"Magnat” - Katy Evans



Aaric Christos w końcu w Polsce!

Wiecie, po wszystkich moich recenzjach, że złego słowa o Katy Evans nie napiszę. Nie potrafię i nie chcę. Ta autorka z każdą kolejną pozycją kradnie moje serce coraz bardziej i bardziej i nie potrafię się jej oprzeć. 

Czytałam "Tycoona" w wersji recenzenckiej po angielsku, ale nie odpuściłam sobie "Magnata", którego ponownie przeczytałam w wersji polskiej. No bo... kochanego męża nigdy dość.



Bryn Kelly przyjeżdza do Nowego Yorku, aby zbudować własną małą firmę. Ma ciężką przeszłość, gdyż jej rodzice, którzy także posiadali sklep zgineli w pożarze hotelu. Dziewczyna do teraz nie potrafi pogodzić się z tą stratą, ale musi żyć dalej i właśnie dlatego wymyśla House of Sass – sklep, który przez aplikacje w teleofnie lub internetowo dopiero ubrania dla każdego i na każdą porę dnia. 
Potrzebuje tylko kapitału wstępnego, aby móc zrealizować swoje marzenie. Tym sposobem, dzięki przyjacielowi trafia do Aarica Christosa. Potężnego, przystojnego i trzymającego pieniądze w garści mężczyzny, który okazuje się być jej miłością z dzieciństwa. Zresztą z wzajemnością. Jest tylko jeden problem. 
Christos ma dziewczynę i zaręczynowy pierścionek w kieszeni. 

Co jest dalej? Przeczytacie to się dowiecie, ale emocji brakować Wam nie będzie i mogę to zagwarantować. 
Katy Evans w „Magnacie” przeszła zmianę, przynajmniej mam takie wrażenie. Zaczęła budować napięcie między bohaterami z dnia na dzień, z rozdziału na rozdział. Nie rzucili się na siebie jak ludzie spragnieni seksu, tylko zaczynali delikatnie i subtelnie, od dotyku, rozmów, wspomnień, do pierwszego pocałunku na który czeka się bardzo długo. 
I dobrze, bo lepiej smakuje.

Nie zauważyłam w „Magnacie” schematu, a jak już jakiś był to taki malutki, który nie przeszkadzał w ogólnym odczuwaniu książki. Odkładając czytnik ryczałam i już sama nie wiem czy ze smutku, czy ze szczęścia, bo na końcu są tak skrajne emocje, że Czytelnik się zwyczajnie gubi. Samo zakończenie zaś czytałam cztery razy, bo nie chciałam uwierzyć, że to już koniec. W wersji polskiej też tak było.

O bohaterach nie będę się rozpisywać, bo są naprawdę świetni. Plastyczni i od pierwszych stron nie irytują. Wręcz przeciwnie. Można ich lubić. Bryn Kelly jest rozsądną dziewczyną, która zastanawia się i rozważa za i przeciw zanim podejmie jakąkolwiek decyzję. Nie jest wpatrzona jak w obrazek w Christosa, więc nie będziecie się irytować jak Brooke w „Real”.

A Aaric Christos... specjalnie dałam mu osobny akapit, aby wszystkim Paniom, które będą czytać „Tycoona” dać jasno do zrozumienia, że Christos jest już zajęty przez moją skromną osobę. Oficjalnie został moim mężem numer... pięć? (no może w innej kolejności do reszty). Także zanim Wy to przeczytacie to już na zaklepywanie będzie za późno.  - ten akapit pisany był 14 czerwca 2017 roku, miejcie to na uwadze. ON DALEJ JEST MOIM MĘŻEM!

Oczywiście polecam! Nawet nie ma innej opcji. Po wszystkich książkach Katy Evans, każdą kolejną Wam polecę i musicie się do tego przyzwyczaić. Czekam już z niecierpliwością na „Racera”. Do „Magnata” zaś nie raz i nie dwa wrócę, bo naprawdę warto. Tylko uprzedzam: WCIĄGA!

Za egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu.

copyright © . all rights reserved. designed by Color and Code

grid layout coding by helpblogger.com