Pages

poniedziałek, 26 kwietnia 2021

Nasze potyczki ze złem – Mike Mignola & Warwick Johnson-Cadwell


Miłe złego początki.

Nasze potyczki ze złem to komiks, który przyciągnął mnie swoim opisem. Ostatnio coraz częściej na książkowych półkach pojawiają się wampiry i inne nadprzyrodzone istoty. Cieszy mnie „powrót do natury”, który możemy zaobserwować i mam nadzieję, że nie przeminie on szybko.
Nasze potyczki ze złem to pierwszy tom serii, chociaż sprawdziłam na goodreads i na razie nie wiadomo, jakiej serii i czy jest już druga część (na goodreads jej nie ma).
No dobra, ale o co chodzi w tym komiksie?

FABUŁA

Profesor J.T. Meinhardt i jego asystent pan Knox ponownie gonią za czającymi się w mroku koszmarami. Tym razem jednak towarzyszy im łowczyni wampirów, która w środowisku ma bardzo dobrą renomę, panna Mary Van Sloane. Nasi bohaterowie docierają do Lodzaraku, gdzie wampiry żyjące tam i żywiące się samymi zbrodniarzami i złodziejami pokazują im więzienie księcia Kurtza, który został zamknięty przy współpracy z bałkańskim klanem. Po wyjaśnieniu tej sprawy udają się do Siegfried, gdzie doprowadziła ich seria ataków wampirów. Jednak na terenie, na którym się znaleźli, nie tylko oni są teraz łowcami.
Czy poszukiwaczom uda się wyprzedzić konkurencje?
I na jaką sprawę zostaną zawołani po krótkim odpoczynku?

OPRAWA GRAFICZNA

Tutaj mam problem. Jak zobaczyłam ten styl rysowania pierwszy raz to pomyślałam, że w sumie to ja też potrafię takie krzywe twarze narysować. W „Nasze potyczki ze złem” rysunek to coś, do czego trzeba się szybko przyzwyczaić i po prostu skupić się na fabule. Nie napiszę, że podziwiałam tutaj widoki, bo tak nie było. W zasadzie to przeglądnęłam nawet strony autorskie oby panów i takich rysunków to nie widziałam. Nie mogę napisać, że jest to brzydka kreska, bo nie jest. Jest... okej. Na szczęście fabuła komiksu jest na tyle ciekawa, że rysunki nie wybijają z rytmu. Najbardziej w kwestii wizualnej to podoba mi się okładka tego komiksu, bo tutaj postaci są nawet ładnie narysowane.


OPINIA OGÓLNA

Nasze potyczki ze złem mają jeden, duży minus. Mianowicie są o wiele za krótkie i kiedy już czujemy się wciągnięci w świat nam przedstawiony, historia urywa się i..., aż chciałoby się napisać nara. Kiedy zobaczyłam koniec epilogu poczułam się, jakbym dostała w twarz od autorów. Rozbudzili moją wyobraźnię, uruchomili chęć na detektywistyczną przygodę, po czym trzask i spotykamy się z tylną częścią okładki komiksu. Jeszcze brakowało tylko, żeby sobie nim w łeb przywalić, że człowiek taki głupi i nie poczekał na drugi tom. Swoją drogą, tak jak pisałam na początku ciekawe kiedy ten drugi tom będzie. I tak, wiem że ten komiks jest kontynuacją „Pan Higgins wraca do domu, ale nie zmienia to faktu, że tak komiksów się nie kończy. Nie i już.
Nasze potyczki ze złem to początek ciekawej historii, która zabiera nas w świat wilkołaków i wampirów, o których już dawno zapomnieliśmy. Jeżeli lubicie swój cenny czas i chcecie poświęcić go na coś wartego uwagi to ten komiks jest dobrą opcją. Tak naprawdę, najgorsze w nim jest to, że jest krótki oraz, że nikt nie wie, kiedy będzie ten słynny „ciąg dalszy”.

Za komiks do opinii dziękuję wydawnictwu Non Stop Comics.
Grafika pochodzi ze strony wydawnictwa.