Pages

czwartek, 5 marca 2020

„Dzieci z Lovely Lane” - Nadine Dorries



Już nie takie świeże pielęgniarki.


Jak pamiętacie, po „Anioły z Lovely Lane” sięgałam z wielkim dystansem. Nie wiedziałam, czego spodziewać się po tej pozycji, a tym bardziej nie wiedziałam, czy ta historia trafi w mój gust. Jednak pierwszy tom serii o pielęgniarkach okazał się być nadzwyczaj przyjemną lekturą. Sięgnęłam zatem po drugi, czyli „Dzieci z Lovely Lane”, już z mniejszym sceptycyzmem, ale też z pewną dozą wątpliwości. I co? I ponownie zostałam zaskoczona. 

Nasze pielęgniarki nie są już płochliwymi stażystkami z pierwszego roku. Dziewczyny są wzorem dla nowych pracownic szpitala, a zarówno obowiązki, jak i życie prywatne stawia przed nimi wiele wyzwań. Miłość, która dookoła zaczyna rosnąć i mężczyźni, którzy starają się skraść serca naszych pielęgniarek będą musieli poczekać, bowiem dziewczyny muszą podjąć ważną decyzję: małżeństwo czy praca w zawodzie, gdyż zamężnym siostrom nie mogą pracować. 

Jednak to nie koniec problemów i rozterek. Do szpitala St. Angelus przybywa sroga siostra Van Gilder, która szybko zdobywa pseudonim Krwawa Ava Wampirzyca. Kobieta nie dość, że jest wyjątkowo niemiła, to jeszcze pragnie w szpitalu wprowadzić wiele radykalnych zmian. Niektóre z nich mogą przynieść brak pracy dla pielęgniarek. Wszystkie jej działania są podyktowane jednym – oszustwem. Szpitalna „mafia” postanawia zbadać przeszłość siostry Van Gilder i dowiedzieć się, dlaczego pielęgniarka została przeniesiona do ich szpitala. 

Muszę przyznać, że miło było wrócić do St. Angelus i do sióstr, które poznałam w „Aniołach z Lovely Lane”. Druga część tej serii jest tak samo ciepłą i lekką pozycją, jak pierwsza. W dodatku Nadine Dorries po raz kolejny porusza trudne sprawy. Tym razem jest to chociażby gwałt. 

Mogłoby się wydawać, że cała ta seria to przyjemne obyczajowe pozycje. Ale byłoby to ogromnym niedomówieniem. Owszem, są to przyjemne książki, które kradną godziny na czytanie, jednak pokazują nam życie w Anglii w 1954 roku, a także co nieco uczą o chorobach. Autorka sama ukończyła szkołę pielęgniarską, zatem wie co pisze, jeżeli chodzi o sprawy typowo medyczne. 

Poznajemy w tej pozycji nowych bohaterów, a także mamy namiastkę ich życia. Każdy z nich jest zupełnie różny, a szpital jest jedynym połączeniem całości. W „Dzieciach z Lovely Lane” Dorries postawiła na pediatrię, którą zdradza nam już tytuł książki, aczkolwiek nie brakuje też problemów z dorosłymi osobami. Warto też wspomnieć, że ten tom wychodzi poza ramy internatu pielęgniarek czy szpitala. 

W obu tych pozycjach możemy zauważyć, że pielęgniarki to jedne z najbardziej zajętych osób w całym środowisku medycznym. Pomijając, że autorka skupia się właśnie na dziewczynach pracujących w tym zawodzie, kiedy pojawia się lekarz, jego rola w rozdziale jest chwilowa. Dorries wprowadza też osoby z zewnątrz szpitala, przez co, podczas lektury możemy zobaczyć, że szpital to nie tylko pielęgniarki i lekarze, ale też osoby, które podejmują strategiczne, czy po prostu ważne decyzje. 

Niewątpliwie czarnym charakterem jest tutaj nowa siostra Van Gilder. Muszę przyznać, że ta kobieta irytowała mnie samą swoją obecnością w książce, a kiedy przychodziło mi czytać jej kwestie to miałam ochotę ją rozszarpać. Ale to w sumie tylko dowodzi na to, że Nadine Dorries napisała naprawdę dobrą kontynuację „Aniołów z Lovely Lane”.

„Dzieci z Lovely Lane” to warta przeczytania kontynuacja serii o pielęgniarkach. Autorka już po pierwszym tomie postawiła sobie bardzo wysoko poprzeczkę, aby zaciekawić czytelnika na dłużej. Muszę przyznać, że w drugim tomie ani trochę nie obniżyła poziomu. Wręcz przeciwnie, podniosła go jeszcze wyżej. Warto przeczytać tę serię i mówię to Wam ja, człowiek, który za takimi pozycjami nie przepada.

Za książkę do opinii dziękuję wydawnictwu