Pages

sobota, 23 marca 2019

„Słodki Drań” - Vi Keeland & Penelope Ward


Masz ochotę ze mną zgrzeszyć, Księżniczko?


Długo by pisać ile bohaterów Vi Keeland i Penelope Ward powołały razem do życia, aby porwać nas ich perypetiami. „Słodki Drań” jest najnowszą pozycją tej dwójki od wydawnictwa Editio Red i chyba też jedną z ciekawszych, jakie wyszły spod pióra Keeland i Ward. 

Aubrey znużona długą podrożą zajechała na stacje benzynową nie tylko po to, żeby zatankować swoje pełne od kartonów auto, ale też zobaczyć bibeloty stojące na sklepowych półkach. Jej uwagę przyciąga mała figurka jednego z prezydentów USA, a kiedy kobieta rozmyśla nad tą ozdóbką głos obok znienacka podpowiada, aby ją kupiła, przez co Aubrey upuszcza figurkę, a tej odpada głowa. Winowajcą okazuje się być jeden z przystojniejszych mężczyzn, jakich widziała, który nie dość, że płaci za jej figurkę to jeszcze jeździ motocyklem. Kobieta nie może oderwać wzroku od motocyklisty, a jej nieme marzenia o poznaniu go bliżej szybko się spełniają, bo okazuje się, że motocykl milusińskiego padł trupem, a ten postanowił skorzystać z podwózki, którą jest auto Aubrey. 
Chance od początku ich wyprawy okazuje się być zarozumiałym i pewnym siebie mężczyzną, który wie czego chce. Im dłużej jadą razem, tym częściej zaczynają zjeżdżać w boczne trasy i objazdy, aby spędzić ze sobą jeszcze więcej czasu. Droga zaczyna ich do siebie zbliżać, a moment kulminacyjny jest kiedy potrącają... kozła na ulicy. 
Jednak bajka nie może trwać wiecznie.

„Słodki Drań” trafił na drugie miejsce na podium, jeżeli chodzi o książki pisane przez ten duet. Autorki poszalały całkowicie i wyszło im to znakomicie. 
Jak w innych ich książkach, czuło się momentami nudę, albo sztywność, tak tutaj nie ma ani tego pierwszego, ani drugiego. 

Aubrey jest mi obojętna, w sumie momentami była dla mnie trochę głupiutka, ale ogólnie nic do niej, jako bohaterki nie mam. Chance... cóż, tutaj mogłabym dużo napisać. Chłopak z początku czaruje i czaruje, a te czary doskonale mu wychodzą. Potem nagle znika i nikt nie wie dlaczego. Dopiero w drugiej części książki zaczyna się jego opowieść i prawda. 
Autorki podzieliły książkę na część gdzie narratorką jest Aubrey i tę, gdzie Chance wiedzie prym. Ta druga podobała mi się bardziej szczególnie, że chłopak namiętnie zabiegał o względy dziewczyny, którą utracił. Nie, nie przez głupotę. Powiedziałabym raczej, że przez poczucie obowiązku. Podobało mi się to, co Chance wyrabiał i dopiero w tej drugiej części możemy zobaczyć prawdziwą naturę tego bohatera. 

Humor w tej książce jest jednym z lepszych, jakie posiada cała ta seria. Żadna książka nie przypadła mi tak do gustu jak „Słodki Drań”. Może nie będziecie się zwijać ze śmiechu, ale na pewno się uśmiechniecie. I to nie raz. 

Nie do końca wiem, co stało się z okładką. Nie wiem, czy na Waszych też jest niby śnieg (deszcz), skoro model z okładki jest całkowicie suchy. Może to jakiś błąd w drukarni, czy wada towaru, ale sprawdzałam z kilkoma innymi książkami i są takie same, jak moja. Nie żeby mi to przeszkadzało. Raczej po prostu zastanawia, co tu się zadziało. 

„Słodki Drań” to świetna przygoda. Książkę czyta się jednym tchem. Nie ma tutaj nudy, a akcja zwalnia tylko po to, aby chwilę później ruszyć ponownie z kopyta. Miałam wrażenie, że znajduję się na sinusoidzie, kiedy czytałam tę pozycję. Bohaterowie nie są płytcy, fabuła mimo że schematyczna to nie męczy, a wszystko to przyprószone humorem robi naprawdę dobrą lekturę na kilka godzin relaksu. A co najważniejsze, „Słodki Drań” pokazuje, że w życiu nie tylko liczą się pieniądze i kariera. Najważniejsze jest myślenie o samym sobie i nieuleganie wpływom z zewnątrz. Ale do tego sami dojdziecie, kiedy przeczytacie tę pozycję. 

Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu