Pages

piątek, 23 marca 2018

„Egomaniac” – Vi Keeland


W końcu po polsku.


Recenzowałam Wam już tę pozycję, kiedy tylko pojawiła się w USA, a u nas w kraju pojawił się „Gracz” tej autorki. Jednak, mając w dłoniach polską wersję „Egomaniaca” postanowiłam przeczytać ją jeszcze raz i sprawdzić ją, pod kątem tłumaczenia, ale też ponownie spotkać się z Emerie i Drew. 
Zanim jednak przejdziemy do historii to już na wstępie muszę podziękować Wydawnictwu Kobiecemu, za zostawienie oryginalnej okładki z francuskim modelem, który do postaci Drew idealnie pasuje.

Drew Jagger jest prawnikiem, konkretnie adwokatem rozwodowym, który za klientów bierze tylko mężczyzn z racji, iż kobiety zawsze chciały uprawiać z nim seks, gdy był ich obrońcą w sali sądowej. Jest przystojny jak każdy główny bohater w tych książkach oraz ma wielkie ego (skąd my to znamy?). Już po kilku rozdziałach można poczuć, że widzi w sobie niemalże Boga. Jest pewny siebie, dominujący i strasznie arogancki. 
Emerie Rose jest rudowłosą, z błękitnymi oczami dziewczyną z Oklahomy, która przyjechała do Nowego Jorku i wynajeła od agenta nieruchomości biuro do jej użytku, a mianowicie do spotkań z pacjentami. Rose jest psychologiem małżeńskim. 
Wszystko by było pięknie, gdyby nie to, że została oszukana i biuro, które wynajeła należy do (nie zgadniecie) Drew Jaggera. 
Właśnie tam spotykają się, po raz pierwszy, a ich spotkanie jest dość nietypowe i zawstydzające. 
Tak zaczyna się ich historia, która jest pełna śmiechu, ale też i wspomnień. 
Wspomnień, które są bolesne, ale które dobrze sie kończą.

„Ludzie nie odchodzą, gdy kogoś kochają. Są ze sobą na zawsze.”

Zacznijmy od bohaterów. Drew jest, jak pisałam wyżej typowym pewnym siebie mężczyzną, który wie jak działa na kobiety. Jest też brutalnie szczery, co czasami boli, a czasami śmieszy podczas lektury. Generalnie spodobał mi się od razu, ale nie do tego stopnia, żeby go zaklepać na przyszłość. 
Emerie jest bohaterką, których dużo w książkach tego typu, ale mam też wrażenie, że Vi Keeland pisze bardzo zbliżone charakterem żeńskie spotkacie w swoich książkach. No może to moje „widzimisię”, ale po przeczytaniu jakiejś ilości jej książek stwierdzam, że bohaterki jej pozycji są do siebie bardzo podobne. Mimo to, Emerie mi się spodobała, za dystans do swojej osoby i za walkę.

Dość często jest tak, że czytam coś po raz drugi, bo pierwszy raz czytałam to po angielsku. Tutaj, jak pisałam było podobnie i muszę przyznać, że byłam urzeczona tłumaczeniem „Egomaniaca”. Niezawodna pani Sylwia Chojnacka, co pisałam już w paru innych recenzjach dalej przysłowiowo „wymiata”, jeżeli chodzi o oddawanie emocji z angielskiego na nasze. Ogromny plus!

„ Jesteś czerwienią w moim biało- czarnym świecie.”

„Egomaniac” to kolejna udana książka Vi Keeland. Zresztą już pierwszą pozycją, jaka ukazała się w Polsce, czyli „Graczem” autorka zaskarbiła sobie miłość wielu polskich czytelniczek. Miejmy nadzieję, że Wydawnictwo Kobiece wyda większość jej pozycji. Osobiście czekam na duet z Penelope Ward „Simon, I want you”, której recenzję też możecie znaleźć na blogu. Historia Drew i Emerie jest kolejną udaną opowieścią dwojga ludzi, którzy szukając swojej drugiej połówki, musieli przejść przez wiele utrudnień. Może zakończenie według mnie trochę popsuło samą książkę, ale nie jest to tak wielki minus, żeby zwracać na to uwagę. No i w końcu sam humor w historii jest wystarczającym powodem, aby ją przeczytać. 

“-Nie będzie seksu na biurku? – zapytałam.

- Na biurku można się pieprzyć. A ja chcę się z tobą kochać.”

Na uwagę zasługują też początki rozdziałów, które są ozdobione NY, a raczej jego zarysem. Bardzo cieszę się, że wydawnictwo z każdą kolejną książką, zaczyna zwracać uwagę, nawet na takie szczegóły. Jak wiadomo „diabeł tkwi w szczegółach” i nie ukrywam, ale jest to święta racja.

Zdecydowanie polecam Wam „Egomaniaca”, zresztą fankom Keeland, nie trzeba polecajek, bo i tak będą chciały przeczytać tę pozycję. Książka wciąga, wchodzi szybko i gdyby dobrze przysiąść to można ją przeczytać w kilka godzin. Idealna na wieczór przy kawie, albo czymś mocniejszym.

Za egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuję wydawnictwu