Pages

wtorek, 3 kwietnia 2018

„Tamta dziewczyna” - Erica Spindler


Kiedy nikt nie chce ci wierzyć.

Rzadko czytam kryminały, bądź thrillery. Nie, że mnie nudzą czy coś. Po prostu dość często wiem, kto jest winny i denerwuje mnie ułomność bohaterów, kiedy rozwiązanie mają przed samym nosem. Kiedy wydawnictwo Edipresse wydało „Tamtą dziewczynę” z okładką wpadającą w oko, stwierdziłam, że ponowie pokuszę się o przeczytanie tego gatunku. 
Muszę przyznać, że moje podejrzenia były prawidłowe, ale i tak zostałam zaskoczona podczas lektury.

Dziewczyna, której nikt nie wierzył.”

Miranda Rader pracuje dla policji w małym miasteczku Harmony w stanie Luizjana. Jest rzetelną i odpowiedzialną funkcjonariuszką policji,a wszystko to zdobyła dzięki swojej sile walki o sprawiedliwość i docieranie do prawdy. Pewnego dnia zostaje wezwana przez samego komendanta policji dna miejsce okrutnej zbrodni. Ofiarą śmiertelna okazuje się wykładowca pobliskiego uniwersytetu, który przez całe swoje życie miał naprawdę dobry kontakt ze studentami. Mężczyzna miał też słabość do kobiet, a kobiety miały słabość do niego, gdyż był bardzo przystojny. Miranda zostaje głównodowodzącą całej sprawy, jednak morderstwo, to tylko początek do przypomnienia o przeszłości, od której kobieta bardzo dawno się odcięła. 
Kilka dni później, kiedy detektywi starają się dociec prawdy i znaleźć winnego tego brutalnego morderstwa, okazuje się, że nie jest to jedyna ofiara. 
Miranda znajduje kolejnego trupa, którego znała od najmłodszych lat, gdyż kiedyś musiała tłumaczyć się z narkotyków, które przy niej znaleziono. 
Historia młodej dziewczyny, która starała się opowiedzieć każdemu, kto mógł jej pomóc, dla słuchaczy była tylko bajką i nikt jej wtedy nie uwierzył.
Historia kobiety, która próbuje znaleźć winnego i poznaje prawdę o wykładowcy, jest bliźniaczo podobna do tej sprzed czternastu lat. 
A obie te historie łączy jedno – Miranda Rader.

Nie czytałam, żadnej z książek Erici Spindler, więc kompletnie nie wiedziałam, czego mam się spodziewać po „Tamtej dziewczynie”. Teraz wiem, że to jest naprawdę dobra książka. Kiedy zaczęłam ją czytać, to zrobiłam tylko kilka godzin przerwy na sen, aby z rana od razu po nią sięgnąć i dowiedzieć się, czy moje domysły są prawdziwe.
Jak pisałam wyżej, oczywiście były, ale mimo tego i tak zostałam zaskoczona, podczas czytania zakończenia. 

Autorka stworzyła złożoną postać, jaką jest Miranda. Kobieta, mająca ciężkie dzieciństwo, postawiła na swoim, zmieniła się i została funkcjonariuszką policji, gdzie kiedyś znaleziono przy niej kilka razy narkotyki. Miała marzenie, aby wyjechać z miasteczka jak dorośnie, jednak z racji pracy została na miejscu. Miranda jest bohaterką, które lubię w książkach. Odważną, odpowiedzialną i idącą do celu, nawet kiedy po drodze zastaje trudności.
Dodatkowo, w rozdziałach została przepleciona teraźniejszość ze wspomnieniami z przeszłości, co daje nam obraz jakby z dwóch stron. Młodej dziewczyny i dorosłej kobiety. 
Muszę przyznać, że byłam bardzo zaciekawiona wspomnieniami, ale też moja ciekawość została udobruchana tym co otrzymała. 

Reszta postaci na tle Mirandy w sumie się nie wyróżnia. Już po pierwszym pojawieniu się komendanta można dostrzec, jak z niego jest typ i tu akurat zaczyna się przewidywalność. Nie przeszkadzało mi to jakoś zbytnio, ale było trochę za łatwo.

System jest zepsuty do szpiku kości. Sprawiedliwość istnieje wyłącznie dla bogatych. Silni rządzą słabymi. Świat się kręci, a oni nim sterują. I nic się nigdy nie zmienia.”

Zdecydowanie książka mi się bardzo podobała. Jeżeli będę miała okazję, to wrócę do tej autorki, przy innej jej pozycji. Krótkie rozdziały sprawiają, że ma się wrażenie, iż dosłownie pędzi się przez strony, co też skłania do słów „Jeszcze jeden i idę spać”. 

„Tamta dziewczyna” wciąga. Nie dość, że okładka rzuca się w oczy, to treść nie odstępuje od niej ani trochę. Fani gatunku będą wniebowzięci podczas czytania, a ci, którzy nie mieli okazji czytać jeszcze takiej lektury na pewno znajdą w niej też coś dla siebie. Jak pisałam wcześniej, rzadko kiedy czytam takie książki, ale jak już jakąś biorę to zazwyczaj okazuje się być ona strzałem w dziesiątkę. „Tamta dziewczyna” to właśnie jedna z tych „ustrzelonych” pozycji. Co więcej, jak już zapomnę o czym była za kilka lat, to z chęcią do niej ponownie wrócę!

Za egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuję wydawnictwu