Pages

poniedziałek, 18 lutego 2019

„Kwintesencja Q” - Pepper Winters




Na drugi tom „Potworów z ciemności” czekało chyba bardzo wiele z Was, prawda? W końcu się doczekaliście i książka jest już na naszym rynku. Ale czy Wy, jesteście gotowi na to, co dzieje się z Tess i Q w drugiej części? 
Odpowiecie „tak”, a ja sądzę, że nigdy nie będziemy gotowi na to, co poczyniła Pepper Winters z bohaterami swojej książki.


Bestia wyskoczyła na wolność. Oddychałem z trudem. Tym właśnie teraz byłem. Mężczyzną, który pragnął krwi. Mężczyzną, który śmiał się, łamiąc kości, i bez mrugnięcia okiem pakował kulkę w gwałciciela.”


Po powrocie Tess do Blois, gdzie w swojej ogromnej rezydencji mieszka Q, oboje zaczynają żyć razem. A przynajmniej próbować. Spędzają czas na oddawaniu się seksualnej przyjemności, aż pewnego dnia Q po czterech dniach, w których nie pojawił się w pracy proponuje (chociaż to za dużo napisane) Tess wylot do Paryża i pracę dla niego w Moineau Holdings. Tym sposobem dziewczyna zyskuje nie tylko faceta swoich marzeń, ale też dobrą pracę zaraz po studiach. 
Kiedy udają się do Paryża, a Q wprowadza Tess do swojego gabinetu dziewczyna ma atak paniki, który podpowiada jej o niebezpieczeństwie czającym się tuż za rogiem. 
Kiedy Q wychodzi z biura w sprawie interesów, zostawiając ją samą, zdarza się coś, czego Tess bała się najbardziej.
Jej atak paniki naprawdę ostrzegał przed niebezpieczeństwem. 
Dziewczyna zostaje porwana w akcie zemsty, a późniejsze jej życie zaczyna ją zmieniać. 
Tess robi się pusta. 
Jak lalka.
Q pragnie ją odnaleźć, ale czy będzie im pisane szczęśliwe zakończenie?

Jeżeli „Łzy Tess” sprawiły, że przecieraliście oczy ze zdumienia, to „Kwintesencja Q” sprawi, że będziecie je sobie chcieli wydłubać. W dobrej wierze oczywiście. 
Osobiście uwielbiam takie pozycje. Jestem spaczona i nie ukrywam, że im brutalniej tym bardziej jestem na tak. „Łzy Tess” przy drugim tomie są jedynie lichym wstępem do historii i psychiki bohaterów. „Kwintesencja Q” to książka pełna potworności, brutalności i obojętności. To pozycja, przy której powinniście się zastanowić „czy wszystko z Wami w porządku, że podoba Wam się taka lektura”.
Nie żartuję. 
Nikt normalny nie wytrzyma tej adrenaliny i ciśnienia. 
Ale... chwileczkę. 
Kto tutaj jest normalny? 


Oboje błądziliśmy w ciemności, próbując ustalić zasady naszego związku, i mieliśmy zostać potępieni, dopóki nie nauczymy się wiary w siebie.”


Autorka daje nam złudną wizję, że między Q, a Tess wszystko układa się świetnie. Prawda wygląda inaczej, gdyż oboje są dręczeni przez koszmary, o których nie chcą opowiedzieć. Kiedy jednak dochodzi do porwania, Tess zmienia się nie do poznania. Nie jest to już bohaterka, jaką znamy z pierwszego tomu. Nie jest to pragnąca ostrego seksu kobieta. To... ptak. Uwięziony w klatce z połamanymi skrzydłami, któremu nie jest dane wyzdrowieć. 

Pepper Winters nie zaniedbała także Q. Mężczyzna, który ma u stóp cały świat, nagle zostaje pozbawiony najważniejszej w nim osoby. Nie potrafi być człowiekiem, zmienia się w drapieżnika, gotowego dorwać ofiarę i odzyskać to, co jego. Jak w pierwszej części go lubiłam, tak teraz dosłownie uwielbiam tego jegomościa. I wiem, że Wam też on się będzie podobać! 


Pragnąłem tylko prawdy. Chciałem posiadać, dręczyć i konsumować. Chciałem być powietrzem, którym Tess oddychała. Chciałem być wodą, którą piła. Chciałem utrzymywać ją przy życiu, pragnąc jednocześnie ją zabić.”


Jedyne, co mnie przez całą lekturę irytowało to sławne „kuźwa”. Końcem końców zapomniałam sprawdzić to w wersji angielskiej, ale dam sobie rękę uciąć, że tam nie ma „kuźwa”. Czasami to słowo zwyczajnie nie pasowało do sytuacji. Aż prosiło się o soczyste „kurwa”, a najlepiej z podkreśleniem „mać”, a nie jakieś łagodne „kuźwa”. Ta książka nie pasuje do takiego lekkiego słowa. Ani trochę. 

„Kwintesencja Q” to do potęgi popaprana książka. Nie ma co tu kryć, musimy mieć coś nie po kolei w głowie, że podoba nam się tak wypaczona pozycja, ale dobrze nam z tym. Jest to lektura lepsza, niż same „Łzy Tess”. Autorka dodała pieprzu i przesypała curry, które podkręciło ostrość całości potrawy. Wyśmienita lektura dla wymagających czytelników, którzy chcą poczuć w sobie i na sobie wszystko, co bohaterowie odczuwają w książce. 

Za egzemplarz dziękuję