A gdyby tak... zostać gwiazdą reality show?
Myśleliście kiedyś może o sławie? Chcieliście zostać celebrytami, za którymi uganiają się kamery przez 24 godziny? Ja nie. Cenię swoją prywatność i staram się być anonimowa, jak tylko jest to możliwe. Święty spokój to raj.
Margaret Stohl w swojej książce „Royce Rolls” pokazała jak wygląda życie gwiazdy reality show. Czy jej to wyszło?
„Jeżeli
program pójdzie na dno, razem z nim utonie jej rodzina.”
Bentley Royce żyje według scenariusza. Od najmłodszych lat, kiedy jej matka poczuła zew sławy dziewczyna była przed kamerami. Razem ze swoją starszą siostrą Porsche i młodszym bratem Maybachem. Ich telewizyjne show o tytule „Jazda z Royce'ami” na początku miało ogromną oglądalność, ale po piątym sezonie, ludzie zaczęli odchodzić, a matka dziewczyny widząc możliwość zdjęcia ich z anteny zaczęła panikować. Cała rodzina postanowiła, więc myśleć co zrobić, aby ponownie wrócić do łask szefa stacji. Bentley będąca główna bohaterką całej książki jest jednak sceptyczna, co do kolejnego sezonu i dalszego braku prywatności. Dziewczyna chce pójść na studia, zacząć się uczyć i zniknąć w cieniu.
Zaczyna wymyślać plan jak „urwać się z reality show”, ale nie dochodzi to do skutku. Jej starsza siostra ma lepszy pomysł, który sprawi, że „Jazda z Royce'ami” ponownie wróci, ze zdwojoną siłą na ekrany telewizorów.
Chce wyjść za mąż.
Problem w tym, że całe ich show jest jednym wielkim kłamstwem, a Porsche, spędzając coraz więcej czasu ze swoim „narzeczonym” zaczyna odczuwać prawdziwe uczucie.
Dodatkowo młodszy brat dziewczyny jest uzależniony od hazardu, na który nikt poza nią samą nie zwraca uwagi.
Matka zaś, już dawno przestała być matką, stała się koleżanką. Pragnie jedynie pławić się w luksusach i być wiecznie na językach.
Bentley widząc załamanie i powolny rozpad swojej rodziny, zaczyna obmyślać plan „zrobienia wszystkim dobrze”. Chce, aby siostra z matką były szczęśliwe, brat skończył grać w karty na poważnie, a ona sama mogła udać się na Uniwersytet Kalifornijski, aby rozpocząć naukę i poznać w końcu kogoś, kto pokocha ją – prawdziwą Bentley, nie zaś osobę opisaną w scenariuszu.
A może, już taką osobę znalazła, tylko jeszcze o tym nie wie?
„Jeżeli
chcesz dostać to, czego nigdy nie miałeś, musisz robić coś,
czego nigdy nie robiłeś.”
Mam mieszane uczucia co do tej pozycji.
Kiedy ją zaczęłam, kompletnie zostałam rzucona na głęboką wodę i trochę kartek musiałam przerzucić, żeby ogarnąć kto jest kim i o co tu w ogóle chodzi. Po ulokowaniu (produktu) postaci mogłam zabrać się do prawdziwego czytania i wtedy dopiero się wciągnęłam.
Aczkolwiek jak tak teraz myślę, to przypisy, które pojawiały się czasami do tekstu bardziej mnie irytowały, niż pomagały. Jestem chyba ostatnia w kolejce po książki z przypisami.
Cała rodzina Royce'ów z początku wydaje się być pusta. Tak pusta, że można zapukać i usłyszeć echo. Byłam lekko zdegustowana tym co czytałam, bo po sześćdziesięciu stronach książki nie dość, że nic się nie działo, to jeszcze przewracałam ciągle oczami czytając jak tępe są w tej pozycji postaci. Jak Mercedes, Porsche i w sumie trochę Maybach nie zmienili się do końca książki, tak Bentley wyrosła i zdecydowanie okazała się być inna. Wszystko to, jaka była przed kamerami zostało podyktowane w scenariuszu, który otrzymała od producentki. Tak naprawdę dziewczyna była oczytana i inteligentna. Dla dobra całości musiała jednak grać głupią „siksę”, która ciągle się buntuje.
„Może
czasem ludzie, którzy paprzą ci życie, to ci sami ludzie, którzy
cię potem składają do kupy. Może cały ten głupi bajzel ma po
prostu dwie strony, jak medal.”
Jak mam być szczera, to głowni bohaterowie mnie kompletnie nie porwali, wręcz przeciwnie, odrzucali mnie od tej lektury, ale z racji, że chciałam wiedzieć co będzie na końcu to twardo czytałam ( to, że skończyłam tę pozycję w jeden dzień, wcale Was nie zdziwi ).
Interesującą postacią był tajemniczy Asa, który poznany przypadkowo na imprezie, okazał się być niezłym ziółkiem. I to właśnie jego uważam za najlepszą postać w całej książce, mimo że było go naprawdę mało.
Sama książka pokazuje jak wygląda życie celebrytów od kuchni, kiedy kamery śledzą każdy twój ruch, a na ulicy ciągle widzisz flesze aparatów. Pokazuje też jak przez sławę, można się od siebie wzajemnie oddalić i jak własna matka przestaje nią być. Jednak szczerze? To nie jest to wydawnictwo YA!, które znam. Ich książki zawsze sprawiały, że serce się krajało, albo radowało, był tu jakiś głębszy przekaz. „Royce Rolls” to zwykła książka o gwiazdeczkach i jednej inteligentnej osobie, która widzi pogarszający się stan swojej rodziny. Nie czułam nic, czytając tę pozycję, co przy książkach od YA! jest sprawą niemożliwą.
„Royce Rolls” to pozycja, którą dość szybko się czyta. Formą przypomina trochę scenariusz z fragmentami portali plotkarskich, niż książkę, a fabuła jest sama nie wiem, jak to określić. Nie jest nijaka, ale też nic szczególnego nie wnosi. Ta książka „ni ziębi, ni grzeje” jeżeli miałabym ją ująć jakoś konkretnie. Można ją przeczytać, ale nie trzeba, jeżeli do niej nie ciągnie. Wydawnictwo YA! ma w swoim dorobku wydawniczym zdecydowanie lepsze pozycje. Chociażby recenzowana niedawno „Do zobaczenia w kosmosie”,albo „Do zobaczenia nigdy” (ale się złożyło z tymi tytułami). Decyzję pozostawiam Wam. Jeżeli lubicie czytać plotki, to „Royce Rolls” na pewno się Wam spodoba, jeżeli jednak nie przepadacie za interesowaniem się życiem innych osób, to możecie sobie ze spokojną głową odpuścić.
Za egzemplarz do recenzji dziękuje wydawnictwu