Pages

wtorek, 25 września 2018

„Dirty Headlines” - L.J. Shen

 
Ach, ten Célian...

L.J. Shen to jedna z autorek, której książki czytam z czystą przyjemnością. Kiedy dowiedziałam się o „Dirty Headlines”, sami widzieliście moją reakcję. Zaklepałam Céliana Laurenta tylko dla siebie.
Nie widziałam nawet teaserów, ani opisu nowej książki Shen, a już wiedziałam, że ta pozycja mi się spodoba.
I spodobała się.
Nawet bardzo.

Judith Humphry jest młodą dziewczyną, której w jeden dzień całe życie wali się na głowę.
Traci pracę, nie ma za co zapłacić zaległych rachunków, nie może pomóc ojcu, który potrzebuje kosztownego leczenia na nowotwór. Kiedy myśli, że gorzej być nie może, wraca do domu i widzi swojego faceta posuwającego swoją koleżankę z pracy.
Dziewczyna podejmuje jedną dobrą decyzję - idzie się upić.
W klubie dosiada się do niej przystojny mężczyzna, z francuskim akcentem.
Przedstawia się, jako Justin Timberlake, ale tylko dlatego, iż Jude mówi, że jest Britney.
Po bardzo szybkiej rozmowie udają się do Laurent Towers Hotel i tam, spędzają urokliwą noc, pełną orgazmów.
Kiedy Judith budzi się, Célian jeszcze śpi i długo nie myśląc, dziewczyna kradnie jego wypchany portfel.
Oczywiście w dobrej wierze, aby pomóc ojcu i zapłacić z rachunki.
Kilka dni później otrzymuje pracę w LBC – Laurent Broadcasting Company.
A jej głównym szefem, zostaje nikt inny, jak jej jedno nocna przygoda – Célian Laurent, syn magnata finansowego Mathiasa Laurenta.
Chociaż, czy aby na pewno?
 
 
W „Dirty Headlines” dzieje się tak dużo, że trzeba mocno wciągnąć się w tę historię, aby połapać się do końca o co tu biega. Cały ogrom układów i układzików, do tego machlojki finansowe i udawane narzeczeństwa, ku interesom to chleb powszedni tej pozycji. Przede wszystkim zaś siostra Céliana – Camille i niejaki Phoenix Towley to drugie dno tej historii.
 
 
Autorka kupiła mnie pomysłem z trampkami.
Konkretne Conversami.
Judith ma szesnaście par tych butów, każda innego koloru i w zależności od jej nastroju, ubiera dany kolor trampek, aby inni mogli dowiedzieć się, czy można do niej podejść. Co ciekawe, ubiera je każdego dnia, do wszystkiego i będąc pierwszy raz u Céliana, do eleganckiej sukienki ma założone właśnie Conversy. No genialny pomysł! Jestem bardzo na tak!


Sama postać Céliana może się wydawać dość egoistyczna i wybitnie chamska, jednak kiedy przeczytamy połowę książki, dowiadujemy się dlaczego Laurent jest, jaki jest. Wszystko w jego życiu ma drugie dno. Nawet własna rodzina.
Jude jest zwykłą dziewczyną, która chce jak najlepiej dla wszystkich dookoła, a na siebie już nie patrzy. Podoba mi się jej postać. Jest sympatyczna i pewna siebie, potrafi odpyskować i sprzeciwić się Laurentowi, który nie jest do tego przyzwyczajony, bo zazwyczaj kobiety potrafią przy nim tylko potakiwać posłusznie głową i patrzeć w niego, jak przysłowiowe „cielę w malowane wrota”.
 
 
„Dirty Headlines” urzekło mnie.
Nie jest to mój ukochany Baron „Brutal” Spencer, który szasta kasą i nie szanuje nikogo, a delikatny, choć wyrachowany Célian Laurent, który potrafi postarać się, aby drugiemu było miło.
Historia podobna do wielu innych, jednak diabeł tkwi w szczegółach i to właśnie one sprawiają, że nowa książka od L.J. Shen wciąga do ostatniej strony.

Za egzemplarz dziękuję autorce L.J. Shen.