Pages

wtorek, 26 czerwca 2018

„Dopóki nie zjawiłaś się Ty” - Penelope Douglas


Polubiliście Jareda z „Dreczyciela”? Będziecie mieć go więcej.


Penelope Douglas, nie od dziś jest u mnie na liście, jednych z lepszych autorek. Kiedy dowiedziałam się, że „Dręczyciel” będzie wydany u nas, po raz któryś z kolei miałam ochotę całować ekran laptopa (on ogólnie dostaje dużo miłości ode mnie). 
„Dopóki nie zjawiłaś się Ty” to część 1,5 serii „Falling Away”. 
Ostrzegając, nie jest to „Dręczyciel” opowiedziany oczami Jareda. 
To historia Jareda i jego prawda.

Mogłem jej nienawidzić, jednak pragnąłem jej skosztować”

Jeżeli czytaliście „Dręczyciela” to zapewne pamiętacie, na czym polegała opowieść Tate, a raczej Tatum, która miała ciężkie życie w szkole i poza nią, a wszystko to zostało idealnie obmyślone przez jej byłego najlepszego przyjaciela, który lubił się nad nią znęcać. 
Bo tak. 
Bez większego powodu. 

Nagle sparaliżowała mnie myśl, że będę strasznie tęsknić. Nie za nienawiścią czy dokuczaniem jej.

Zwyczajnie. Za nią”

Jared mieszkający z matką alkoholiczką pewnego dnia zauważa, że do domu obok wprowadza się nowa rodzina. Ojciec z córką. Już pierwszego dnia, widząc dwunastoletnią dziewczynkę na rowerze, stwierdza, że chce ją poznać bliżej. 
Co też mu się udaje i Tate wraz z Jaredem zostają przyjaciółmi.
W jedne wakacje Jared zostaje zaproszony do ojca i tam dowiaduje się wielu, zaskakujących informacji, co więcej wakacje u ojca, którego dawno nie widział, okazują się być torturą. 
Chłopak wraca do domu odmieniony i zaczyna odsuwać od siebie wszystko i wszystkich. 
Tate wyjeżdża do Francji, a kiedy wraca w Jaredzie ponownie włączają się dwa uczucia: miłość i nienawiść. 
Któremu z nich pozwoli wygrać?

Żyłem, by ujrzeć ją po raz pierwszy o poranku i mieć z nią jakąkolwiek interakcję w ciągu dnia”

Penelope Douglas wie jak wciągnąć Czytelnika w swoją historię oraz wycisnąć jego serce, dosłownie ze wszystkiego. Uwielbiam jej książki i chyba nie przestanę cieszyć się, że mamy możliwość mieć je na półkach. 

Historia została przedstawiona tylko z perspektywy Jareda. Możemy ujrzeć wszystkie jego grzeszki, myśli i wątpliwości. Wniknąć do jego umysłu i zrozumieć, dlaczego zachowuje się tak okropnie w stosunku do wszystkich, których kocha, a szczególnie do Tate. Jeżeli w „Dręczycielu” wyzywaliście Jareda od najgorszych, okej, mieliście do tego prawo. Sięgnijcie jednak po „Dopóki nie zjawiłaś się Ty” i przeczytajcie o powodach, dla których był zły. Jestem pewna, że wybaczycie mu po połowie książki, jak nie szybciej.

Ona potrafiła mnie zobaczyć, prawdziwego mnie, i tylko wtedy czułem się, jakbym naprawdę istniał”

Nie zabrakło też opisu ulicznego wyścigu, który jest kolejnym mocnym punktem w całej książce. Jest on tutaj zdecydowanie lepiej napisany, niż w pierwszej części. Autorka pokazała nam nie tylko sam wyścig, ale też Jareda jako kierowcę. Bezwzględnego, dążącego do wygranej po trupach. 

„ Dopóki nie zjawiłaś się Ty” to książka, którą dosłownie połkniecie w jeden dzień. Zabierze was w świat pełen bólu, smutku, ale zobaczycie też, światełko w tej otchłani rozpaczy i będziecie chcieli przekonać się, czy zrobi się jaśniej. Poznacie historię Jareda, która do łatwych nie należy i będziecie chcieli więcej, kiedy skończycie czytać tę pozycję. Dla ciekawskich, autorka właśnie pracuje nad kolejną książką, ponownie z Tate i Jaredem, gdyż kolejne opowiadają o losach bohaterów, znanych nam z dwóch pierwszych tomów. Mimo wszystko, są warte przeczytania, dlatego polecam Wam je serdecznie. Kto musi to czeka na polskie wydanie, kto nie musi, niech kieruje się na Amazon i siada do historii Jaxa.

- Czasami można zwalić winę na kogoś, jednak to my decydujemy o tym, jak zareagujemy na innych. W ostatecznym rozrachunku to my jesteśmy odpowiedzialni za nasze wybory i żadne wymówki, nie mają już znaczenia”

Za egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuję wydawnictwu