„Czasami musisz zaryzykować dla tego jedynego”


Jedną noc – dokładnie tyle zajęło mi przeczytanie „Cash’a” od Eve Jagger. 
Ile było przy niej śmiechu, nie jestem w stanie zliczyć.


Do dziś pamiętam jak oczarował mnie Ryder z pierwszego tomu serii „Sexy Bastard”. Sięgnęłam zatem po jednego z jego przyjaciół - Casha, którego imię stanowi jednocześnie tytuł drugiego tomu.

„Nie ma nic lepszego niż piękna kobieta, która smakuje idealny koktajl – no, może oprócz pięknej kobiety po seksie.”


Cash Gardner jest barmanem w ekskluzywnym klubie w Atlancie, którego jest jednocześnie właścicielem razem ze swoimi przyjaciółmi. Jest mężczyzną, który wie jak oczarować kobietę, aby ta jadła mu niemalże z dłoni. Jest typowym bawidamkiem, żeby nie określić go dosadnie, jako manwhore (tłumaczenie pozostawiam Wam). Jednak mężczyzna uparcie nie mówi o swojej rodzinie, nie chce aby ktokolwiek o niej wiedział, a już na pewno nie jego bracia z klubu, bo Rydera, Knoxa i Jacksona właśnie za nich uważa. Wstydzi się swojego pochodzenia, aczkolwiek nie powinien pokutować za grzechy swojej rodziny.

Savannah jest szanowaną panią prawnik, a także przyjaciółką znanej nam z pierwszego tomu Cassie. Kobieta po nieudanym związku, gdzie to ona stanowiła dodatek postanowiła na jakiś czas odpocząć od mężczyzn, ale końcem końców, odczuwając coraz większą samotność rozpoczęła pasmo randek. 

Wiadomym jest fakt, że każda z nich była totalną klapą, a wzrok pięknej prawniczki przyciągał pewien barman w klubie, który był także jej przyjacielem. 
Tak… chodzi o Casha. 
Dobrze się domyślacie.

„Nazywam się Savannah Sunday, jestem absolwentką Harvardu, oczekuję na awans w pracy i spieprzyłam swoje życie osobiste.”

Przyjaźń, skrywająca głęboko chowane w obu sercach uczucie w pewnym momencie zaczyna zanikać, a miłość wychodzi na jaw. 
Cash i Savannah przez długi czas nie potrafią poddać się swoim prawdziwym pragnieniom, droczą się ze sobą, robią sobie pod górkę, a przecież wszystko jest takie łatwe. 
Wystarczy się pocałować. 

„Cash” jest ciekawą kontynuacją „Hard’a”. Jednak dalej uważam, że to Ryder, który podbił moje serce na początku jest najlepszą postacią w tej serii. Jestem ciekawa także Knoxa, którego o dziwo nie było w tym tomie, co sprowadziło moją osobę do smutnego wzroku, gdy czytałam jego imię w książce. Wielkim plusem jest to, że autorka nie skupiła się tylko i wyłącznie na pokazaniu relacji między Cashem i Savannah, ale też pokazała miłość Rydera oraz Cassie i wspomniała o całej paczce przyjaciół. 
Typowo męskie rozmowy, jakie możemy spotkać w niektórych rozdziałach, z przekomarzaniem się i żartobliwymi tekstami są wisienką na torcie, albo oliwką w martini (nazwijcie to jak chcecie). 

Sam Gardner jest chłopcem. Mężczyzną, ale chłopcem i nie chodzi tutaj o szczeniackie zachowanie. Czytając „Casha” miałam chęć złapania go za włosy i poczochrania mu grzywy. Jest naprawdę bardzo sympatyczną postacią, ale osobiście nie poczułam zauroczenia do jego osoby. Jak wspominałam – Ryder to jest to.

„To jest właśnie różnica między potrzebą a kochaniem.

Coś, czego potrzebujesz, możesz łatwo zastąpić czymś, co zaspokaja cię w ten sam sposób, jednak miłości nie da się zastąpić czymś innym. Miłość to coś, o co walczysz.”

Bardzo podobało mi się napięcie budowane małymi kroczkami przez autorkę między dwoma głównymi bohaterami. Ich myśli kroczące w zupełnie różnych kierunkach, jednak w końcu zbiegające się do jednego oraz przyjaźń, która z każdym dniem zmieniała się w głębsze uczucie sprawiła, że na końcu niemalże czekałam na zbliżenie. Jak już je otrzymałam to miałam ochotę podnieść ręce do nieba i krzyknąć „Allelluja”.
I mimo że czeka się długo to uwierzcie mi jest, na co.

„Cash” to książka, którą polecam fanom Eve Jagger, ale też jest to pozycja, po którą może sięgnąć osoba nieznająca pierwszego tomu. Fakt faktem, że nie będzie wiedzieć, kim jest Ryder i Cassie i jak wyglądała ich przygoda z zakochaniem się w sobie, ale Cash i Sav to oddzielna historia, do której nie potrzebujecie tego wiedzieć. Jest to lektura z dużą dawką humoru, zapewniająca rozrywkę na cały wieczór. Oczywiście warto mieć ze sobą kieliszek wina.

Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu

copyright © . all rights reserved. designed by Color and Code

grid layout coding by helpblogger.com