Pages

poniedziałek, 21 stycznia 2019

„Korona Kłamstw” - Pepper Winters



W końcu!


Wydawnictwo Kobiece, wie jak rozgrzać kobiety od początku roku. Kiedy zobaczyłam w zapowiedziach „Koronę Kłamstw”, nie minęły trzy dni, jak siedziałam i czytałam ją po raz kolejny, aby napisać dla Was recenzję i przypomnieć sobie tę ciekawą opowieść. 
Już na wstępie mogę Wam z ręką na sercu napisać, żebyście śmiało brali się za tę książkę. Nie będziecie żałować!

Elle Charlston jest córką wielkiego biznesmena Joe Charlstona, który prowadzi jedną z większych firm w Nowym Yorku o wdzięcznej nazwie Belle Elle. Dziewczyna od małego, była kierowana przez ojca w stronę jego spuścizny, a kiedy zostali we dwójkę, po śmierci matki, Ella sama zdecydowała się pracować w Belle Elle. Szybko jednak zrozumiała, że za piękną fasadą i ogromnymi pieniędzmi kryje się brak czasu dla samej siebie i „odmóżdżenia”, które młodzi ludzie osiągają, poprzez wyjścia ze znajomymi do baru. W swoje dziewiętnaste urodziny Elle postanawia urwać się szybciej z pracy i poznać smak nocnego miasta i klubów. Dziewczyna zmienia regulaminową, formalną sukienkę, na jeansy i koszulkę i znika w tłumie Nowego Yorku. 
Szybko jednak kończy swoją przygodę, gdyż w ciemnym zaułku dopada ją dwóch mężczyzn, którzy chcą ją zgwałcić. 
Kiedy Elle myśli, że nie znajdzie się ktoś, kto jej pomoże w uliczce pojawia się zakapturzony mężczyzna, który ją ratuje. 
Daje się namówić na wycieczkę po Central Parku, gdzie tajemniczy nieznajomy kradnie jej pierwszy pocałunek w życiu, a potem zostają złapani przez ochronę parku. 
Ojciec dziewczyny, mający wpływy, uwalnia swoją córkę z kajdanek, jednak jej wybawca, trafia do radiowozu. 
Bez nazwiska. 
Bez imienia. 
Życie Elle wraca na stary rytm, ale dziewczyna każdej nocy i każdego dnia rozpamiętuje swój pocałunek z nieznajomym i stara się poznać jego tożsamość. 
Problem w tym, że chłopak przepadł, jak kamień w wodę.
Ale czy na pewno?

Uwielbiam tę historię!
Pod każdym pojęciem.
Pepper Winters wie, jak zbudować tajemniczą fabułę i podkręcić jej temperaturę do wrzenia. Chociaż mieliśmy już okazję doświadczyć książek tej autorki, bo przecież świetne „Łzy Tess”, można już u nas przeczytać, to dopiero tutaj zakochacie się w Winters bardziej.
„Korona Kłamstw” jest pierwszym tomem dyologii „Truth & Lies”, który rozpoczyna historię Elle i jej obrońcy (specjalnie nie zdradzę Wam, jak ma ten jegomość na imię). Mam nadzieję, że „Throne of Truth” będzie tak, szybko na naszych półkach, że nawet nie zdążymy się przedstawić. 

Bohaterowie są prześwietnie wykreowani. Palce lizać! 
Elle, najpierw jako dziewczynka, a potem jako kobieta jest niesamowicie dobrze rozwinięta. Jej postać pokazuje, jak zmienia się myślenie dziewczyny i jej zachowanie wobec osób, które chcą czegoś od niej, bo ta jest zamożna.
Ale postać Elle to pikuś, przy tajemniczym obrońcy, który jest „ach i och”. Pomijam fakt, że przystojny z niego skurczybyk (wyobraźnia pracuje). Ma charakter jak brzytwa, a zachowuje się jak lew broniący swojej zdobyczy. Uwielbiam tego bohatera i wiem, że wy też go pokochacie.

Cała ta historia, napędza się tajemnicą. Ciągle nie wiemy wszystkiego, a nawet jeżeli świta nam coś w tych mózgach, to i tak nie możemy być pewni, że mamy rację. Można by napisać, że „Korona Kłamstw” to książka, taka jak inne, ale to będzie wierutne kłamstwo. Albo raczej koronne. Tutaj nic nie jest takie, jak w książkach z tego gatunku, a nawet jak jest, to i tak tylko Wam się to zdaje. W dodatku końcówka pierwszego tomu, wywołuje palpitacje serca i chęć rzucenia książką przez cały pokój, albo powyrywania z niej książek. Wiem, że książkoholicy takich rzeczy nie robią, ale wiecie... idzie dostać kurwicy, kiedy kończy się „Koronę Kłamstw” i trzeba czekać na drugi tom. Wiem, co mówię (piszę w sumie).

„Korona Kłamstw” to świetna pozycja, którą uwielbiam i uwielbiać będę. Czytałam ją dwa razy i nie żałuję, że do niej wróciłam, a uwierzcie mi, rzadko kiedy wracam do książek, bo nie mam czasu na powtórki, kiedy tyle nowych pozycji wychodzi i trzeba je nadganiać przed śmiercią. Polecam Wam tę pozycję, czytać „na już”. Z drugiej zaś, strony nie polecam, bo czekanie na kolejny tom będzie prawdziwą drogą przez mękę. Ale i tak wiem, że nie wytrzymacie i przeczytacie, a potem będziecie się wkurzać. Byle nie na mnie.

Za egzemplarz dziękuję