Pages

poniedziałek, 29 kwietnia 2019

[Manga, też książka] „Card Captor Sakura”|CLAMP (1)


Różowa siła nadchodzi!


Nie jest to mój ulubiony kolor, jak mam być z Wami szczera. Ale za to różowe mangi, czy książki świetnie prezentują się na zdjęciach, bo są naprawdę fotogeniczne. Wtedy jest tak uroczo, cukierkowo i wesoło, że głowa mała. „Card Captor Sakura” został wydany na dwudziestolecie wydawnictwa Waneko. Klasyka gatunku moi drodzy, właśnie stoi przed Wami otworem i zaprasza do świata magical girl, którą okazała się być tytułowa Sakura.

FABUŁA

Dawno temu był potężny czarodziej, który nazywał się Clow Reed. Mężczyzna o nietuzinkowej inteligencji potrafił mieszać różne żywioły i tym oto sposobem postanowił stworzyć karty, które nazwał swoim imieniem – Clowa. Każda z kart posiadała magiczne właściwości, które tylko wybrany przez Strażnika Pieczęci mag mógł posiąść. 
Sakura będąca uczennicą trzeciej klasy szkoły podstawowej, okazała się być odpowiednią osobą do posiadania kart Clowa. Problem w tym, że kiedy dziewczynka otworzyła księgę, w której ów karty powinny być, okazało się, że zniknęły. Strażnik Pieczęci, który pilnował księgi Kerberos, zwany przez Sakurę Keruś, spał i nie zauważył kradzieży kart. A może to Sakura uwolniła karty, kiedy ciekawa otworzyła księgę? W każdym razie niektóre z nich posłusznie do dziewczynki wróciły, a niektóre stwierdziły, że wolą poczuć trochę wolności i wesoło rozrabiają w mieście. 
Sakura nie dość, że musi zaliczać kolejne przedmioty, ćwiczyć do drużyny cheerleaderek, a przede wszystkim użerać się ze swoim starszym o siedem lat bratem, to teraz jej obowiązkiem jest także złapanie brakujących kart Clowa. Nie jest jednak sama w tej gonitwie, gdyż pomaga jej przyjaciółka Tomoyo oraz Keruś. 

OPRAWA GRAFICZNA

Wydawnictwo Waneko z okazji swojego dwudziestolecia postanowiło poświęcić więcej uwagi na mangi od CLAMP. „Card Captor Sakura” jest wydana wspaniale. Manga, ma perłową, matową obwolutę, którą można długo podziwiać, a kiedy otworzy się tomik od razu atakują nas kolorowe wklejki, których jest naprawdę dużo. Tomik jest bajecznie dopieszczony szczegółami, które zapierają dech w piersi, a sama kreska jest w starym stylu. No, ale przecież to manga w starym stylu. Muszę przyznać, że poczułam się trochę staro czytając tę pozycję, bo wiecie... latka lecą, kreski się zmieniają, a my ciągle mangi czytamy i przestać nie potrafimy. Kreska jest oszczędna, nie ma tu przepychu, a całość jest bardzo przejrzysta. Mnie się to podoba. Szczególnie, że mamy też dwóch fantastycznych panów, do których nasze młode bohaterki namiętnie wzdychają każdego dnia. 

BOHATEROWIE

Sakura mi się podoba, chociaż momentami jest troszkę infantylna. Jednak podchodziłam do tego tytułu obojętnie i szybko stwierdziłam, że skoro bohaterka ma dziesięć lat, to nie mogę oczekiwać po niej cudów i myślenia, jak dorosła osoba. Dziewczynka żyje swoim normalnym, codziennym życiem codziennie użerając się ze starszym bratem, a oboje są wychowywani przez ojca. Matka dziewczynki zmarła, kiedy ta miała trzy latka. W sumie biorąc pod uwagę, że rodzice Sakury pobrali się, kiedy matka miała szesnaście lat, a ojciec dwadzieścia pięć, można by tu zadzwonić na policję i zgłosić pedofilię. No, bo wiecie, jej brat ma dziesięć lat...
No i zapomniałabym o Kerusiu, który jest uroczą maskotką, a odgrywa w życiu naszej magical girl bardzo ważną funkcję. Heh, czasami mówi ona jak Yoda mistrz, co jeszcze bardziej mi się podobało, a jak widziałam słowa „jużem, ksijęgi” to myślałam, że umrę ze śmiechu. Przeuroczy stworek. 

OPINIA OGÓLNA

„Card Captor Sakura” to ciekawa manga. Dla fanów CLAMP pozycja obowiązkowa, innym myślę, że z dużą dozą obojętności na to, co wyczynia się w tej mandze, też ta pozycja może się podobać. Jeżeli szukacie czegoś lekkiego i optymistycznego to właśnie to znaleźliście. Magiczne artefakty, młode bohaterki, urocze stworki, pogoń za kartami, przystojni młodzi mężczyźni, którzy zawrócili naszym bohaterkom w głowach i życie codzienne to coś, czemu nie można się oprzeć. Ja jestem kupiona. Co więcej jestem ciekawa kolejnych tomów, a anime, choć przeraża mnie ilością odcinków też mam zamiar obejrzeć. 

Za tomik dziękuję wydawnictwu