„Jeżeli boisz się prawdy, nigdy jej nie znajdziesz.”



Nie ciągneło mnie do tej książki... dopóki nie zaczęłam jej czytać. 


Po „Making faces”, które mnie dosłownie zaczarowało stwierdziłam, że warto spróbować przeczytać coś jeszcze Amy Harmon. Sięgnełam więc po jej pierwszą ksiażkę, jaka ukazała się w Polsce, czyli „ Prawo Mojżesza”. Mam... mieszane uczucia co do tej pozycji.

Autorka zabiera nas do Levan, miasteczka w stanie Utah. Jest to kowbojska miejscowość, tak bardzo amerykańska. Mieszkańcy tam znają się, znają swoje sekrety i wiedzą jak Mojżesz, czyli tytuowy bohater został odnaleziony. Jednak nie on jeden jest naszym pośrednikiem, który opowiada nam historię tej pozycji. Drugą bohaterką jest Georgia. Dziewczyna, wychowana w kowbojskim stylu życia, jej rodzina posiada stadninę koni i dodatkowo prowadzą zajęcia z hipoterapii. Georgie opiekuje się rumakami każdego dnia i są jej pasją. Jest prostą, normalną dziewczyną, a jej świat trzyma się w ramach, dopóki na ich farmie nie pojawia się Mojżesz do pomocy. 

To niszczy całą stagnację. 



Młodzi poznają się, ale rozmowa jest jednostronna. To Georgia chce poznać swojego nowego towarzysza, on zas utrzymuje wobec niej oziebłe stosunki. Uważa, że jest dziwny, że jest pęknięty, bo potrafi widzieć to, czego nie widzą zwykli ludzie. 
Ich przyjaźń, nawet jednostronna zaczyna przeradzać się w fascynację, a ta dochodzi do miłości. 
Miłości trudnej, osamotnionej i niszczącej. 


„ Kiedy śnimy, nie wiemy o tym , że śnimy. W snach mamy normalne ciała i możemy dotykać, całować, biegać i odczuwać. Nasze myśli w jakiś sposób kreują rzeczywistość. Tutaj było podobnie."

„Prawo Mojżesza” jest książką, która może wygląda niepozornie i jej opis nie pociąga do czytania, ale jest wielką niespodzianką. Więcej... czytając ją miałam wrażenie, że można przyrównać ją do linii życia pacjenta w szpitalu. Nie pytajcie mnie dlaczego, bo nie wiem skąd to skojarzenie. 
Chodzi o to, że przez dlugi czas na początku nie dzieje sie nic... linia prosta. Odkładałam ją wtedy z myślą, że jest nudna, ale chwilę później ponownie ją brałam i czytałam dalej, bo jakaś niewidzialna siła mnie do niej ciągneła. Dopiero potem, zaczeła się rozkręcać, a jak już tylko wystartowała to na linii życia były wznosy i upadki. Akcja się napędzała i zawalniała, ale tylko na chwilę, aby potem znowu podkręcić tempo. I tak cały czas, aż do samego końca, który jest taki... że gdyby moje oczy mogły stać się jak 5-złotówki to takie by właśnie były.


Po „Prawo Mojżesza” warto sięgnąć, jest to nietypowy romans, który nie ukrywajmy jest też bolesny i sprawi, że łezka może Wam się w oku zakręcić. Jeżeli nie jesteście super wrażliwi to jednak paczka chusteczek nie będzie Wam potrzebna. Jest to książka, która zajmie wieczór i sprawi, że będzie on miły i delikatny. 


Laure

copyright © . all rights reserved. designed by Color and Code

grid layout coding by helpblogger.com