Pages

niedziela, 23 września 2018

„Survival of the Richest” - Skye Warren


W końcu kobieta na okładce!

Przegapiłam rozdanie egzemplarzy recenzenckich tej pozycji i myślałam, że autentycznie się zapłacze, ale Michalinowe Buki przyszły na pomoc i godzinę później dostałam „Survival od the Richest” na swojego Kindle'a od agentki autorki. Zabrałam się za nią od razu, bo o tej okładce trąbiłam niektórym z Was na grupie. 
W końcu kobieta na okładce! W końcu przykuwa oko! 

Harper St. Claire jest typową córeczką tatusia. Jej ojciec, bogaty człowiek, posiadający pieniędzy jak lodu, nie ma niestety szczęścia do kobiet, gdyż trafia na same gold diggery. Ponownie żeni się, z kobieta, która ma starszego od piętnastoletniej Harper, syna – Christophera. Ojciec Harper bierze chłopaka pod swoje skrzydła i traktuje jak prawdziwego syna. Pewnego dnia Harper wypada z jachtu i kiedy myśli, że utonie, instynktownie zaczyna pływać. Z wody wyciąga ją Christopher i ogrzewa swoim ciałem. Na następny dzień ojciec dziewczyny dowiaduje się o wszystkim, ale nie ma im tego za złe. Pcha swoją córkę na uniwersytet artystyczny, z racji tego, iż Harper ma ogromny talent. Dziewczyna zgadza się iść, za propozycją ojca. Trzy lata później na jednej z imprez, kiedy St. Claire ma już osiemnaście lat, ojciec dziewczyny słabnie. Umiera na miejscu. 
Kiedy Harper przyjeżdża z matką do prawnika ojca, aby odczytać testament, spotykają tam Christophera, co było do przewidzenia. Jednak sam testament, okazuje się być jednym wielkim zaskoczeniem. 

Długo, zastanawiałam się, co by Wam tutaj napisać. 
Z początku myślałam, że akcja będzie się toczyć jak Harper ma piętnaście lat i myślę sobie „Kurczę, jakieś badziewie”. Okazało się jednak, że po wstępie, mamy przeskok, jak dziewczyna jest już znacznie starsza, ale dalej zależna od Christophera. Dlaczego? Nie mogę Wam zdradzić, bo zepsułabym całą niespodziankę. 
St. Claire udaje się do biura Bardot, aby z nim porozmawiać. Nie znajduje go jednak na miejscu, ale spotyka jego biznesowego partnera Suttona Mayfaira, który już na starcie okazuje się być kobieciarzem. Co więcej, zaprasza dziewczynę na prestiżową galę, a ta za obietnicą, że znajdzie tam Christophera zgadza się. Na gali oczywiście ma okazję porozmawiać ze swoim starym przybranym bratem. Dowiaduje się, że leczenie matki zostało wstrzymane, a aby móc je wznowić, dziewczyna musi im pomóc w pewnej inwestycji. 

Moje serce książkoholika krwawiło, jak przeczytałam, co to za szalona inwestycja przyszła tym facetom na myśl. Nie martwcie się, Wasze serca też będą krwawić, to mogę Wam obiecać. 
Autorka kupiła mnie okładką i pomysłem na książkę, ale muszę napisać, że po 50% książki tak do 80% nic się dla mnie nie działo. Ot, zwykłe czytadło o niczym. 
Chyba muszę zmienić gatunek, na jakiś czas, bo robię się strasznie wybredna, jeżeli chodzi o romanse. 

Przyjemne pióro Skye Warren sprawia, że książkę dosłownie się pochłania i nie czuje się upływu czasu, przy jej lekturze. Autorka zapewniła nam trójkątną rozrywkę, a w jednym momencie przyspieszyłam ruchy gałek ocznych, żeby dowiedzieć się, jak skończy się pewne wydarzenie. 
Zakończenie zaś... ach, jak myślicie od początku, co będzie na końcu, to będziecie mocno zaskoczeni. Ja miałam cichą nadzieję, na taki koniec i dostałam to, czego oczekiwałam, zatem jestem bardzo zadowolona. 

Jeżeli chodzi o męskie osobniki, to mamy ich tutaj dwójkę (nie ma w czym wybierać, wiem). Sutton i Christopher. Ogień i woda. Blondyn i brunet. Obaj różni, a jednocześnie bardzo do siebie podobni. Mi przypadł do gustu Sutton, ale nie przez wygląd, a przez jego niegrzeczne zachowanie. Zdecydowanie był typowym diabłem w tej pozycji. 
Pomiędzy nimi mamy Harper, którą... uważam za dziwkę. 
Ale dlaczego, to dowiecie się już sami. 

„Survival of the Richest” to książka idealna na odpoczynek po całym dniu pracy. Mamy tutaj raz delikatny, raz ostrzejszy romans, krztynę smutku i dużo szczęścia. Będziecie się przy niej dobrze bawić, a to, że ja narzekam na 30% książki to nie zwracajcie uwagi. Nie od dziś wiadomo, że nie lubię dialogów o niczym.

Za egzemplarz serdecznie dziękuję autorce Skye Warren.