Pages

piątek, 28 grudnia 2018

„Najdroższy sąsiad” - Penelope Ward


Druga część „Przyrodniego brata”?


Penelope Ward zawitała do nas z pozycją „Przyrodni brat” wydaną przez wydawnictw EditioRed. Fakt, znaliśmy ją wcześniej z jej książek pisanych w duecie z Vi Keeland, ale jej samodzielną książkę mieliśmy okazję czytać dopiero w tamtym roku. Po roku możemy przeczytać, tak jakby drugą część „Przyrodniego brata”, która oficjalnie nie jest drugą częścią. O tym za chwilę.

Życie Chelsea posypało się razem z rozstaniem z chłopakiem, z którym w swoich snach planowała piękny ślub. Dziewczyna była przekonana, że druga połowa związku także wiernie kocha ją, całym sobą. Przeoczyła jednak moment kiedy ukochany zaczął się od niej oddalać, aby zerwać z nią całkiem i odejść do swojej nowej dziewczyny. Elec odszedł, a Chelsea czekała przeprowadzka do nowego mieszkania i życie w samotności. 
Siostra Chelsea podpowiedziała jej terapię „na wygadanie się” i tym oto sposobem dziewczyna znalazła terapeutkę, która słuchała uważnie jej wywodów, a sama wspominała o... jednorożcach. Kiedy dziewczyna pogodziła się ze stratą swojego faceta, w pobliżu znalazł się sąsiad zza ściany obok – D.H. Hennessey, którego psy ujadały z samego rana, aby wieczorem być cicho. Chelsea wiele razy napatoczyła się na Damiena i powiedziała mu parę miłych i niemiłych słów, aby końcem końców zacząć z nim rozmawiać i otwierać się na obcego mężczyznę. Damien nie został jej dłużny, chociaż jeden sekret trzymał tylko dla siebie i marzył, aby nikt go Chelsea nie wygadał. 
Niestety sekrety i kłamstwa w końcu zawsze wyjdą na wierzch i właśnie tak stało się z tajemnicą Damiena.

Zastanawiacie się pewnie, dlaczego na początku pisałam o „Przyrodnim bracie”, mam rację?
Ile z Was, podczas czytania poprzedniego akapitu wyłapało imię Elec i skojarzyło to z głównym bohaterem właśnie tej książki? 
Kiedy pierwszy raz Chelsea mówiła o Elecu, który wolał swoją przyrodnią siostrę Gretę, od razu zapaliła mi się w głowie lampka. Szukając szybko w głowie imienia Elec, mój wzrok przeleciał (dosłownie :) półki i natrafił na „Przyrodniego brata”. I wtedy już wiedziałam. Elec, który jest ex- chłopakiem Chelsea to Elec z tamtej książki. Muszę przyznać, że Ward zgrabnie to połączyła, chociaż nie wiem, czy czytając „Najdroższego sąsiada”, ludzie ogarniali, że Elec to TEN ELEC. 
Ale kumacie?

„Najdroższy sąsiad” podobał mi się do 80% książki. Ostatni 20% nie dość, że było bardzo przewidywalne, to w dodatku zrobiło się też słodkie jak kisiel. Dosłownie widziałam takie „bla bla bla, kochanie. Bla, bla, bla skarbie,” No... i tak do końca książki. Już na samym początku, jak sięgnęłam po historię Chelsea zastanawiałam się, czemu „Sąsiad” jest taki długi. Gdyby Ward wycięła tę końcówkę i po prostu ładnie zakończyła opowieść byłoby zdecydowanie lepiej. 

Co do bohaterów to w sumie nie mam o czym napisać. Byli. Po prostu. Nie polubiłam ich, nie znienawidziłam. Dało się ich przegryźć i tyle. Koniec pieśni.

Za to humor! W książkach Ward śmieszne sytuacje są naprawdę śmieszne i nie czuć, że są one pisane na siłę, jak u innych autorek. Ot, choćby Keeland. U niej dość często wyczuwam wprowadzanie humoru na siłę. Zaś w książkach, które obie autorki piszą razem ten humor niby jest, ale równie dobrze mogłoby go nie być i też nikt by nie zauważył. Nie uważam, że są złe. Nie, a skąd. Dobrze się je czyta i wciągają, ale czasami już wystarczy tego śmiechu, który nie zawsze jest prawdziwy. 
I w „Przyrodnim bracie”, i w „Najdroższym sąsiedzie” mamy świetny humor, który nie jest wymuszony, a sytuacje z jakimi spotykają się bohaterowie naprawdę bawią. Ward zdecydowanie lepiej umie w humor, niż Keeland. 

„Najdroższy sąsiad” to książka warta przeczytania dla humoru i relaksu. Miło spędziłam z nią czas i podobała mi się, pomijając zasłodzoną końcówkę. W każdym razie, jeżeli „Przyrodni brat” podobał się Wam, to i ta pozycja też będzie. 

Za egzemplarz dziękuję