Pages

środa, 5 czerwca 2019

"Malum: Evil. Part Two" - Amo Jones


Majstersztyk.
Na tę książkę czekałam bardziej, niż na cokolwiek innego. Po zakończeniu, jakie zaserwowała nam Amo Jones w "Malum: Evil Part One" dostałam ataku serca i zahibernowałam się do czerwca. Dopiero, gdy na czytniku zobaczyłam ARC drugiej części, mój wewnętrzny niedźwiedź, który spał w końcu się obudził.


Ciężko było mi się zabrać do napisania tej opinii, głównie dlatego, że w Polsce mamy dopiero „Tacet a Mortuis”, a znowuż nie wiem ile z Was przeczytało już „Malum:Evil” part 1. 
Długo myślałam, jak napisać tę opinię, bo nie chce zdradzić za dużo, ale też cokolwiek nie napiszę w opisie fabuły, będzie dla Was spojlerem.
Dlatego stwierdziłam, że tym razem nie będzie akapitu, w którym opowiadam pokrótce o historii. 
Musicie ją odkryć sami. 
A będziecie mieć tą możliwość 11 czerwca.


„Malum 2” to książka, która wyjaśnia wiele wątków, ale mnoży też te niewyjaśnione. 
Dowiadujemy się wiele o Tillie i Nate'cie, ale też rodzi się multum pytań o Hectora, Madison z Bishopem, a przede wszystkim o mojego ukochanego Brantleya. 
Przyznam szczerze, że z niecierpliwością czekam na kolejną część, bo wiem, że miałam rację od początku obstawiając, że to właśnie Brantley Vitiosis będzie najlepszą postacią w całej tej serii. 
Całe szczęście, że klepnęłam go już na premierze „Srebrnego Łabędzia”.


Amo Jones w części pierwszej historii Nate'a i Tillie tak naprawdę brała długi rozpęd, gdzie my, Czytelnicy, myśleliśmy, że nic nas już nie zdziwi. „Malum 2” to książka, którą na pewno będę czytać drugi, albo i trzeci raz, bo uwierzcie mi... tego nie da się ogarnąć za jednym poczytaniem. 

Jak wspominałam wyżej pojawia się Madison, ale jest jej tutaj naprawdę mało. Bishop też jest lekko wycofany, za to poza Nate'm i Tillie to właśnie Brantley'a jest najwięcej. A on także nie jest tutaj tak całkiem sam. Ale nic Wam więcej nie zdradzę.


Wiele tajemnic znajduje rozwiązanie, a jeszcze więcej sekretów zostaje zakopanych „na potem”. Kiedy pierwsze trzy tomy były nieco chaotyczne, ale nadal dobre, tak tutaj mamy wszystko zabójczo wręcz poukładane i nic nie jest przypadkowe. 

Kiedyś to „Tacet a Mortius” było książką, którą uwielbiałam. Dziś jest to „Malum: Evil” part 2. Za kilka miesięcy będzie to „The Devils Saint”, czyli pierwszy tom o Brantley'u, bo widzicie... miał być jeden, ale Amo pod naciskiem fanów zmieniła zdanie. Co oznacza więcej jednego, z najbardziej popieprzonych Królów w całej serii. Nie żebym narzekała. 

Obie cześci „Malum” to majstersztyk. To książki dojrzałe i zupełnie inne, niż to co znamy ze „Srebrnego Łabędzia” i jego kolejnych części. Nate jest całkiem innym bohaterem, a w Tillie także zachodzi ogromna zmiana. 

To jedna z tych serii, które trzeba przeczytać samemu, aby móc je zrozumieć i ogarnąć. 
To jedna z tych serii, których żadna opinia nie jest w stanie prawidłowo określić. 
Amo Jones po raz kolejny pokazała, że potrafi pisać książki, po których mózg przestaje pracować, a zdziwienie na twarzy zmienia się w niedowierzanie. 

Z mojej strony... mogę Wam jej książki polecić z całego serca.