Podsumowanie LUTY 2017


Czyli co przybyło, co ubyło do stosika

Pierwszy raz skłoniłam się do napisania podsumowania, więc wybaczcie mi jeżeli coś będzie źle.

Luty, jeżeli chodzi o zmniejszenie miejsca na półkach obfitował dość dobrze. 

Od Wydawnictwa EditioRed przyszły do mnie mroczny, aczkolwiek wspaniały „ Koszmar Morfeusza” K. N. Haner. Druga część skłoniła mnie do zakupienia pierwszego tomu, za który w marcu się zabiorę. 

Jeżeli mowa o zakupionych książkach, to tutaj dość skromnie. 


Raptem „Pieśń Dawida” i „Prawo Mojżesza” Amy Harmon. Dalej mam nadzieję, że nie będę żałować, chociaż „Making Faces” ujeło mnie okrutnie. 






Wydawnictwo SQN zasiliło moje półki trzema pozycjami: wspaniałe „ Zakazane życzenie” Jessicy Khoury, „ Moja walka/Twoja walka” Rondy Rousey oraz „Gdyby ściany mogłby mówić” Kenta McDilla. Wszystkie trzy są świetne, chociaż na pierwszym miejscu stawiam „Zakazane życzenie”. Zdecydowanie klejnot pośród książek.


W tym miesiącu głównie skupiłam się na molestowaniu czytnika i to właśnie na nim przeczytałam większość książek. Oba „Silvery” Kerstin Gier sprawiły, że bidulek musiał być dzień w dzień ładowany, aby przeżyć.



„Gwiezdny Wojownik” Katarzyny Bereniki Miszczuk, do którego podchodzilam z ogromnym sceptyzmem, okazał sie być książką idealną na rozluźnienie i odprężenie. 
Jak to ja, kiedy wyszła nowa książka Alessandy Torre „Love in lingerie” nie mogłam się oprzeć i musiałam po nią sięgnąć. Szczerze polecam. Jest to pozycja, którą chciałabym mieć w polskim wydaniu na półce.

Niezawodna Janet Evanovich wraz ze swoją „ Smakowitą piętnastką” sprawiły, że zapomniałam o zajęciach ( nie mówicie tego głośno). Kolejny tom czeka na przeczytanie już w marcu. 

Od wspaniałem Laurelin Paige dostałam prezent na czytnik pewnej nocy. Mowa tu oczywiście o nowelce, która jest wstępem do jej kolejnej serii „ Dirty Filthy Rich Boys”. Z niecierpliwością czekam na 27 marca, albo i wcześniej. 

Najwiekszymi nieporozumieniami w tym miesiącu okazały się: „Niepiękna” Madeline Sheehan oraz „To co skomplikowane” Samanthy Young. O ile ta pierwsza jeszcze potrafiła mnie wciągnąć i bronić się, tak ta druga to kompletne dno, jeżeli chodzi o moją skromną opinię. Nie polecam. 

Podsumowywując w lutym przeczytałam 12 książek, co daje 3869 stron. Niezły wynik, ale trzeba wziąć pod uwagę, że uczyniłam sobie maraton 7 książek w 7 dni. Może w marcu uda się pobić, chociaż troszkę powątpiewam. 

To tyle ma luty. Jeżeli macie jakieś rady dla mnie jak robić podsumowanie, z wielką chęcią poczytam w komentarzach i mam nadzieję, że uda się je zastosować w kolejnym miesiącu. 

Przypominam też o konkursie :) Czas tylko do soboty. 

PS. Artysta ze mnie żaden, wiem.
PS2. Nie zrobiłam zdjęć wszystkim książkom tutaj wymienionym, gdyż wiekszość z nich mam na czytniku.

Laure 



copyright © . all rights reserved. designed by Color and Code

grid layout coding by helpblogger.com