Pages

niedziela, 9 czerwca 2019

„W skali od 1 do 10” - Ceylan Scott


Każdy z nas jest świrem. 


Czarna, niepozorna okładka z białymi kreskami przemówiła do mnie bardziej, niż kolejny sielankowy obrazek. Kiedy sięgnęłam po „W skali od 1 do 10” czułam, że mam do czynienia z książką, która zostanie na dłużej w mojej pamięci. I tak też się w sumie stało. 

Siedemnastoletnia Tamar trafia do szpitala psychiatrycznego po próbie samobójczej. Dziewczyna przez wiele lat się samookaleczała, gdyż zmagała się z nienawiścią do samej siebie, a topienie smutków w alkoholu nie przynosiło ulgi. Kiedy trafia do Lime Grove nie jest przekonana, co do pielęgniarek tam pracujących. Kobiety te są dość oschłe i patrzą z politowaniem na swoich pacjentów. Tamar poznaje tam Jaspera, który choruje na anoreksję oraz Elle, dziewczynę mającą chorobę afektywną dwubiegunową. W szpitalu dostaje mały pokój, w którym skutecznie zabrano wszystkie niebezpieczne dla jej życia rzeczy, a Tamar choć z początku nie jest przekonana, szybko odnajduje się w nowym otoczeniu. Dziewczyna zaczyna swój pobyt w Lime Grove, a tam każdego dnia musi odpowiadać na pytani lekarzy. Dlaczego zaczęła się samooklaeczać? Czy chciała popełnić samobójstwo? Jak się czuje w skali od 1 do 10? Oraz najważniejsze pytanie, na które Tamar nie zna odpowiedzi: czy jest winna śmierci swojej przyjaciółki?

Wydawnictwo YA! nie pierwszy raz pokazało, że lubi książki ciężkie, trudne i chwytające za serce. Kiedy sięgałam po „W skali od 1 do 10” z miejsca wiedziałam, że nie dostanę łatwej książki. Byłam do tego przygotowana (tak mi się zdawało), nie sądziłam jednak, że czytając tę dość krótką książkę zacznę się zastanawiać nad... dziwnymi rzeczami. 

Tamar jest zwykłą nastolatką, która popełnia błędy i robi głupie rzeczy. No ale przecież kto z nas, za młodu ich nie robił? I tak Wam nie uwierzę, nawet jak będziecie się zapierać nogami i rękami, że co złego to nie wy. Już nie udawajcie. 

Dziewczyna czuje do samej siebie nienawiść i próbuje zniszczyć się przez żyletki, które tną jej skórę, niczym nóż papier. Podczas czytania nie jesteśmy w stanie wyczuć samego charakteru Tamar, a nawet mając przed oczami jej myślenie, ciężko przychodzi ogarnięcie tego, czego jesteśmy właśnie świadkami. 

Akcja książki toczy się w równym tempem, ale sama książka napisana jest w taki sposób, że trudno się od niej oderwać. Nie jest nudna, a niektóre fragmenty jak na książkę młodzieżową są bardzo mocne. Szczególnie, jeżeli ma się mocno rozbudowaną wyobraźnię. Muszę przyznać, że „W skali od 1 do 10” ciężko nazwać młodzieżówką. Raczej jest to książka, która uruchamia myślenie o sobie i o innych. Choroby psychiczne często uderzają w ludzi zupełnie niespodziewanie. Z początku nikt nie widzi problemów i zmian w osobach, które borykają się z nimi, ale w końcu prawda wychodzi na jaw. Pytanie tylko, czy uda nam się zdążyć ją odkryć, czy nie uda? 

Jedyne, czego brakowało mi w tej książce to rodzina Tamar. Niby pojawiała się jej matka i zabierała ją na przepustki, ale według mnie, było tego zbyt mało. Dziewczyna nie miała wsparcia w rodzicach, a znowuż jej nowi przyjaciele nie byli odpowiedni do tego wsparcia, bo sami mieli własne problemy. Zdecydowanie relacje rodzinne zostały tutaj mocno zaniedbane. 

„W skali od 1 do 10” to poruszająca książka, która pozostaje w pamięci na dłużej. To lektura pokazująca walkę z samym sobą, z własnymi emocjami i stawaniu przeciwko własnemu umysłowi, któremu z początku się poddaliśmy. Jest to pozycja, która trafi do niejednego nastolatka, ale też i dorosłego. Książkę zdecydowanie polecam. Czasami warto sięgnąć po coś, co uruchomi myślenie. 

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu