Pages

piątek, 16 marca 2018

„Mężczyzna musi dotrzymywać raz danego słowa.”| „Bez pożegnania” Mia Sheridan


Wszyscy dookoła mówili, ostrzegali, że książki Mii Sheridan rozbijają serce, aby potem je skleić I ponownie zdewastować. 


Z racji, że wcześniej nie miałam okazji czytać żadnej jej pozycji (mam trzy na półce), które pojawiły się w naszym kraju, a wydawnictwo Edipresse na luty zapowiedziało „Bez pożegnania” postanowiłam znowu poznęcać się nad samą sobą, sięgnąć właśnie po nią i sprawdzić, czy wszystkie „ochy” i „achy”, jakie ślą w stronę Sheridan czytelniczki, są rzeczywiście uzasadnione.

Annalia Del Valle, jest córką nielegalnej imigrantki, która pracuje na farmie Sawyerów. Dziewczynka jest skromną, tajemniczą osóbką, która mimo młodego wieku jest zniszczona przez życie. Głównie dlatego, że trzyma w sobie sekret, będący powodem jej istnienia. Lia pewnego dnia jedząc truskawki poznaje dwóch chłopców – Preston’a i Cole’a Sawyerów. Zostają przyjaciółmi od samego początku i trzymają się blisko siebie. Jednak z biegiem lat, kiedy każde z nich zaczyna dorastać, chłopcy zaczynają dostrzegać w Annalii nie koleżankę, a piękną kobietę, na którą wyrosła. Jeden głupi, dziecięcy zakład sprawia, że miłość jednego z braci zostaje stłumiona w zarodku. 
Pewnie myślicie, że to koniec historii, nic bardziej mylnego. 
Choć dziewczynka spotyka się z jednym z braci, nie może pozbyć się z umysłu i serca uczucia do drugiego, tego, który się oddalił od niej. Kocha go, a z każdym dniem zaczyna coraz lepiej rozumieć swoje uczucia. Uczucia, które pewnej nocy przeradzają się w wyskok, z którego nie ma już odwrotu. Nie wróży to oczywiście nic dobrego, gdyż kłotnia między braćmi o Annalię, sprowadza się do ogromnej tragedii. Zaś sama dziewczyna, pewnego dnia wyjeżdza bez słowa na sześć długich miesięcy. Dosłownie znika. 
Wraca do miasta, aby odbudować mosty, które za sobą spaliła. 
Wraca, aby odzyskać ukochanego. 
Wraca, aby odzyskać samą siebie. 
Jednak czy jest jej dane wybaczenie za swoje czyny? 
Czy będzie w stanie naprawić do nowości to, co zepsuła?
Czy głębokie blizny w ich duszach, będą potrafiły zniknąć?

„Szczęście jest cudowne, ale także… ulotne I zależne od tego, co się w danej chwili ma albo, czego nie ma. Szczęście… cóż, trzeba je nieustannie karmić, w związku, z czym traci się z oczu życiowy cel.”

Muszę stwierdzić, że pierwsze spotkanie z tą autorką wyszło całkiem miło. Mia Sheridan doskonale wie jak poprowadzić akcję, aby Czytelnikowi krajało się serce, z każdą dodatkową stroną. Już baaardzo dawno nie miałam w głowie planów, „co może dalej stać się w książce”, a tutaj same się pojawiły. Nie ukrywam, że liczyłam na innego brata, ale cóż… zdążyłam się przyzwyczaić, że moje prośby zawsze pozostają tylko prośbami. 

W „Bez pożegnania” mamy punkt widzenia i Annalii i Prestona, co sprawia, że możemy też dzięki temu wejść do ich umysłu i dowiedzieć się, co tak naprawdę myślą i dlaczego dokonali takich, a nie innych kroków w swoim życiu.
Czy polubiłam bohaterów? W sumie to mam do nich obojętny stosunek. Sam pomysł na taką historię był niewiarygodnie ciekawy, aczkolwiek dość popularny w tego typu książkach. Mimo to, muszę przyznać, że Mii Sheridan udało się mnie zaciekawić. 

„ Byli braćmi – bliźniakami – i choć kochałam obu, moja dusza należała tylko do jednego z nich.”

Książka niesie za sobą przesłanie, które można wyczytać między wierszami.
„Bez pożegnania” pokazuje, że związek wcale nie jest łatwym chlebem i najważniejsza jest szczera rozmowa. Prawdziwa szczera rozmowa o problemach i wątpliwościach. Pokazuje nam, że życie nie zawsze jest łatwe i idealne, tak jak to sobie wymarzyliśmy, że czasami trzeba przejść przez niezłe bagno, aby chwycić w ręce to, czego tak bardzo pragnęliśmy. 

Kończąc muszę przyznać, że „Bez pożegnania” to piękna opowieść. O życiu, miłości, rodzinie i prawdzie. Piękna w swojej prostocie i jednocześnie w tym jak bardzo jest prawdziwa. Niszcząca serce Czytelnika, aby je potem posklejać i zniszczyć ponownie. Nie jest łatwa, ale skłania do myślenia. 
Jeżeli wszystkie ksiażki Sheridan są w podobnych klimatach z ogromnymi emocjami, to z pewnością te trzy, które leżą na stosie wstydu niedługo zostaną przeczytane. 
Zdecydowanie polecam!

Za egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuję wydawnictwu