Pages

niedziela, 25 lutego 2018

[Manga, też książka] „Seraph of the End” – Kagami|Yamamoto (7-9)


Dawkowanie mang powinno być surowo zabronione.


Serio. Jak można wydać dziewięć tomików mangi i zapowiedzieć dziesiąty, kiedy ten dziewiąty kończy się w TAKIM MOMENCIE? 
To nie na moje nerwy. 
Definitywnie.
Aczkolwiek, ten dreszczyk wyczekiwania na dalszą część historii też jest przyjemny.
„Seraph of the End”, czyli anime, które zwojowało moje serce i manga, która poprawiła to, co zrobił poprzednik. 

Księżycowa Kompania pod dowództwem podpułkownika Gurena dostała rozkaz ataku na wampirzą arystokrację, która ma pojawić się w poszczególnych dzielnicach Nagoji. Wszystkie zespoły mają spotkać się na stacji serwisowej, aby ustalić, który oddział, kogo weźmie na cel. Gdy nasza wesoła kompania z Yuuichirą na czele dociera na umówione miejsce, okazuje się, że są ostatnimi. W dodatku spóźnionymi. Przez ich wcześniejsze zabawy przybyli na miejsce później, niż powinni i ktoś musi ponieść za to karę. Yuu, chcąc być mężczyzną w tym zespole bierze spóźnienie na siebie, ale podpułkownik wie, że to nie jego wina. Przy okazji przedstawia młodocianym wojownikom drużynę, z którą będą współpracować podczas misji. Na jej czele stoi kapral Makoto Narumi – dwudziestoletni chłopak, który przejmuje dowodzenie nad oboma drużynami momentalnie, oczywiście nie bez małych buntów w międzyczasie. Podczas osobistej rozmowy z Yuu, Guren proponuje zespołowi Shinoi Hiiragi, że zmierzą się w krótkim pojedynku. Trzech ludzi Gurena z nim samym, kontra cały jej zespół. Jeżeli wygra doświadczony podpułkownik, wtedy winę za spóźnienie poniesie nie tylko Yuu, ale i reszta drużyny. Młodzi chętnie przystępują do walki, która oczywiście jest z góry przegrana, bo brak im współpracy. Po walce zespół Makoto i Shinoi zmierza do Nagoji, a konkretnie do dzielnicy kontrolowanej przez Lucala Weskera – piętnastego progenitora w hierarchii wampirów. To na niego mają zapolować obie drużyny i pozbyć się wampira na zawsze. Po dość długich rozmowach i przekomarzaniach w końcu udaje im się, jako tako zgrać, a gdy Shin’ya z Yoichim zauważają wampira, jako pierwsi zaczyna się walka. Trudna i niesamowicie ciężka walka. Udaje im się zabić cel i zakończyć misję z powodzeniem. 
Guren nie ma jednak dobrych wieści, gdyż jeden z jego ludzi powiedział mu, że w ratuszu czeka na niego Crowley Eusford – trzynasty progenitor wraz z dwoma wampirzycami. Mężczyzna chce zostawić swój zespół w bezpiecznym miejscu i udać się sam na spotkanie z krwiopijcą. Jednak jego drużyna, tak samo jak Yuu ze swoją świtą nie mają zamiaru oddać podpułkownika w wampirze ręce bez walki. Udają się wszyscy razem przed ratusz, a tam zastają swoich przyjaciół z armii przykutych do krzyży naprzeciwko budynku. Rozpoczynają planowanie o uwolnienie swoich żołnierzy oraz zabicie wampirów. Misja ta, będąca niewiarygodnie ciężką musi się udać. 
Wojna przecież dopiero się rozpoczęła. 
Guren wpada w zasadzkę, gdyż te wampiry są znacznie silniejsze, niż myśleli, a Yuu pamiętający jak wiele zrobił dla niego dowódca rzuca się w wir walki i łączy z demonem, aby móc uratować podpułkownika. Niestety posiłki wroga nadchodzą i żołnierze Cesarskiej Armii muszą się wycofać, zostawiając swojego przyjaciela i dowódcę w rękach wampirów. 
Nieprzytomny Yuu niesiony na rękach Kimizukiego nie wie, że na placu, którym uciekają stoi Mika. 
Mikael – jego przybrany brat, który jest wampirem.
I jedyne, czego chce to zabrać Yuu z rąk ludzi, którzy go wykorzystują.

Mimo że wiem, co będzie dalej, bo widziałam całe anime to i tak potrzebuje natychmiast kolejnego tomiku tej mangi. „Seraph of the end” to jedna z bardziej wciągających historii, jakie miałam okazję czytać, bądź oglądać. 
Spełnia każdą moją zachciankę – dosłownie. Nie dość, że mam tu dwóch bohaterów, którzy stoją po dwóch stronach barykady, a dalej pragną dla siebie wzajemnie jak najlepiej, to jeszcze zjawiskowe walki na różne bronie, piękna, miękka kreska i pełne charyzmy charaktery poboczne. Wszystko to sprawia, że jestem zachwycona tą mangą i ciągle czekam na więcej. 
O dziwo, nie ma tu postaci, której bym nie lubiła. Wszyscy są tak fantastycznie wykreowani, że nie da się ich nie lubić. Pierwszy raz mi się to zdarza i nie będę kryć – naprawdę jestem z tego powodu zaskoczona. Mogę się tak zachwycać do wydania dziesiątego tomiku mangi, ale przecież nie o to tutaj chodzi. 

„Seraph of the end” jest mangą, które z tomiku na tomik wciąga coraz bardziej. Czytając, zaczynasz wtapiać się w historię i pragnąć, aby nigdy się nie skończyła. Zaczynasz stawać to po stronie ludzi, to po stronie wampirów, aż w końcu sam już nie wiesz, czego chcesz i jedyne, czego pragniesz to to, aby Yuu z Miką byli ze sobą i byli bezpieczni. 
Właśnie o to w tym chodzi! Jest to manga więcej, niż warta przeczytania. 
Tego po prostu trzeba posmakować. Jak wampiry próbują ludzkiej krwi.

Za egzemplarze do recenzji dziękuję wydaawnictwu