Pages

środa, 23 maja 2018

[Manga, też książka] „Cross Regalia”| Sanda Makoto, Nariie Shinichirou


Kiedy manga, jest wielkości książki.


„Cross Regalia” wpadło mi w oczy już na pierwszych zapowiedziach wydawnictwa Waneko. Z racji, że lubię wszystkie jednotomówki od nich (yay! Już zapowiedzieli kolejne) to wiedziałam, że prędzej, czy później przeczytam i tę pozycję. 
Kiedy otrzymałam ją w paczce od Waneko, pierwsze co zauważyłam to jej... grubość. 
Nie miałam okazji, zobaczyć jeszcze mangi, która może być porównywana grubością, do 350 stronicowych książek (sprawdziłam!). Widząc ją i mając w drugiej dłoni właśnie książkę wyrwało mi się takie „łał, to będzie przygoda”. 
I była, bo albo to ja jestem niedomyślna, albo to autorzy lubią mnie zakręcić, że nie ogarnę do końca o co chodzi. 

Hasero Inumi jest licealistą, który z osobistych powodów nazywa samego siebie „ochroniarzem za tysiąc jenów”. Woła tak na siebie, ponieważ tak właśnie pracuje – broniąc ludzi przed niebezpieczeństwami za taką kwotę. Któregoś dnia w ciemnej uliczce znajduje leżąca na wznak dziewczynę, która ledwo dycha. Postanawia jej pomóc, co więcej ofiaruje jej swoje usługi. Nata, bo tak ma na imię dziewczyna zgadza się na tę propozycję i tym oto sposobem Hasero zostaje jej towarzyszem. Zaczynają spędzać ze sobą czas, poznają się i zaprzyjaźniają. Jednak w Natcie jest coś dziwnego. Hasero z początku tego nie zauważa, bo jest zauroczony piękną istotą, z którą współpracuje, ale kiedy spotyka gadającego kota, a potem Shao Yinga i Lian Huę, którzy atakują go na ulicy wie, że to nie przypadek zadecydował o tej małej potyczce. Co więcej, jego napastnicy znają Natę, która pojawia się w ciężkim dla Hasero momencie i odpędza ich używając swojej mocy. Wrogowie jednak nie odpuszczają, a ich zleceniodawca chce dostać Natę w swoje ręce całą i żywą.
Nata okazuje się być kimś więcej, niż tylko zwykłą dziewczynką. Jest Kisen, czyli wampirem, który żywi się energią życiową, zwaną ki. Ponadto ma specjalną i destrukcyjną moc, którą każdy może zawładnąć, jeżeli posiada klucz. Inne wampiry, chętne do władania taką potęgą udają się w pościg za nią, a Hasero wpada w sam środek walki o wolność, przetrwanie i ochronę swojej podopiecznej.


„Cross Regalia” jest cięższe, niż większość książek, z racji porządnego papieru i swojej grubości. Nie wiem, czy pierwotnie też jest to jednotomówka, bo zauważyłam podzielenie całej mangi na rozdziały i dwie części. Zatem, bardzo możliwe, że były to dwa tomy, ale wydawnictwo Waneko sprytnie połączyło to w całość i całe szczęście! W życiu nie wytrzymałabym czekania na drugi tom, po takiej końcówce pierwszej części!

Mamy tutaj całą masę zwrotów akcji, a na kolejnych stronach mangi możemy podziwiać pięknie narysowane walki, między wampirami i ich dziwaczne bronie. Mamy tutaj natłok informacji, a niektóre z nich nie są wyjaśnione, jednak w całej tej mieszaninie wszystkiego nie jest to zbyt wielką ujmą. 
Bohaterowie nie są rozwinięci, ale to dlatego, że nie o nich tutaj chodzi, a o tytułowe Cross Regalia, o których dowiadujemy się... nie zdradzę Wam kiedy, ale byłam zaskoczona takim pomysłem! Przyznam szczerze, że autorzy zrobili mnie w bambuko i nie sądziłam, że ta manga potoczy się właśnie w ten sposób. Nawet przez myśl mi to nie przeszło!

Bardzo dużym plusem mangi jest ładna kreska. Obfitości ciała Naty nie są przesadzone, ale ci, którzy lubią podziwiać rysowane kobiece ciałka, też będą mieli na co popatrzeć. Warto dodać, że poza postaciami, bardzo dobrze i szczegółowo narysowane są tła do rysunków. Zdecydowanie można poczuć dynamizm podczas walki, ale także popodziwiać rysunki same w sobie, zamiast lecieć dalej z fabułą. 

Kończąc „Cross Regalia” to przyjemna manga, z ciekawą fabułą (może troszkę oklepaną, ale nie jest to jej minusem). Tomiszcze nadaje się na dłuższą podróż, bo mimo iż czyta się ją szybko, to dłużej się podziwia. Ciekawa kreska, bohaterowie po których nie wiadomo, czego można się spodziewać i szczegółowe walki przemawiają za sięgnięciem po tę pozycję. Zapewne wrócę do tej mangi jeszcze nie raz, a póki co, będzie cieszyć oko na półce z innymi. 
Chcę więcej takich „grubasków”!

Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu