Pages

wtorek, 13 marca 2018

[Manga, też książka] „Seraph of the End”| Kagami, Yamamoto (10)


Kiedy chcesz wytrzymać, ale nie potrafisz.


Na dziesiąty tom „Serapha” czekałam, siedząc w zawieszeniu. Z reguły, nie mając mangi, nie oglądam dalej anime, bo nie chce wyprzedzać tomików, ale jeżeli chodzi o Mikaelę i Yuu to nie byłam w stanie się powstrzymać. Oglądnęłam całe anime, drugi sezon też i teraz zastanawiam się, dlaczego to zrobiłam.

Po ostatnich wydarzeniach, kiedy Cesarska Armia Demonów wykonuje odwrót z pola walki, razem z nieprzytomnym Yuu, drużyna młodego chłopaka spotyka na swojej drodze Mikę, który jest wampirem i jednocześnie jest jedyną rodziną Yuu. Z początku ludzie chcą zabić stojącego na ich drodze wampira, jednak Shinoa przypomina sobie, kim dla jej przyjaciela z zespołu jest wampir i postanawia sprzeciwić się głównym dowódcom i obronić Mikaelę. Cała drużyna idzie w jej ślady, a ciężko ranny Mikaela ma okazję zabrać Yuu w bezpieczne miejsce.
Kiedy zatrzymują się w zdewastowanym sklepie, wampir próbuje dobudzić swojego przyjaciela, a w międzyczasie jego głód do ludzkiej krwi, który skończy przemianę zaczyna brać nad nim górę. Yuu budzi się, kiedy głodny Mika czuje zew krwi. Po długiej dyskusji między braćmi Mika poddaje się i w końcu próbuje ludzkiej krwi – krwi, którą dostaje od Yuu. 
Tym sposobem staje się pełnoprawnym wampirem.
Chłopcy jadą spotkać się z resztą drużyny Yuu, z racji, iż młody chłopak bardzo na to naciska. Mika jest sceptyczny, co do tego, ale nie chce się kłócić. Przy okazji, opowiada mu o sierocińcu, w którym byli i o doświadczeniach, jakie były na nich wykonywane, bez ich wiedzy.
Okazuje się jednak, że na lotnisku, gdzie miały czekać helikoptery, nie czeka nic.
A Guren, będący porwanym przez wampiry żołnierzem Cesarskiej Armii Demonów idzie z Krul Tepes na układ, który ma na celu eksperyment.
Wybudzenie Serafina Dni Ostatnich.

„ Nawet, jeśli sensem twojego życia ma być tylko zemsta to żyj.

A kiedyś przyjdzie dzień, w którym będziesz komuś potrzebny.”

Obiecałam sobie, że zostawię ten tomik na później. Jakby nie patrząc, wiecie, że mam, co czytać. Jednak po skończeniu czwartego tomu „Akame ga Kill” czułam niedosyt i mój wzrok padł na „Serapha”. Do teraz nie wiem, dlaczego mój rozum nie działa, kiedy serce sięga po to, co kocha. 
Wy też tak macie? Magiczny pstryczek „off”, kiedy wiesz, że nie powinieneś, ale bardzo chcesz?

Dziesiąty tom „Seraph of the end” urywa się w takim momencie, że katorgą jest czekanie na kolejny tomik. Jednak, co innego mi pozostało jak czekanie? No nic. 
Piękna kreska, bardzo dynamiczna, do tego miękko narysowane postaci sprawiają, że częściej ogląda się obrazki i szczegóły, niż czyta, co jest dalej w historii.
Wydawnictwo Waneko, ponownie spisało się na medal. Kolorowa obwoluta, pod którą kryje się klasyczna okładka, a do tego piękny mini plakat na samym początku, który podziwiałam przez dobre pięć minut ( pewnie przez to, że jest na nim Mika). 

Powtórzę się, wiem, ale czekam z niecierpliwością na kolejny tom. Mimo, że wiem jak kończy się ta historia to manga jest jednak zdecydowanie lepsza, niż anime i czasami można się mocno zdziwić, kiedy przeczytamy scenę, której w anime nie widzieliśmy. 
„Seraph of the End” trafił do mojego serca już po pierwszym tomiku, do tego stopnia, że jako kolekcjoner, (ale nie jakiś super) figurek Funko POP zamówiłam sobie Mikaela i czekam na niego równie niecierpliwie jak na kolejny tomik mangi.

Za egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuje wydawnictwu