Pages

poniedziałek, 21 maja 2018

„Thor Gromowładny: Bogobójca”| Jason Aaron, Esad Ribic


Długo zbierałem się, by wejść w świat komiksów. Do tej pory mój kontakt z nimi ograniczał się do mang i paru pozycji czytanych przy okazji. Nie ma co ukrywać, że moje zainteresowanie tym tematem wzięło się poprzez śledzenie Marvel Cinematic Universe i słuchaniu ludzi kochających komiksy, między innymi podacastu Comics Weekly. Cały czas miałem wymówkę, że drogo, że nie mam tabletu, by wykupić abonament na Marvel Unlimited, że nie wiem od czego zacząć itd.
Będąc na tegorocznych Warszawskich Targach Książki trafiłem na wystawców z branży komiksowej. Stwierdziwszy, że takiej okazji nie można przepuścić dokonałem zakupu paru pozycji. Spotykałem się często z opinią, że Thor od Jasona Aarona jest komiksem świetnym, a z tego co pamiętałem również pozwala na dość łatwe wejście w świat nordyckich bogów w marvelowskim uniwersum.
Właśnie dlatego, to był mój pierwszy wybór, drugim były Baśnie, ale o nich kiedy indziej.


Thor Gromowładny. Bogobójca został na naszym rynku wydany przez Egmont. Album zawiera pięć zeszytów, które ukazały się w serii Marvel NOW! jako Thor: God of Thunder #1-5.
Scenariusz napisał Jason Aaron, a rysunki wykonał Esad Ribic. 

 

Zacznijmy od tego, że historia przedstawiona w tym albumie jest bardzo wciągająca. Lektura ta umilała mi część drogi powrotnej z Warszawy do Trójmiasta i tak się wciągnąłem, że nie zauważyłem nawet, kiedy to opuściłem granice stolicy.
Mamy tu podział na trzy linie czasowe, a historia nie dzieje się chronologicznie. W całym wszechświecie giną kolejni bogowie, a Thor Odinson próbuje, dociec kto za tym stoi. Próg wejścia w historię jest minimalny, a zasadniczo go nie ma. Jedyną postacią z większego uniwersum, która się w tym albumie pojawia (i to dosłownie na dwie strony) to Tony Stark, a dzięki sukcesowi MCU myślę, że naprawdę mało kto miałby problem z rozpoznaniem ikonicznej zbroi Iron Mana. Nie będę nic więcej zdradzać, by nie psuć nikomu zabawy. Dodam tylko, że album kończy się tak, że człowiek ma ochotę od razu sięgnąć po kolejny.
Pamiętać należy o jednej rzeczy. Ten Thor to nie jest bóg piorunów z mitologii nordyckiej. Odinson bazuje na tych wierzeniach, lecz jest przede wszystkim bohaterem komiksów. Z własnym światem i historią. Oczywiście komiks ten nie jest pozbawiony elementów motów skandynawskich. Swojego czasu interesowałem się różnymi mitologiami głównie tymi europejskimi, dlatego wyłapywanie różnych nawiązań sprawiało mi duża przyjemność.


Rysunki bardzo mi odpowiadają. Mają to coś, co dobrze rezonuje z moim gustem. Kreska jest dosyć charakterystyczna, ale bardzo ładna. Jedyna rzecz, do której mógłbym się przyczepić to wyjątkowo głupia mina Thora na niektórych rysunkach. Kolory są nałożone bardzo ładnie. Kadry są czytelne i nie ma żadnych z problemów ze zrozumieniem tego, co się dzieje.

Na pewno nie można zarzucić Egmontowi, by oszczędzał na jakości wypuszczanych przez siebie pozycji. Komiks wydany jest na papierze wysokiej klasy i samemu drukowi, też jakościowo nie odstaje. Album poza samym komiksem jest wzbogacony o rysunki okładek i okładek alternatywnych oraz parę szkiców. Moim nie wprawionym jeszcze okiem, absolutnie nie mogę się do niczego przyczepić, jeśli chodzi o jakość wydania. Na ile mogę ocenić bez porównania z wersją oryginalną to tłumaczenie w wykonaniu Marcelego Szpaka stoi na bardzo dobrym poziomie.

Nie mogę się doczekać, aż w moje ręce wpadnie kolejny tom pod tytułem „Thor Gromowładny. Boża Bomba”, oczywiście nie omieszkam podzielić się wrażeniami. Jeśli nie czytaliście nigdy żadnego komiksu, to z całego serca polecam Wam zacząć od tego albumu. Historia jest przystępna i wciągająca. Kreska ładna i czytelna, a z opinii od osób, które śledzę w sieci, można dowiedzieć się, że cały run (fragment historii pisany przez konkretnego scenarzystę) Jasona Aarona stoi na bardzo wysokim poziomie.


Dajcie znać, czy czytacie komiksy, a jeśli tak to jakie? Ja na pewno na tym nie poprzestanę i chętnie będę się dzielić z Wami opiniami na temat innych publikacji. Już teraz mam na celowniku kilka tytułów i to nie koniecznie dziejących się w świecie Marvela.