliżającej się starości (trzydziestych urodzinach) i ten dzień, wcale nie jest inny niż poprzednie. Przynajmniej z rana. Bowiem chwile później po przebudzeniu i ogarnięciu się, Livia dostaje smsa od Ryan z wołaniem o pomoc.
Kiedy dziewczyna przyjeżdża na miejsce „wypadku” okazuje się, że Ryan ubrana w stój cheerleaderki przywiązała się do dwóch drzew łańcuchami i strajkuje, aby dziewczyny w szkole mogły nosić strój cheerleaderki, kiedy tylko chcą, a nie podczas meczów. Rodzice nie mogą odwieźć swoich pociech do szkoły i zostaje wezwana policja, a wraz z nią przyjeżdża seksowny posterunkowy Chase, który stara się opanować sytuację. Okazuje się być jednak nieskuteczny i dopiero Livia uspokaja tłum i uwalnia Ryan. Gdy puszcza czternastolatkę do szkoły, sama udaje się do biblioteki, w której pracuje razem z Megan, kobietą po przejściach i jej kolejną dobrą koleżanką.
Chwilę później, na przerwie w bibliotece pojawia się, nikt inny jak Chase.
Który okazuje się być bratem Megan.
I który upatrzył sobie Livię na dłużej.
Problem w tym, że ona widzi go przy sobie tylko w jednym celu.

„Czy nie znudziło mi się jeszcze być Funkcjonariuszem Bawidamkiem? Jasne, że nie. Na pewno?
Po raz pierwszy w życiu nie jestem pewien, czy mogę wierzyć sobie samemu.”

Doskonale wiem, co pomyśleliście po tym zdaniu wyżej i muszę Wam przyznać rację, chociaż znowu, tak nie do końca o to chodzi. Nie zdradzę Wam głównej tajemnicy tej książki, ale propozycja, jaka padła z ust Livii w kierunku Chase otworzyła mi szeroko buzię. Mimo że, gdzieś w głębi serca przeczuwałam, że tak to właśnie ma być.

Laurelin Paige nie zawiodła mnie po raz kolejny. Podczas czytania „Gliniarza” doskonale wiedziałam, które fragmenty są od Paige, a które zaś od Simone.
Do tej drugiej mam więcej zastrzeżeń, bo mam wrażenie, że nie do końca wie, kiedy należy powiedzieć basta niektórym określeniom części intymnych bohaterów.
I to skłania mnie do napisania, że w tej pozycji znajduje się naprawdę dużo zbliżeń i seksu. Zostaliście ostrzeżeni, więc potem nie płaczcie.

Zastanawia mnie też fakt, dlaczego w każdej książce z tego gatunku faceci muszą pachnieć piżmem? To jakiś tajny zapach, który zarezerwowany jest tylko dla mężczyzn z książek?
Przecież jest tyle zapachów na świecie, a co nuż widzę słowo piżmo w lekturach, które czytam.
Nie czepiam się tego w „Gliniarzu”, ale tak ogólnie.
Naszło mnie po prostu zastanowienie na ten temat. 
Jak znacie odpowiedź to piszcie!



Ja jestem wariatką, która ni stąd, ni zowąd unosi wysoko w górę tabliczkę kwestionującą tę reputację.”

Historia Livii i Chase'a jest podobna do wielu innych, ale końcówka zaskakuje i wywołuje ogromny i szczery uśmiech na twarzy Czytającego. Możecie mi wierzyć. Jak siedziałam i czytałam, wiedząc, co będzie dalej, bo trochę już podobnego rodzaju książek mam za sobą, tak na końcu byłam naprawdę zaskoczona i w sumie szczęśliwa. Wy też będziecie.

Nie wiem, co mam Wam napisać w podsumowaniu. „Twardziel” podobał mi się za humor i pomysł wrzucenia bohaterów do filmu od kulis. „Gliniarz” podoba mi się, za pokazanie wzlotów i upadków w pracy, a także poświęcenie, które codziennie każdy z nas musi podejmować. Od rana do wieczora. Jeżeli lubicie policjantów, albo znacie ich prywatnie to wraz z tą lekturą przeżyjecie ciekawą przygodę. Jeżeli zaś nie lubicie policjantów, to dzięki osobie Chase'a, polubicie ich na pewno, gdyż ten „Gliniarz” skradnie Wasze serca.


Za egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuję